8 września 2012

T. Valko - Arabska krew

Jak widać, na wakacyjny wyjazd minął mi pod znakiem trylogii książkowych. Tym razem napiszę parę słów o trzeciej części bestsellerowej serii autorstwa Tanii Valko. Już sama sylwetka tej polskiej pisarki jest ciekawa. Wspominałam o niej w poprzednich recenzjach (tu i tu), ale dopiero tym razem trafiłam na ciekawy zestaw pytań, dotyczących jej życia i twórczości, na które pisarka osobiście odpowiedziała - można je poczytać tutaj. Niestety, nie znalazłam jednak odpowiedzi na najbardziej nurtującą mnie kwestię, o której za chwilę.

Arabska krew opowiada o dalszych losach Doroty i Marysi w Arabii Saudyjskiej. Na początku, autorka przypomina nam o momencie, w którym matka i córka spotykają się, a potem snuje dalej historię ich wspólnych losów. Wydawałoby się, że czeka je sielanka i życie w odzyskanej rodzinie. Nic bardziej mylnego - kobiety zupełnie niechcący trafiają w sam środek wojennej zawieruchy, która ogarnęła Libię. Po raz kolejny są skazane tylko na siebie i muszą sobie poradzić w wielu niebezpiecznych sytuacjach, a także stawić czoła nieodmiennie obcej i niezrozumiałej kulturze.

Seria Arabska żona z tomu na tom coraz bardziej mnie zaskakuje. Kończąc pierwszą część, spodziewałam się, że druga będzie kiepska. Po przeczytaniu jej, diametralnie zmieniłam zdanie, ale nie byłam przekonana, czy publikowanie trzeciej i ciągnięcie historii w nieskończoność ma sens. I co? I okazuje się, że jak najbardziej ma! Nie sposób bowiem oderwać się od tej płynącej wartko i bardzo wciągającej opowieści. Jej główny wątek w dalszym ciągu opowiada o zmaganiach Marysi i Doroty z codziennością. Mimo, że kobiety mieszkają w Saudi już od dłuższego czasu, nadal zaskakują je niektóre zwyczaje, mentalność Arabów oraz kwestie religijne. Wraz z nimi i my, czytelnicy, poznajemy coraz to nowe informacje o państwach Półwyspu Arabskiego. Bardzo spodobał mi się ten zabieg, zastosowany przez autorkę. Dzięki niemu, powieść nabiera znaczenia w sensie kulturowym - jest nie tylko fikcją literacką, mającą na celu rozerwanie czytelnika, ale też staje się źródłem informacji o społeczności tak odmiennej od tej, którą znamy. Fakt, można by się przyczepić, że autorka odmalowuje przed nami raczej negatywny obraz państw arabskich. Ja osobiście nie czuję się zachęcona, żeby chociażby tam pojechać, nie mówiąc już o zawiązywaniu bliższych znajomości z tamtejszymi ludźmi. Ale trzeba też zauważyć, że zazwyczaj zderzenie dwóch, zupełnie sobie obcych kultur nie odbywa się bez tarć. A Valko opisuje to wszystko z perspektywy Polki, która na dodatek jest przestraszona i w tym "piekle" zupełnie sama. Dlatego też można jej wybaczyć tą jednostronną opinię.

Ciekawym aspektem książki jest również wpleciony w fabułę wątek Arabskiej Wiosny Ludów. Autorka co prawda zaznacza, że opisy dotyczące tego tematu są fikcją literacką, ale myślę, że niejeden czytelnik podczas lektury odnosił je do sytuacji, którą znał z relacji prasowych i telewizyjnych sprzed niespełna roku. Czytając Arabską krew możemy się wczuć w sytuację zwykłych cywilów, na których wojna domowa spadła zupełnie nieoczekiwanie. Poznajemy ich życie w tych trudnych czasach z różnych perspektyw: spoglądamy na wydarzenia oczami rebeliantów, ale także zwykłych ludzi, którzy nie chcieli mieć z tym nic wspólnego, a mimo to, los gorzko ich doświadczał. Ten wątek mimo, że momentami wydawał mi się zbyt dramatyczny, aby być prawdziwym, poruszył mnie najbardziej.

Ostatnim elementem, o którym muszę wspomnieć, są bohaterowie. Tym razem się przyczepię, bo zwyczajnie mnie irytowali. Zwłaszcza Marysia, której oczami patrzymy na świat w tej powieści. Tak jak w Arabskiej żonie Dorota, tak ona teraz wydaje się niedojrzała, egoistyczna i nieumiejąca się odnaleźć w trudnej sytuacji. W czasie czytania wiele razy załamywałam ręce nad jej głupotą i nieostrożnością. Zwyczajnie trudno było mi się z nią utożsamić mimo, że z założenia jest w podobnym wieku do mnie. Z tego powodu, zupełnie nie urzekł mnie wątek miłosny z jej udziałem, który miał chyba przedstawiać zakazany romans w trudnych czasach, a w moich oczach stał się tylko mało śmieszną karykaturą takowego. Poza tym, autorka bardzo podkreśliła negatywne cechy Arabów, z którymi Marysia i Dorota się spotykają. Rozumiem, że chodzi o pokazanie jakiejś tendencji, ale zbytnie generalizowanie w stosunku do postaci sprawia, że potem czytelnik wynosi z lektury uprzedzenia i skrzywiony obraz rzeczywistości. A na to nie mogę się zgodzić.

Arabska krew to bardzo porządna kontynuacja serii. Wszystko logicznie układa się w całość mimo, że natłok dziwnych zbiegów okoliczności może wydać się podejrzany. Jeżeli przymkniemy na to oko, to będziemy mogli cieszyć się dobrą, momentami wstrząsającą, momentami pouczającą powieścią. Napisana lekkim językiem sprawia, że naprawdę szybko się ją czyta i ciężko się od niej oderwać. A przy okazji można "zakosztować" trochę egzotyki, jaką niewątpliwie są dla nas, Europejczyków, kraje arabskie. Z tych powodów książkę gorąco polecam. Ale... to chyba jeszcze nie wszystko. Zakończenie książki jest dwuznaczne - może być zamknięciem historii, a równie dobrze, może sugerować, że kiedyś powstanie kolejna część opowieści o Dorocie, Marysi i ich życiu. Jeżeli rzeczywiście tak się stanie, to ja na pewno uzupełnię swoją kolekcję o następny tom.  :)