11 lutego 2013

H. Hender - Zapora

Do polskich kryminałów zawsze podchodzę z rezerwą. Nie wiem, dlaczego, bo zazwyczaj po takiej lekturze jestem pozytywnie zaskoczona. Nie inaczej było i tym razem, kiedy sięgnęłam po pierwszą powieść Huberta Hendera. Autor dopiero wkracza na polski rynek literacki, ale trzeba przyznać, że debiut jest udany. Książka ukazała się w styczniu 2013 roku w cyklu wydawniczym Ja Gorę wydawnictwa Oficynka.

Zapora opowiada historię brutalnego morderstwa, które wstrząsa jeleniogórską policją. Na zabytkowej zaporze w Plichowicach zostają odkryte zmasakrowane zwłoki mieszkanki wsi. Komisarz Marek Iwanowicz rozpoczyna śledztwo, które szybko utyka w martwym punkcie. Na dodatek, zbrodniarz nie próżnuje. Szybko okazuje się, że policjanci będą musieli ścigać się z czasem, aby zapobiec kolejnym bezsensownym śmierciom.

Powieść Huberta Hendera pochłonęła mnie całkowicie. Nie tylko dlatego, że należy do gatunku, który lubię, ale przede wszystkim dlatego, że cechuje się niezwykłym klimatem. Fabuła jest jednowątkowa, więc uwaga czytelnika przez cały czas skupia się na intrydze. Elementy obyczajowe dotyczące życia bohaterów zostały potraktowane minimalistycznie. Nie jesteśmy niczym rozpraszani i dzięki temu zabiegowi możemy łatwo dostrzec dużą dynamikę akcji. Momentami mknie ona na łeb, na szyję, a niespodziewane wydarzenia wstrząsają nami co kilka stron. Jesteśmy cały czas skupieni na poczynaniach policjantów i możemy odnieść wrażenie, że sami uczestniczymy w ich pracy. Tło opowieści zostało skonstruowane po mistrzowsku. Zapora jest określana nie tylko jako kryminał, ale także jako powieść grozy i wydaje mi się, że w pełni zasługuje na takie miano. Autor z powodzeniem zaszczepia w głowie czytelnika poczucie strachu i niepewności. Sceny, w których morderca wydawał się być blisko, a policjanci szukali go w gęstym lesie lub opuszczonym hotelu, naprawdę mnie przerażały. A przecież o to chodzi w literaturze grozy... Myślę, że taki efekt to przede wszystkim zasługa plastycznego, sugestywnego języka, jakiego Hender używa w swojej powieści.

Dużym plusem lektury jest też sama intryga. Wydała mi się dosyć oryginalna. Nareszcie pojawia się przestępca, który ma interesujący motyw, konkretny profil psychologiczny mimo, że do ostatniej strony pozostaje dla czytelnika swego rodzaju zagadką. Zakończenie w pełni mnie usatysfakcjonowało. Powiem nawet więcej - narobiło mi apetytu na kolejne powieści polskiego autora i przekonało do jego talentu! Do gustu przypadł mi też zaprezentowany obraz pracy polskiej policji. Domyślam się, że jest w powieści mocno uogólniony, ale chyba nie przesadzony. Jestem w stanie uwierzyć, że uchylono przed nami drzwi wydziału kryminalnego.

Zapora okazała się dla mnie bardzo udanym spotkaniem z twórczością debiutującego polskiego pisarza. Po raz kolejny przekonuję się, że dosyć krótki (zdecydowanie za krótki!) i konkretny kryminał też może być dobry i wciągnąć bez reszty. Za najmocniejszą stronę książki uważam jej tło oraz ogólną atmosferę, w którą każdy bez wyjątku na pewno wsiąknie w miarę czytania. Zdecydowanie polecam. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma chęć na wieczór prawdziwej grozy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Oficynka :)