W moim domu sezon na kryminały pełną parą, zwłaszcza na te autorstwa Henninga Mankella. Szwedzki pisarz, o którym pisałam już kilkakrotnie, zdecydowanie podbił moje serce. Staram się dawkować sobie przyjemność wynikającą ze śledzenia losów Kurta Wallandera (wszak seria z nim w roli głównej liczy TYLKO dziewięć pozycji!), ale, jak widać, co jakiś czas moja ciekawość bierze górę i sięgam po kolejny tom.
Część piąta, czyli Fałszywy trop to historia kolejnego śledztwa prowadzonego pod przewodnictwem Kurta Wallandera. Jej akcja rozgrywa się w lecie 1993 roku, w szwedzkiej Skanii. Policja ma w perspektywie trudne dochodzenie. Próbuje bowiem złapać tajemniczego mordercę byłego szwedzkiego premiera. W dodatku, lato obfituje w tragiczne wypadki - na polu rzepaku młoda dziewczyna dokonuje samospalenia. Tym razem, czytelnicy wiedzą od samego początku, kto jest mordercą. Nie mają jednak pojęcia, dlaczego pozbawia życia swoje ofiary.
Nauczona pozytywnym doświadczeniem, rozpoczynając lekturę Fałszywego tropu, spodziewałam się dobrego, trzymającego w napięciu kryminału policyjnego. I nie rozczarowałam się! Mankell po raz kolejny zaskakuje swoim kunsztem literackim. Czytelnik, który od początku serii śledzi przygody szwedzkich policjantów, może mieć wrażenie, że z każdym kolejnym tomem pisarz prezentuje mu coraz bardziej tajemniczą intrygę, coraz bardziej wciągające śledztwo. Tym razem fabuła jest odrobinę inna, ponieważ wydarzenia poznajemy nie tylko z perspektywy odkrywających prawdę śledczych, ale także z punktu widzenia mordercy. Co nie oznacza, że dzięki temu wiemy więcej. Oddając głos sprawcy, autor osnuwa główny wątek specyficzną atmosferą - mroczną, tajemniczą, wciągającą nas w pełną ciemnych zaułków psychikę mordercy. Mamy możliwość przekonać się, w jaki sposób ten człowiek działa, jak planuje swoje zbrodnie, czym je motywuje. Jest to na swój sposób fascynujące, ale też może wzbudzać niepokój. Także samo śledztwo jest trochę inne, niż dotychczas. Policjanci nie triumfują, czytelnik widzi ich bezradność i frustrację, ale także jest świadkiem sukcesów. Wallander i jego współpracownicy podejmują działania pełne wątpliwości, dramatycznych zwrotów akcji i właściwie do ostatnich stron trzymające czytelnika w niepewności. Czytając każdą kolejną książkę Mankella, zachwycam się tym, jak zręcznie udaje mu się z pozornie nudnego i żmudnego wątku "biurowego" wycisnąć maksimum akcji. Oba aspekty zostały złożone w dynamiczną, momentami sensacyjną opowieść, od której naprawdę ciężko się oderwać.
Na uwagę zasługują niezmiennie świetne dialogi, pełne ironicznego poczucia humoru głównego bohatera, który z dystansem spogląda na otaczającą go rzeczywistość. Kurt, jak zwykle, jest centralną postacią powieści. Mimo, że nadal pielęgnuje swój kruchy związek z Bajbą i niezmiennie martwi się o córkę, na jego głowę spadają kolejne problemy natury osobistej. Nie pozbawia go to jednak policyjnej intuicji i przenikliwości, które sprawiają, że policyjne dochodzenie staje się spektakularne. Wątek obyczajowy wprowadza do powieści realizm - czytając, mamy wrażenie, że to wszystko dzieje się naprawdę, a mężczyzna rzeczywiście zmaga się z pogodzeniem pracy i wszystkich innych aspektów swojego życia.
Mam wrażenie, że moja entuzjastyczna recenzja Fałszywego tropu mówi sama za siebie - gorąco zachęcam do lektury tej książki! To porządny, wciągający, wielowątkowy kryminał śledczy, który każdemu miłośnikowi gatunku na pewno przypadnie do gustu. W dodatku, w odcinkach, więc ci, którzy odczuwają niedosyt po przeczytaniu dobrej książki, będą mogli odsunąć w czasie smutny moment pożegnania. Ja już na dobre zaprzyjaźniłam się z Wallanderem i z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie z nim i resztą skańskiej ekipy policyjnej.