Druga część cyklu Stanisławy Fleszarowej-Muskat okazała się tak samo dobra, jak pierwsza. Również "wypożyczona" z maminej biblioteczki, umiliła mi chwilę odpoczynku od sesyjnej nauki, która daje się we znaki. Ale miejmy nadzieję, że już niedługo. ;)
O autorce pisałam nieco w poprzedniej części. Tym razem, uważam, że warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie jej biografii - a mianowicie, o jej działalności w PZPR. Ta kwestia okazuje się mieć spore znaczenie z perspektywy historii przedstawionej w Przerwie na życie - po raz kolejny autorka raczy nas niejako swoimi wspomnieniami i doświadczeniami.
Sama historia to kontynuacja niełatwych losów Magdaleny, Piotra i Gastona. Nie chciałabym zdradzać zbyt dużo, żeby zainteresowanym nie popsuć frajdy z czytania. Powiem więc tylko, że w drugiej części nadal będziemy śledzić ich zmagania z życiem, ale już w zupełnie innej, niż wojenna, rzeczywistości, w zupełnie innej konfiguracji uczuciowej, jaka wytworzyła się między nimi. A w tle - Polska. Polska powojenna.
Jak zwykle, na początku nie byłam przekonana do drugiej części. Moim zdaniem, trzeba nie lada umiejętności, żeby z oryginalnej historii stworzyć równie ciekawy i świeży ciąg dalszy. Dlatego z rezerwą i trochę obawą, że stracę pozytywne wspomnienie pierwszego tomu, podchodziłam do Przerwy na życie. Na szczęście, niepotrzebnie. Autorka znowu wciągnęła mnie w zagmatwane losy Polaków, którzy przeżyli wojnę i szukali swojego sposobu na życie. Obie powieści łączą się - osobie, która nie czytała Pozwólcie nam krzyczeć byłoby ciężko zorientować się w sytuacji. Ale jednocześnie, tom drugi to zupełnie nowa historia, tocząca się w innych czasach. Pisarka połączyła gatunek obyczajowy z historycznym, jednocześnie rozwijając poprzednio wprowadzone wątki. Bohaterowie są starsi, starają się zapomnieć o wojennym koszmarze, który przeżyli, układają sobie życie. Wciąż są autentyczni, wciąż mają w sobie to "coś", co sprawia, że ich egzystencja wydaje się realna. Mimo, że zmieniła się ich sytuacja, pozostali tacy sami. Problemy, z którymi się zmagają, są trudne, ale prawdziwe.
I po raz kolejny zachwycam się historią. Tym razem tłem dla opowieści jest powojenna Polska, w której budują się podstawy komunizmu. Dla mnie, osoby urodzonej już po upadku tego reżimu, to żywa lekcja o przeszłości. Dużo łatwiej jest mi wyobrazić sobie właśnie takie codzienne życie i to, jak władza starała się je kontrolować, jak omamiała Polaków. Z podręcznika szkolnego tak naprawdę nigdy nie dowiedziałam się, jak wyglądała rzeczywistość pospolitego obywatela w tamtych czasach. Dzięki Fleszarowej-Muskat, temat stał mi się przynajmniej trochę bliższy.
Na zakończenie mogę tylko dodać, że ci, którym podobała się część pierwsza, na pewno będą zadowoleni z lektury tomu drugiego. Ja, ze swojej strony, serdecznie polecam.
O autorce pisałam nieco w poprzedniej części. Tym razem, uważam, że warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie jej biografii - a mianowicie, o jej działalności w PZPR. Ta kwestia okazuje się mieć spore znaczenie z perspektywy historii przedstawionej w Przerwie na życie - po raz kolejny autorka raczy nas niejako swoimi wspomnieniami i doświadczeniami.
Sama historia to kontynuacja niełatwych losów Magdaleny, Piotra i Gastona. Nie chciałabym zdradzać zbyt dużo, żeby zainteresowanym nie popsuć frajdy z czytania. Powiem więc tylko, że w drugiej części nadal będziemy śledzić ich zmagania z życiem, ale już w zupełnie innej, niż wojenna, rzeczywistości, w zupełnie innej konfiguracji uczuciowej, jaka wytworzyła się między nimi. A w tle - Polska. Polska powojenna.
Jak zwykle, na początku nie byłam przekonana do drugiej części. Moim zdaniem, trzeba nie lada umiejętności, żeby z oryginalnej historii stworzyć równie ciekawy i świeży ciąg dalszy. Dlatego z rezerwą i trochę obawą, że stracę pozytywne wspomnienie pierwszego tomu, podchodziłam do Przerwy na życie. Na szczęście, niepotrzebnie. Autorka znowu wciągnęła mnie w zagmatwane losy Polaków, którzy przeżyli wojnę i szukali swojego sposobu na życie. Obie powieści łączą się - osobie, która nie czytała Pozwólcie nam krzyczeć byłoby ciężko zorientować się w sytuacji. Ale jednocześnie, tom drugi to zupełnie nowa historia, tocząca się w innych czasach. Pisarka połączyła gatunek obyczajowy z historycznym, jednocześnie rozwijając poprzednio wprowadzone wątki. Bohaterowie są starsi, starają się zapomnieć o wojennym koszmarze, który przeżyli, układają sobie życie. Wciąż są autentyczni, wciąż mają w sobie to "coś", co sprawia, że ich egzystencja wydaje się realna. Mimo, że zmieniła się ich sytuacja, pozostali tacy sami. Problemy, z którymi się zmagają, są trudne, ale prawdziwe.
I po raz kolejny zachwycam się historią. Tym razem tłem dla opowieści jest powojenna Polska, w której budują się podstawy komunizmu. Dla mnie, osoby urodzonej już po upadku tego reżimu, to żywa lekcja o przeszłości. Dużo łatwiej jest mi wyobrazić sobie właśnie takie codzienne życie i to, jak władza starała się je kontrolować, jak omamiała Polaków. Z podręcznika szkolnego tak naprawdę nigdy nie dowiedziałam się, jak wyglądała rzeczywistość pospolitego obywatela w tamtych czasach. Dzięki Fleszarowej-Muskat, temat stał mi się przynajmniej trochę bliższy.
Na zakończenie mogę tylko dodać, że ci, którym podobała się część pierwsza, na pewno będą zadowoleni z lektury tomu drugiego. Ja, ze swojej strony, serdecznie polecam.