Ach, jaką miałam ochotę ostatnimi czasy na wykwintną zbrodnię! Wpadłam do biblioteki, pobuszowałam między półkami, ale z prawdziwym apetytem pobiegłam dopiero do działu kryminałów. Jak zwykle, chwyciłam za ulubioną Christie. I połknęłam w niecałe 2 dni. ;)
O autorce można by pisać i pisać (czego dowodem jest chociażby jej Autobiografia), a ja już wiele razy przytaczałam różne fakty z jej życia. Tym razem po prostu podzielę się z Wami linkiem do strony, która zawsze stanowiła dla mnie przewodnik po kryminalnym świecie stworzonym przez pisarkę. Tutaj możemy także poznać samą Christie, zajrzeć wgłąb jej życia. Polecam wszystkim fanom, bo naprawdę można dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
Pięć małych świnek to powieść oparta na motywie retrospekcji. Herkules Poirot, nasz ulubiony detektyw, zostaje poproszony o zbadanie zbrodni, która wydarzyła się 16 lat wcześniej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zarówno ofiara, jak i jej osądzona i skazana na więzienie morderczyni, nie żyją. Na prośbę dorosłej córki, Poirot zgadza się jeszcze raz sprawdzić, czy rzeczywiście jej zazdrosna matka otruła swego męża-artystę...
Cóż można powiedzieć? Jak zwykle, kryminał Christie to prawdziwy majstersztyk, trzymający czytelnika w napięciu do ostatniej chwili. Brak wątków pobocznych, rozpraszających uwagę. Wszystko, o czym autorka wspomina, jest bezpośrednio lub pośrednio połączone ze zbrodnią. Dzięki temu, czytając, nie gubimy się w domysłach i tym łatwiej możemy skupić się na pokrętnym (i nie raz, dziwacznym), ale zawsze logicznym rozumowaniu i postępowaniu Herkulesa Poirota.
Tym razem autorka zaskoczyła mnie, używając w swojej powieści aspektu psychologicznego, jako nowego środka przedstawienia zbrodni. Mogłoby się wydawać, że bez akcji, kryminał straci na atrakcyjności. Nic bardziej mylnego. Jako, że morderstwo zostało popełnione kilka lat wstecz, brak w tej sprawie miejsca zbrodni i dowodów rzeczowych... Belgijski detektyw musi poradzić sobie tylko i wyłącznie przy pomocy zeznań jeszcze żyjących, naocznych świadków tragedii. I tu, jak możemy się domyślić, pisarka dotyka kwestii subiektywizmu. Relacje bohaterów różnią się między sobą, a Poirot musi wyłapać z nich te niuanse, które pozwolą mu stworzyć rzeczywisty obraz wydarzeń z przeszłości. Czytając, byłam pod ogromnym wrażeniem kunsztu Christie, operującej ludzkimi uczuciami, wikłającej ich w różnorakie intrygi i popychającej do działania za pośrednictwem różnych ukrytych pobudek. Prowadząc mnie jak po sznurku do rozwiązania, pisarka nie zdradziła się nawet na milimetr. Do ostatniej strony starałam się zgadnąć, kto zabił... I jak zawsze, nie udało mi się.
Niezmiennie, postaci występujące w powieści, to skomplikowane i tajemnicze osobowości. Christie w Pięciu małych świnkach przedstawia nam tragedię rozegraną w kręgu rodziny i kilku najbliższych przyjaciół. Stąd też, mamy osoby nie tylko znające się bardzo dobrze, ale także połączone siecią zależności.Wydawałoby się, że ich relacje są klarowne. Jednak mimo to, Poirot wydobywa na światło dzienne sekrety, które zupełnie zmieniają sytuację i pokazują prawdziwe oblicze poszczególnych bohaterów.
Standardowo, gorąco polecam ten kryminał. Na pewno nikt się na nim nie zawiedzie - ani zagorzali fani Agathy Christie, ani ci, którzy zaczynają przygodę z jej twórczością lub w ogóle, z literaturą kryminalną. Ja sama cieszę się na myśl o Tajemnicy Bladego Konia, czekającej jeszcze na stosiku.
