6 marca 2011

Słów kilka o moich ukochanych książkach...

Książką, która jak dotąd pozostaje na szczycie mojej "top-listy" jest Sto lat samotności G. G. Marqueza. Jest to najsłynniejsze dzieło kolumbijskiego autora, które w gruncie rzeczy zaowocowało literacką Nagrodą Nobla. Tutaj możemy znaleźć trochę więcej informacji o fabule (ja nie chcę się w to teraz zagłębiać):

Mnie książka urzekła wielowątkowością oraz swoją formą - uwielbiam wszelkiego rodzaju sagi rodzinne i nie tylko, podążające za bohaterem od chwili narodzin aż do śmierci. W Stu latach samotności dostałam to wszystko kilka razy. Bo nie ma tu jednego bohatera, bez którego kończy się fabuła. Tutaj fabułą jest życie wielu pokoleń.
Do książki zamierzam powrócić, kiedy tylko nauczę się języka hiszpańskiego na tyle, żeby zmierzyć się z oryginałem.



Miło wspominam także lekturę Bikini J. L. Wiśniewskiego. Mimo, że nie jestem wielką fanką Samotności w sieci, to z chęcią sięgnęłam po kolejną pozycję z dorobku polskiego pisarza, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Jak już wspominałam, bardzo lubię książki, których fabuła osadzona jest w rzeczywistości historycznej. Dlatego też Bikini urzekło mnie podwójnie - nie tylko losem głównej bohaterki, ale też właśnie historią II wojny światowej, przedstawionej w nowej odsłonie. Powieść czytałam już jakiś czas temu, ale z chęcią do niej wrócę.



Jeżeli chodzi o Agathę Christie, to przede wszystkim żywię dla niej dozgonny podziw za całokształt twórczości. Dla mnie jest ona bezkonkurencyjną Królową Kryminału i wątpię, żeby to się kiedyś zmieniło. Jeśli chodzi o jej książki, to ciężko mi wybrać jedną, ulubioną. Wiele historii naprawdę trzymało mnie w napięciu do ostatniej strony, wiele mnie zaskoczyło, zdążyłam się zakochać zarówno w zarozumiałym Herculesie Poirocie, jak i przesłodkiej pannie Marple . Po powieści wybitnej Brytyjki sięgam co jakiś czas, na szczęście wciąż jeszcze nie przeczytałam wszystkich. Jeżeli miałabym na chybił-trafił wybrać jedną, która naprawdę mi się podobała, to zapewne strzelałabym w Morderstwo w Orient Expressie, najbardziej znane dzieło Christie i uznawane na całym świecie za najlepsze.



Cieniem wiatru C. Zafon uwiódł nie tylko mnie. Książka została uznana za bestseller, ma miliony fanów na całym świecie i przyczyniła się do wzrostu popularności hiszpańskiego pisarza. To, co głównie w niej doceniam to piękny sposób, w jaki można napisać o miłości do książek. Zagłębiając się w historii przedstawionej na kartkach, marzyła mi się wizyta na Cmentarzu Zapomnianych Książek i naprawdę zazdrościłam głównemu bohaterowi wszelakich przygód, jakie go spotykały. 
Zapewne powrócę do lektury, kiedy oryginalna wersja językowa nie będzie już wyzwaniem. :)



Oczywiście, jest jeszcze szereg książek sentymentalnych. Poznanych w dzieciństwie, budzących pierwszą radość z czytania i dostarczających pierwszych wzruszeń... Na pewno w tym gronie znajdzie się kultowa już Ania z Zielonego Wzgórza L. M. Montmogery. Oczywiście, pod pojedynczym tytułem mam na myśli całą serię.



O psie, który jeździł koleją Romana Pisarskiego była chyba jedyną lekturą szkolną, która wzruszyła chyba każdego, nawet moi koledzy płakali przy niej jak bobry. ;)


 Ta notka mogłaby nie mieć końca, ponieważ jest wiele książek, które na przestrzeni lat spędzonych na lekturze zapadły mi w pamięć i zapracowały sobie na miano moich ulubieńców. Jednak do wymienionych wyżej czuję największy sentyment, dlatego postanowiłam je wyróżnić.