Kolejne spotkanie z amerykańskim autorem kryminałów. Tym razem w formie opowiadań, która również była Chandlerowi bliska - od niej bowiem rozpoczynał swoją pisarską karierę. Debiutował w 1933 roku, publikując pierwsze z nich, Blackmailer's Don't Schoot, w magazynie Black Mask. Potem napisał ich jeszcze kilkadziesiąt, zachwycając czytelników coraz bardziej wyrazistym stylem.
Czysta robota to zbiór kilku opowiadań o podobnej konwencji, rozgrywających się w Los Angeles, w dzielnicy Hollywood. Poznajemy w nich zarówno detektywów, jak i osoby prywatne, prowadzące śledztwo w sprawach kryminalnych. Czasem mamy do czynienia z porachunkami w światku przestępczym, czasem podążamy tropem zabójcy z przypadku, a czasem zwyczajnie podglądamy pracę policjantów. Za każdym razem historia jest inna, ale równie ciekawa i intrygująca.
Każde ujęte w tym zbiorku opowiadanie, to swoisty majstersztyk zbrodni. Nie ma czasu na opisy, nie ma czasu na wdawanie się w szczegóły. Głównym i jedynym wątkiem każdego utworu jest akcja - zawsze dynamiczna, ciągła, nierzadko bardzo zaskakująca. Męski, konkretny język, jakim posługuje się autor oraz specyficzny, brudny i tajemniczy klimat kryminalnego światka Hollywood sprawia, że czytelnik może poczuć się, jak bezpośredni obserwator opisywanych zdarzeń. Nie ma tu miejsca na opisy, na stworzenie plastycznego tła dla przestępstw. Chandler pokazuje nam świat prawdziwej zbrodni, świat surowy i obdarty ze złudzeń. Sylwetki bohaterów, pojawiających się na kartach opowiadań, dopełniają obrazu niebezpiecznego Hollywoodu. Mamy do czynienia nie tylko z groźnymi przestępcami, ale także z bogatymi, lecz zupełnie bezbronnymi mieszczanami, czy też ze zblazowanymi artystami przemysłu filmowego. Całość, złożona ze wspomnianych elementów, prezentuje się imponująco - czytelnik natychmiast wsiąka w tą mroczną atmosferę, niesamowicie realną i przez to niepokojącą.
Niestety, książce nie brakuje też słabych stron. Przede wszystkim, jak już wspomniałam, większość opowiadań opiera się na tej samej konwencji. Nie wiem, czy był to celowy zamysł autora, czy też przypadek. W momencie, kiedy czytelnik odkrywa zagadkę i zaczyna rozumieć mechanizm, na jakim oparte zostały fabuły opowiadań, pryska czar i kończy się intryga. Każdą kolejną historię można rozwiązać samemu, i to już na samym jej początku. To zdecydowanie niweluje efekt zaskoczenia, który w tym gatunku literackim jest przecież kluczowym elementem. Z tego wynika kolejna wada pozycji - czytając, jedno po drugim, opowiadania o bardzo podobnej linii wydarzeń, możemy się czuć nieco znużeni. Mimo, że za każdym razem historia jest trochę inna, to jednak wzajemne podobieństwo wszystkich utworów dosyć wyraźnie rzuca się w oczy, a to sprawia, że pod koniec lektury właściwie wszystko jest jasne, choć nie zostało jeszcze powiedziane. I ostatni aspekt, który nie wzbudził mojego entuzjazmu - forma. Nie przepadam za opowiadaniami, a po tą książkę sięgnęłam tylko dlatego, że została mi polecona jako zupełnie inna od powieści Chandlera. Rzeczywiście, opowiadania wypadają znacznie lepiej w porównaniu do dłuższych form tego autora, ale nie na tyle oszałamiająco, żeby przekonać mnie do swojego krótkiego i konkretnego stylu. Zdecydowanie wolałabym fabułę kilku z nich zobaczyć rozwiniętą i przeobrażoną w dłuższe opowieści.
Ogólnie, muszę przyznać, że lektura Czystej roboty należała do przyjemnych, mimo kilku niedociągnięć ze strony autora lub wydawcy. Fani gatunku na pewno nie będą zawiedzeni, zwłaszcza, że Chandler potrafi stworzyć tą sugestywną atmosferę przestępstwa, która jeszcze na długo po zakończeniu lektury pozostaje w pamięci. A dzięki temu, że mamy do czynienia z opowiadaniami, zawsze można lekturę dawkować, powrócić do niej za jakiś czas, tak aby nie ulec monotonii. Ja jestem przekonana, że jeszcze nie raz sięgnę po twórczość tego amerykańskiego autora, bo choć budzi we mnie sprzeczne uczucia, to jednak intryguje. Zdecydowanie polecam!
Ta recenzja została nagrodzona w 34. edycji konkursu na recenzję tygodnia, organizowanego przez portal nakanapie.pl oraz księgarnię internetową Kumiko. Bardzo dziękuję! :)