O autorce można by pisać i pisać (czego dowodem jest chociażby jej Autobiografia), a ja już wiele razy przytaczałam różne fakty z jej życia. Tym razem po prostu podzielę się z Wami linkiem do strony, która zawsze stanowiła dla mnie przewodnik po kryminalnym świecie stworzonym przez pisarkę. Tutaj możemy także poznać samą Christie, zajrzeć wgłąb jej życia. Polecam wszystkim fanom, bo naprawdę można dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
Pięć małych świnek to powieść oparta na motywie retrospekcji. Herkules Poirot, nasz ulubiony detektyw, zostaje poproszony o zbadanie zbrodni, która wydarzyła się 16 lat wcześniej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zarówno ofiara, jak i jej osądzona i skazana na więzienie morderczyni, nie żyją. Na prośbę dorosłej córki, Poirot zgadza się jeszcze raz sprawdzić, czy rzeczywiście jej zazdrosna matka otruła swego męża-artystę...
Cóż można powiedzieć? Jak zwykle, kryminał Christie to prawdziwy majstersztyk, trzymający czytelnika w napięciu do ostatniej chwili. Brak wątków pobocznych, rozpraszających uwagę. Wszystko, o czym autorka wspomina, jest bezpośrednio lub pośrednio połączone ze zbrodnią. Dzięki temu, czytając, nie gubimy się w domysłach i tym łatwiej możemy skupić się na pokrętnym (i nie raz, dziwacznym), ale zawsze logicznym rozumowaniu i postępowaniu Herkulesa Poirota.
Tym razem autorka zaskoczyła mnie, używając w swojej powieści aspektu psychologicznego, jako nowego środka przedstawienia zbrodni. Mogłoby się wydawać, że bez akcji, kryminał straci na atrakcyjności. Nic bardziej mylnego. Jako, że morderstwo zostało popełnione kilka lat wstecz, brak w tej sprawie miejsca zbrodni i dowodów rzeczowych... Belgijski detektyw musi poradzić sobie tylko i wyłącznie przy pomocy zeznań jeszcze żyjących, naocznych świadków tragedii. I tu, jak możemy się domyślić, pisarka dotyka kwestii subiektywizmu. Relacje bohaterów różnią się między sobą, a Poirot musi wyłapać z nich te niuanse, które pozwolą mu stworzyć rzeczywisty obraz wydarzeń z przeszłości. Czytając, byłam pod ogromnym wrażeniem kunsztu Christie, operującej ludzkimi uczuciami, wikłającej ich w różnorakie intrygi i popychającej do działania za pośrednictwem różnych ukrytych pobudek. Prowadząc mnie jak po sznurku do rozwiązania, pisarka nie zdradziła się nawet na milimetr. Do ostatniej strony starałam się zgadnąć, kto zabił... I jak zawsze, nie udało mi się.
Niezmiennie, postaci występujące w powieści, to skomplikowane i tajemnicze osobowości. Christie w Pięciu małych świnkach przedstawia nam tragedię rozegraną w kręgu rodziny i kilku najbliższych przyjaciół. Stąd też, mamy osoby nie tylko znające się bardzo dobrze, ale także połączone siecią zależności.Wydawałoby się, że ich relacje są klarowne. Jednak mimo to, Poirot wydobywa na światło dzienne sekrety, które zupełnie zmieniają sytuację i pokazują prawdziwe oblicze poszczególnych bohaterów.
Standardowo, gorąco polecam ten kryminał. Na pewno nikt się na nim nie zawiedzie - ani zagorzali fani Agathy Christie, ani ci, którzy zaczynają przygodę z jej twórczością lub w ogóle, z literaturą kryminalną. Ja sama cieszę się na myśl o Tajemnicy Bladego Konia, czekającej jeszcze na stosiku.