Hanna Cygler to polska pisarka, która swój debiut znacząco odsunęła w czasie. Dlaczego? A dlatego, że nad swoją pierwszą powieścią, Trybem warunkowym, pracowała już od 1985 roku. Książka ukazała się jednak dopiero 12 lat później i straciła swój zaszczytny tytuł debiutanckiego dzieła. Niemniej jednak, cieszyła się wśród czytelników dużą popularnością. W 2004 roku na rynku literackim ukazało się II wydanie, a od kilku miesięcy książka ponownie zyskała rzesze wielbicieli, zwłaszcza wśród bloggerów. Stanowi pierwszą część trylogii, nazwanej przez autorkę Nie tylko o Miłości.
Bohaterką powieści jest Zosia Knyszewska. Poznajemy ją, gdy po maturze niecierpliwie oczekuje decyzji o przyjęciu na studia - anglistykę na uniwersytecie w Warszawie. W głębi duszy, dziewczyna nie przejmuje się tak bardzo swoją karierą naukową. Jej myśli zaprząta przystojny kuzyn, Marcin, w którym Zosia podkochuje się od lat. Nauka w Warszawie ma jej pomóc w częstszym widywaniu młodego mężczyzny. I choć dziewczyna dostaje się na studia, to jednak, jak to w życiu bywa, od samego początku sytuacja komplikuje się. Zosia musi się odnaleźć w nowym życiu, doroślejszym, pełnym miłosnych i moralnych dylematów.
Tryb warunkowy generalnie wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Okazał się lekką, wciągającą i niewymagającą lekturą, którą połknęłam błyskawicznie. Fabuła powieści opierała się na dwóch wątkach - miłosnym, oczywiście dotyczącym głównej bohaterki, oraz obyczajowym, w szerokim ujęciu opowiadającym nie tylko o codziennych problemach Zosi, ale także przemycającym elementy historyczne z okresu PRL. Wydarzeniom przedstawionym przez autorkę nie można odmówić realizmu, choć trzeba przymknąć oko na fakt, że aż tyle różnych perypetii przytrafia się jednej osobie. Romanse i poczynania bohaterki skutecznie przykuły moją uwagę już od pierwszej strony. Obfitowały w nagłe i niespodziewane zwroty akcji, przez co tym bardziej nie mogłam oderwać się od czytania. Bohaterowie, choć zarysowani bardzo ogólnie i momentami nawet zbyt charakterystyczni, byli zróżnicowani i sprawiali wrażenie ludzi z krwi i kości. Na dodatek, mnogość postaci pojawiających się w opowieści dawała realistyczne wrażenie, jakby czytelnik na każdym kroku był otoczony wieloma twarzami - tak jak w prawdziwym życiu. Listę plusów zamyka język użyty w powieści. Jest bardzo prosty i przyjemny, autorka nie stosuje dłużących się opisów, stawia raczej na dialogi i ilustrowanie dynamicznych wydarzeń.
Mimo tego, że lektura mi się podobała, wyłapałam w niej też kilka słabszych elementów. Pierwszym i chyba najważniejszym była postać samej Zosi. Autorka ewidentnie chciała położyć nacisk na zmiany, jakie wraz z wiekiem zachodzą w dziewczynie i podkreślić proces dojrzewania. Mam jednak wrażenie, że efekt jest wręcz odwrotny - Zosia przez całą książkę pozostaje rozkapryszona, płaczliwa, niezdecydowana i odrobinę naiwna. Niestety, te cechy sprawiły, że wydała mi się sztuczna. Nie polubiłam jej i czytałam bardziej z ciekawości, jak rozwiąże się sytuacja, niż po to, by jej kibicować. Po drugie, dla mnie, wielkiej miłośniczki historii w książkach, tak duże zmarginalizowanie znaczenia tła historycznego, jest nie do przyjęcia. Wszyscy wiemy (jak nie z autopsji, to ze słyszenia), że życie w czasach PRL było kompletnie inne od współczesnego, podporządkowane wielu dziwnym zasadom, które gwarantowały przetrwanie. W książce pani Cygler PRL jest potraktowany tak, jakby to były czasy współczesne. Owszem, autorka kilka razy wspomina ważne wydarzenia, takie jak strajki w stoczni gdańskiej, czy porozumienia sierpniowe, ale życie bohaterki jest od atmosfery PRL zupełnie oderwane. Zosia nie ma żadnych kłopotów ze zdobyciem mieszkania, czy kupnem samochodu... Nie podobał mi się ten brak spójności w opowieści, zwłaszcza, że dla mnie odpowiednio potraktowana historia może być wielką zaletą powieści. No i po trzecie - zakończenie. Nie będę pisać, o co dokładnie mi chodzi, ale biorąc pod uwagę treść całej książki, cel historii, finisz jest zupełnie nietrafiony. Wydaje mi się, że autorka niechcący podważyła cały sens swojej opowieści, a przy okazji podkreśliła negatywne cechy charakteru swojej bohaterki. Może przesadzam, ale poczułam się trochę oszukana.
