Książką, która jak dotąd pozostaje na szczycie mojej "top-listy" jest Sto lat samotności G. G. Marqueza. Jest to najsłynniejsze dzieło kolumbijskiego autora, które w gruncie rzeczy zaowocowało literacką Nagrodą Nobla. Tutaj możemy znaleźć trochę więcej informacji o fabule (ja nie chcę się w to teraz zagłębiać):
Mnie książka urzekła
wielowątkowością oraz swoją formą - uwielbiam wszelkiego rodzaju sagi
rodzinne i nie tylko, podążające za bohaterem od chwili narodzin aż do
śmierci. W Stu latach samotności dostałam to wszystko kilka razy.
Bo nie ma tu jednego bohatera, bez którego kończy się fabuła. Tutaj
fabułą jest życie wielu pokoleń.
Do książki zamierzam powrócić, kiedy tylko nauczę się języka hiszpańskiego na tyle, żeby zmierzyć się z oryginałem.
Miło wspominam także lekturę Bikini J. L. Wiśniewskiego. Mimo, że nie jestem wielką fanką Samotności w sieci,
to z chęcią sięgnęłam po kolejną pozycję z dorobku polskiego pisarza,
którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Jak już wspominałam, bardzo
lubię książki, których fabuła osadzona jest w rzeczywistości
historycznej. Dlatego też Bikini urzekło mnie podwójnie - nie
tylko losem głównej bohaterki, ale też właśnie historią II wojny
światowej, przedstawionej w nowej odsłonie. Powieść czytałam już jakiś
czas temu, ale z chęcią do niej wrócę.
Jeżeli chodzi o Agathę
Christie, to przede wszystkim żywię dla niej dozgonny podziw za
całokształt twórczości. Dla mnie jest ona bezkonkurencyjną Królową
Kryminału i wątpię, żeby to się kiedyś zmieniło. Jeśli chodzi o jej
książki, to ciężko mi wybrać jedną, ulubioną. Wiele historii naprawdę
trzymało mnie w napięciu do ostatniej strony, wiele mnie zaskoczyło,
zdążyłam się zakochać zarówno w zarozumiałym Herculesie Poirocie, jak i
przesłodkiej pannie Marple . Po powieści wybitnej Brytyjki sięgam co
jakiś czas, na szczęście wciąż jeszcze nie przeczytałam wszystkich.
Jeżeli miałabym na chybił-trafił wybrać jedną, która naprawdę mi się
podobała, to zapewne strzelałabym w Morderstwo w Orient Expressie, najbardziej znane dzieło Christie i uznawane na całym świecie za najlepsze.
Cieniem wiatru C. Zafon
uwiódł nie tylko mnie. Książka została uznana za bestseller, ma miliony
fanów na całym świecie i przyczyniła się do wzrostu popularności
hiszpańskiego pisarza. To, co głównie w niej doceniam to piękny sposób, w
jaki można napisać o miłości do książek. Zagłębiając się w historii
przedstawionej na kartkach, marzyła mi się wizyta na Cmentarzu
Zapomnianych Książek i naprawdę zazdrościłam głównemu bohaterowi
wszelakich przygód, jakie go spotykały.
Zapewne powrócę do lektury, kiedy oryginalna wersja językowa nie będzie już wyzwaniem. :)
Oczywiście, jest jeszcze
szereg książek sentymentalnych. Poznanych w dzieciństwie, budzących
pierwszą radość z czytania i dostarczających pierwszych wzruszeń... Na
pewno w tym gronie znajdzie się kultowa już Ania z Zielonego Wzgórza L. M. Montmogery. Oczywiście, pod pojedynczym tytułem mam na myśli całą serię.
O psie, który jeździł koleją Romana Pisarskiego była chyba jedyną lekturą szkolną, która wzruszyła chyba każdego, nawet moi koledzy płakali przy niej jak bobry. ;)
Ta notka mogłaby nie mieć końca, ponieważ jest wiele książek, które na przestrzeni lat spędzonych na lekturze zapadły mi w pamięć i zapracowały sobie na miano moich ulubieńców. Jednak do wymienionych wyżej czuję największy sentyment, dlatego postanowiłam je wyróżnić.