27 października 2011

P. Schmandt - Pruska zagadka

Piotrowi Schmandtowi należą się ogromne brawa. Mimo, że Pruska zagadka to jego debiut, okazała się jeszcze lepsza, niż następująca po niej Fotografia (pisałam o niej tu). Za sprawą autora, do rąk czytelników trafia nowa, i muszę przyznać, że obiecująca, kryminalna seria wydawnicza Sprawy Inspektora Brauna. Póki co, w jej ramach opublikowane zostały tylko dwie, wyżej wymienione pozycje, ale Schmandt w tym roku wydał także odrębną książkę o podobnej tematyce - Gdański depozyt.

Akcja przeczytanej przeze mnie powieści rozgrywa się w roku 1901, a tłem dla wydarzeń staje się mała miejscowość Wejherowo, leżąca w Prusach Zachodnich. Lokalną społecznością wstrząsa makabryczne morderstwo osiemnastoletniego Johanna, syna znanego piekarza. Policja jest bezsilna - śledztwo nie przynosi żadnych efektów, a ujęcie zbrodniarza wydaje się być niemożliwe. Na pomoc zrezygnowanym stróżom prawa zostaje wysłany inspektor Ignaz Braun, wybitny pracownik berlińskiego Wydziału Zabójstw. Sławny ze swojej skuteczności stołeczny policjant postanawia za wszelką cenę odkryć mroczny sekret małego Wejherowa.

Pruska zagadka może niejednego czytelnika zaskoczyć. Przede wszystkim, nie mamy do czynienia z klasycznym, jednowątkowym kryminałem, którego akcja skupia się jedynie na śledztwie. Bez większego problemu można w książce wychwycić także wątki: miłosny, obyczajowy, religijny. Ogromną rolę autor przeznaczył aspektom historycznym, które, choć mogą się wydawać jedynie osobliwym tłem, tak naprawdę wprowadzają do opowieści specyficzną, tajemniczą atmosferę. Schmand idealnie dopasował także język, którym operuje. Wypowiedzi narratora napisane zostały językiem współczesnym, a przy tym bardzo przyjemnym do czytania. Dialogi natomiast zdradzają elementy specyfiki wyrażania się, jaka panowała ponad wiek temu. Autor umiejętnie zachowuje umiar, dzięki czemu powieść nie odznacza się ani zbędnym patosem, ani dysonansem pomiędzy światem współczesnym, a historycznym.

Intryga, na której opiera się fabuła książki, jest dosyć zawiła, ale zaskakująca. Potrafi wzbudzić w czytelniku emocje i niewątpliwie, przykuć uwagę na długie godziny. Wydarzenia następują po sobie dynamicznie, nie ma przegadanych fragmentów, bo każda, nawet pozornie nieważna rzecz, okazuje się być tropem, podpowiedzią dla inspektora Brauna. Autor finalnie tłumaczy mechanizm zagadki, ale niektóre sprawy nadal nie są jasne. A szkoda, bo mimo wszystko, pozostaje uczucie niedosytu i może odrobina rozczarowania. Ogromnym atutem książki są jednak bohaterowie. Schmandt bardzo realistycznie oddał charakter małomiasteczkowej społeczności. Każda osoba jest przekonująca, ma swoje problemy, sekrety, pasje, dzięki czemu wydaje się być prawdziwym człowiekiem z krwi i kości. Interakcje pomiędzy bohaterami, ich specyficzne zachowanie przywodzą na myśl dawne czasy dam i dżentelmenów. Nie sposób nie polubić sympatycznego, kulturalnego i ambitnego Ignaza Brauna, który wiedzie prym wśród innych postaci wykreowanych przez Schmandta. Co więcej, Wejherowem rządzi charakterystyczna dla tego okresu sieć zależności, nie tylko hierarchicznej, ale także opartej na przyjaźni, miłości, czy nienawiści. To wszystko staje się idealnym tłem dla zbrodni oraz dodaje opowieści realizmu, posmaku prawdziwego życia, jakie wiedziono na początku XX wieku. Trzeba autorowi przyznać, że bardzo umiejętnie operuje aspektem historycznym, budując na jego podstawie magnetyczną, ale też mroczną atmosferę małego miasta sparaliżowanego przez zbrodnię. Uwadze czytelników na pewno nie ujdą też plastyczne opisy przedwiosennych krajobrazów - zatopionych w szarości dni w miasteczku; kalwarii, pięknej, aczkolwiek tajemniczej, przyprawiającej o dreszcze... Ze wszystkich tych elementów pisarz złożył naprawdę ciekawy utwór, który potrafi zainteresować czytelnika od pierwszej, aż do ostatniej strony.

Pruska zagadka w mojej opinii na długo pozostanie solidnym, dopracowanym, ale też oryginalnym kryminałem. Być może mój entuzjazm wynika z uwielbienia umiejętnie wplecionej w fabułę historii, być może inni czytelnicy poczują się znużeni wątkami pobocznymi... Tak, czy siak, myślę, że prawdziwi wielbiciele gatunku docenią tą powieść i potencjał autora, a nawet i czytelnicy nieprzekonani do makabrycznych zbrodni, znajdą w tej opowieści coś dla siebie. Ja sama z radością sięgnę po kolejne książki z tej serii i wszystkim zdecydowanie je polecam!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Funky Books. Dziękuję!