12 lutego 2012

T. Valko - Arabska żona

Wróciłam, jestem w jednym kawałku, wymęczona, ale zadowolona. I nareszcie miałam czas na czytanie!

Arabską żonę dosłownie połknęłam w kilka dni. Może to wina długiego przymusowego odwyku, a może zwyczajnie urok naprawdę dobrze napisanej, ciekawej powieści... ;)

Autorka - Tanya Valko - to ukrywająca się pod pseudonimem Polka. Bazą dla książki stały się jej doświadczenia związane z pobytem i pracą w krajach arabskich, najpierw w Libii, a potem w Arabii Saudyjskiej. Recenzowana przeze mnie pozycja nie jest pierwszą pozycją w dorobku autorki. Już wcześniej publikowała tytuły związane z kulturą arabską, ale żaden z nich nie miał charakteru powieści, no i żaden nie stał się aż tak głośnym bestsellerem.

Pisarka przedstawia nam historię Doroty, która jako nastolatka zupełnie przypadkowo zakochuje się w Libijczyku Ahmedzie i postanawia związać się z nim na całe życie. Zaślepiona miłością, nie słuchał o różnicach kulturowych, nie przeraża jej zachowanie narzeczonego ani brak tolerancji społeczeństwa dla ich związku. Mimo to, młodym małżonkom udaje się ułożyć sobie życie. Po kilku latach i długich namowach Ahmeda, postanawiają odwiedzić arabskich krewnych. Wyjazd, z miłych wakacji, zamienia się w długoterminowy pobyt, a Dorota dopiero dzięki niemu dostrzega prawdziwe oblicze swojego męża...

Arabska żona wzbudziła we mnie bardzo pozytywne odczucia, aczkolwiek kilka elementów powieści irytowało mnie podczas lektury. Zdecydowanym plusem książki jest wciągająca fabuła, oparta na bardzo rozbudowanym wątku obyczajowym. Perypetie postaci drugoplanowych, które ciągle absorbują główną bohaterkę, stwarzają atmosferę "chaosu", charakterystycznego dla dużych rodzin. Łatwiej nam wczuć się w sytuację Doroty - jedynaczki, która czuje się zagubiona wśród bliskich swojego męża. Historii nie brak realizmu, czyta się ją jak prawdziwe wspomnienia, swoisty reportaż. Autorka opisała tragiczną historię, nie szczędząc czytelnikom szczegółów, nierzadko brutalnych i przerażających. Czytając, nie raz łapałam się za głowę z przerażenia i współczucia dla bohaterów, nie raz nie dowierzałam, że takie okropieństwa dzieją się w cywilizowanym świecie, bo przecież historia oparta jest na tym, co polska pisarka widziała i słyszała w czasie swoich podróży. Drugą, ogromną zaletą powieści jest szczegółowy i, wbrew pozorom, obiektywny opis arabskiej kultury. Mamy możliwość zajrzeć za wysokie mury rodzinnych posiadłości i podpatrzeć lokalne zwyczaje, powąchać i posmakować orientalnej kuchni, dowiedzieć się, że Trypolis nigdy nie śpi, a nawet nauczyć się podstawowych słów po libijsku. Tanya Valko wplata w swoją opowieść nie tylko ciekawostki, które poznajemy oczami Doroty, ale także uczy nas, na jakich zasadach opiera się życie w kraju rządzonym przez islam i patriarchalny model rodziny. Dla nas, Polaków, większość tych reguł okaże się niezrozumiała, bezsensowna i zwyczajnie głupia. Niemniej jednak, podczas czytania zaciekawiło mnie kilka aspektów codziennego życia Arabów i wydały mi się one pozytywne.

Niestety, książka nie jest pozbawiona wad. Dla mnie największą z nich okazała się postać głównej bohaterki. Dorota okazała się być niezbyt inteligentną, rozpieszczoną i niedojrzałą osobą. Mimo, iż jej sytuacja nie była prosta i trzeba o tym pamiętać, jej podejście do życia charakteryzowało się wielką naiwnością. Wystarczy kobietę skontrastować z jej koleżanką, Baśką, czy też szwagierką, Maliką. W porównaniu do nich, Dorota rzeczywiście przypomina "królewnę", co kilkakrotnie wytykają jej bliscy i znajomi. Nawet jej stosunek do ukochanej córeczki wydaje się dziwny - dziecko biega samopas, zajmują się nią praktycznie obcy ludzie, a matka martwi się tylko i wyłącznie o to, czy mąż jeszcze ją kocha. może to i drobnostki, ale wiele razy sprawiały, że w moich oczach postać Doroty traciła na wiarygodności. Nie do końca usatysfakcjonowało mnie też zakończenie. Niby wszystko jest powiedziane dosadnie, ale jakoś tak... za mało. Przydałby się chociaż jeszcze jeden rozdział, który wyjaśniłby jak dokładnie rozwiązała się sytuacja. To potknięcie jestem jednak w stanie wybaczyć autorce - przecież napisała kontynuację, więc wierzę, że wszystkiego dowiem się w swoim czasie.

Książka okazała się bardzo ciekawa, wciągająca, ale ciężko o niej powiedzieć, że dostarcza rozrywki. Raczej skłania do przemyśleń na temat sytuacji kobiet w krajach arabskich i uświadamia o tym, że małżeństwo z człowiekiem pochodzącym z innej kultury to nie zawsze sielanka, zwłaszcza dla kogoś, kto psychicznie jest na nie nieprzygotowany. Uważam, że warto się z tą historią zapoznać, chociażby po to, żeby nie pozostawać obojętnym na kwestie, które porusza autorka. Gorąco polecam Arabską żonę, bo mimo niełatwej tematyki, czyta się ją naprawdę szybko i ciężko się od niej oderwać. Ja tymczasem zmykam do czytania Arabskiej córki.

***

Na zakończenie mały fotograficzny gratis, który (mam nadzieję ;) ) zrekompensuje Wam moją długą nieobecność, spowodowaną sesją, a potem wyjazdem. 








Taka oto piękna zima za naszą południową granicą. No i idealne warunki dla tych, co kochają białe szaleństwo. :) Na zdjęciach ośrodek Jasna-Chopok na Słowacji. :)