20 kwietnia 2011

J. Picoult - W naszym domu

Ta książka już od dłuższego czasu kusiła mnie z półki, aż w końcu nie wytrzymałam. Jestem nieodwołalną fanką Jodi Picoult, a co za tym idzie, połykam każdą możliwą pozycję, która wychodzi spod jej pióra. Dlatego też niewiele mi ich już zostało... Zabierając się do czytania, wiem, że mogę się spodziewać superwciągającej lektury, dlatego staram się znaleźć odpowiedni do tego czas - bez nauki, zajęć i obowiązków. Bo inaczej, wszystko inne odeszłoby w niepamięć, a ja i tak tylko bym czytała. ;)

Autorka jest dobrze znana czytelnikom na całym świecie. Debiutowała w 1992 roku, od tamtego czasu zdążyła już sprzedać 14 milionów egzemplarzy swoich książek. Najbardziej znaną powieścią, dzięki której stała się naprawdę sławna, jest Bez mojej zgody - później sfilmowane (w jednej z ról głównych możemy zobaczyć Cameron Diaz). W naszym domu to, jak na razie, ostatnia pozycja na liście jej dorobku, wydana w 2010 roku.

Sama historia przedstawiona w książce jest bardzo podobna do tych z poprzednich utworów. Poznajemy Emmę - samotną matkę wychowującą dwóch synów, Jacoba i Theo. Wydawałoby się, że to zwyczajna (choć niekompletna) rodzina, gdyby nie fakt, że osiemnastoletni Jacob ma zespół Aspergera, upośledzenie ze spektrum autyzmu. Życie Hunt'ów nie przypomina więc zwyczajnej egzystencji, bo każdy jego najdrobniejszy element jest podporządkowany chorobie. Prawdziwy huragan wydarzeń następuje jednak dopiero wtedy, kiedy Jacob zostaje oskarżony o morderstwo swojej znajomej. A na dodatek, jego asperger utrudnia przeprowadzenie śledztwa i poznanie prawdy...

Na początku muszę przyznać, że tym razem nie udało się autorce zaskoczyć mnie. Rozwiązanie zagadki przewidziałam już w połowie książki. Może to wina mojego "obeznania" ze stylem Picoult i jej sposobem prowadzenia akcji, a może tym razem po prostu chciała, żeby czytelnik sam się domyślił...? Nie wiem, ale w żaden sposób nie umniejsza to wartości książki. Mimo, że wiedziałam, czego się spodziewać, siedziałam przykuta do opasłego tomu (prawie 700 stron! :) ) aż do ostatniej linijki tekstu. Dynamiczna akcja, dialogi przyprawione humorem sprawiają, że opowieść wciąga. Bohaterowie są prawdziwi, mające swoje wady i zalety. Nietrudno ich polubić. Nietrudno też przywiązać się do nich na tyle, żeby z zapartym tchem śledzić ich poczynania. Co więcej, mamy w powieści całą feerię uczuć. Od miłości i determinacji matki względem jej niepełnosprawnego dziecka, przez braterską miłość i nienawiść, po obojętność ojcowską i zauroczenie w starszej kobiecie. Picoult postarała się, aby sytuacje, jakie przydarzają się naszym bohaterom, były jak najbardziej realne, ale zarazem nieprzewidywalne - tak, jak w prawdziwym życiu.
Ważnym aspektem książki jest sposób, w jaki pisarka przekazała nam wiedzę o zespole Aspergera, na który cierpi główny bohater. Po przeczytaniu byłam szczerze zainteresowana, skąd u niej tak szczegółowe wiadomości na ten temat. Zagłębiłam się więc w podziękowania, gdzie Picoult wymienia osoby, które pomogły jej w zrozumieniu choroby. Są pośród nich zarówno lekarze, jak i chorzy wraz ze swoimi rodzinami. Można więc przyjąć, że obraz aspergera, jaki przedstawiła nam autorka, odpowiada rzeczywistości, uczy nas, jak należy z takim człowiekiem postępować. I, o ile przypadłości opisywane w innych książkach dawały nam tylko ogólne pojęcie o tym, co czuje chory, tym razem czytelnicy dostają fachową wiedzę o życiu autystycznego chłopaka i o tym, jak należy się wobec niego zachowywać. Uważam, że akurat ten aspekt w W naszym domu ma wydźwięk edukacyjny, pięknie ze strony autorki, że pomaga na swój sposób takim ludziom.  

Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu książki jest, jak zawsze, bardzo pozytywne. Lubię taki sposób pisania, ciekawią mnie poruszane tematy. Mam wrażenie, że choć historie kreowane przez Jodi Picoult są pełne fachowych informacji z zakresu medycyny, prawa, czy kultury, to jednocześnie odznaczają się swoistą lekkością. Przyjemnie jest je czytać. Przyjemnie jest się w nie wciągnąć. Polecam serdecznie! :)