24 sierpnia 2011

S. Gruen - Woda dla słoni

Kolejna książka z urodzinowego stosiku została przeze mnie po prostu pochłonięta. Myślałam, że w ferworze pakowania nie będę miała czasu na zatapianie się w lekturze, ale... Zaczęłam czytać i magicznie, czas się znalazł. ;) Muszę przyznać, że mój Ukochany zdobył dla mnie naprawdę fajny prezent, a ja nie żałuję, że zapoznałam się z tą pozycją.

Dopiero za sprawą trailerów do filmu, nakręconego na podstawie tej powieści, usłyszałam o autorce, Sarze Gruen. Kanadyjka opublikowała już cztery książki, choć niezbyt znane w Polsce (a przynajmniej ja nigdy o nich nie słyszałam). We wszystkich ważną rolę odgrywają zwierzęta - tak samo, jak w życiu pisarki, która wspiera różnego rodzaju działalności charytatywne na rzecz fauny.

Woda dla słoni to historia Jacoba Jankowskiego, który po tragicznej śmierci rodziców, pod wpływem rozpaczy, porzuca studia weterynaryjne i zaciąga się do pracy w cyrku. Szybko zostaje doceniony za swoje wykształcenie i pod okiem tresera Augusta, roztacza opiekę nad cyrkową menażerią. Dzięki pracy, Jacob poznaje realia wędrownego życia, stara się uporać ze smutkiem i nawiązuje nowe przyjaźnie. Najważniejszą osobą w jego nowym otoczeniu staje się Marlena, treserka koni oraz... żona Augusta.

Na początku przyznam, że po książce spodziewałam się czegoś innego, niż dostałam. Patrząc na zapowiedzi filmu, dochodziłam do wniosku, że Woda dla słoni, to kolejny romans, tyle, że umiejscowiony w niecodziennych okolicznościach. Jakże się pomyliłam! Okazuje się bowiem, że wątek miłosny, choć odgrywa kluczową rolę, nie jest jedynym w tej powieści. Bardzo ważne okazują się również inne aspekty cyrkowego życia Jacoba - zarówno te związane ze sposobem prowadzenia egzystencji oraz współżycia z ludźmi, jak i te dotyczące traktowania zwierząt. Autorka opisuje cyrkową rzeczywistość z wprawą i niemałą wiedzą. Poznajemy nie tylko ciekawe sekrety, jakie kryją kolorowe brezenty namiotów, ale także niełatwą codzienność pracowników tego przybytku rozrywki. Okazuje się, że ci, z pozoru weseli, ludzie każdego dnia muszą dosłownie walczyć o swoje przetrwanie. W takiej trudnej rzeczywistości przychodzi właśnie odnaleźć się Jacobowi, do tej pory grzecznemu studentowi, niezbyt doświadczonemu przez życie. Chłopak musi zdecydować, jakim chce być człowiekiem i wytrwać w swoim postanowieniu.
Gruen w piękny sposób skupia uwagę czytelnika na kwestiach dotyczących traktowania zwierząt. Przytacza szereg przykładowych sytuacji, które pokazują, że te futrzaste istoty potrafią kochać, odczuwać radość, czy ból. Dodatkowo, są inteligentne, myślą logicznie i są w stanie wpływać na losy człowieka. Czytając, najbardziej polubiłam właśnie zwierzęcych bohaterów - słonicę Rosie, suczkę Królewnę i szympansa Bobo, który przywodził mi na myśl małe, spragnione miłości dziecko. Spodobały mi się również ciepłe uczucia, jakie Jacob żywił wobec swojej menażerii. Autorka zrobiła z niego wzór do naśladowania - wzór, w jaki sposób człowiek powinien odnosić się do zwierząt i nie być obojętny na ich cierpienie.
Mniej entuzjastycznie wypowiem się na temat wątku miłosnego. W moim odczuciu, był on po prostu nudnawy. Niby trudne okoliczności, które nie pozwalały bohaterom zbytnio zbliżyć się do siebie, niby szlachetne zachowanie obojga, które miało powstrzymać ich od zdrady... Ale jakoś tak, relacja Marleny i Jacoba stała w miejscu. Finał tej historii okazuje się zupełnie przypadkowy, zakończony jakby w pośpiechu, czego nie lubię w powieściach o miłości... Tak więc, ten aspekt Wody dla słoni zupełnie mi się nie podobał.
Cała powieść okazuje się być piękną, pełną przygód historią człowieka, szukającego swego miejsca na ziemi. Napisana prostym i przyjemnym językiem sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Czytelnik chce wiedzieć więcej i więcej o tym, jak potoczą się losy młodego weterynarza.
Mogłabym napisać jeszcze drugie tyle o wszystkich wątkach, kwestiach, które mnie zaciekawiły i zauroczyły, ale... pozostawię Wam przyjemność odkrycia innych walorów Wody dla słoni. Nie sugerujcie się wątkiem miłosnym - to nie żadne romansidło. To po prostu piękna książka o niecodziennym życiu, o prawdziwych uczuciach i tym, co dla człowieka powinno być naprawdę ważne.