Podsumowując - jeżeli szukacie lekkiej i niewymagającej myślenia książki na jeden wolny wieczór, to Tryb warunkowy będzie idealnym wyborem. Miłosny slalom Zosi na pewno skutecznie odrywa myśli od poważnych, codziennych problemów. Mimo kilku niedociągnięć, książka podobała mi się i z chęcią sięgnę po kolejne części serii, choć tym razem nie będę się nastawiać na wielki romans na tle realiów PRL, lecz raczej na prostą i dosyć krótką opowiastkę o szaleństwach młodej, niezdecydowanej dziewczyny.
Bohaterką powieści jest Zosia Knyszewska. Poznajemy ją, gdy po maturze niecierpliwie oczekuje decyzji o przyjęciu na studia - anglistykę na uniwersytecie w Warszawie. W głębi duszy, dziewczyna nie przejmuje się tak bardzo swoją karierą naukową. Jej myśli zaprząta przystojny kuzyn, Marcin, w którym Zosia podkochuje się od lat. Nauka w Warszawie ma jej pomóc w częstszym widywaniu młodego mężczyzny. I choć dziewczyna dostaje się na studia, to jednak, jak to w życiu bywa, od samego początku sytuacja komplikuje się. Zosia musi się odnaleźć w nowym życiu, doroślejszym, pełnym miłosnych i moralnych dylematów.
Tryb warunkowy generalnie wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Okazał się lekką, wciągającą i niewymagającą lekturą, którą połknęłam błyskawicznie. Fabuła powieści opierała się na dwóch wątkach - miłosnym, oczywiście dotyczącym głównej bohaterki, oraz obyczajowym, w szerokim ujęciu opowiadającym nie tylko o codziennych problemach Zosi, ale także przemycającym elementy historyczne z okresu PRL. Wydarzeniom przedstawionym przez autorkę nie można odmówić realizmu, choć trzeba przymknąć oko na fakt, że aż tyle różnych perypetii przytrafia się jednej osobie. Romanse i poczynania bohaterki skutecznie przykuły moją uwagę już od pierwszej strony. Obfitowały w nagłe i niespodziewane zwroty akcji, przez co tym bardziej nie mogłam oderwać się od czytania. Bohaterowie, choć zarysowani bardzo ogólnie i momentami nawet zbyt charakterystyczni, byli zróżnicowani i sprawiali wrażenie ludzi z krwi i kości. Na dodatek, mnogość postaci pojawiających się w opowieści dawała realistyczne wrażenie, jakby czytelnik na każdym kroku był otoczony wieloma twarzami - tak jak w prawdziwym życiu. Listę plusów zamyka język użyty w powieści. Jest bardzo prosty i przyjemny, autorka nie stosuje dłużących się opisów, stawia raczej na dialogi i ilustrowanie dynamicznych wydarzeń.
Mimo tego, że lektura mi się podobała, wyłapałam w niej też kilka słabszych elementów. Pierwszym i chyba najważniejszym była postać samej Zosi. Autorka ewidentnie chciała położyć nacisk na zmiany, jakie wraz z wiekiem zachodzą w dziewczynie i podkreślić proces dojrzewania. Mam jednak wrażenie, że efekt jest wręcz odwrotny - Zosia przez całą książkę pozostaje rozkapryszona, płaczliwa, niezdecydowana i odrobinę naiwna. Niestety, te cechy sprawiły, że wydała mi się sztuczna. Nie polubiłam jej i czytałam bardziej z ciekawości, jak rozwiąże się sytuacja, niż po to, by jej kibicować. Po drugie, dla mnie, wielkiej miłośniczki historii w książkach, tak duże zmarginalizowanie znaczenia tła historycznego, jest nie do przyjęcia. Wszyscy wiemy (jak nie z autopsji, to ze słyszenia), że życie w czasach PRL było kompletnie inne od współczesnego, podporządkowane wielu dziwnym zasadom, które gwarantowały przetrwanie. W książce pani Cygler PRL jest potraktowany tak, jakby to były czasy współczesne. Owszem, autorka kilka razy wspomina ważne wydarzenia, takie jak strajki w stoczni gdańskiej, czy porozumienia sierpniowe, ale życie bohaterki jest od atmosfery PRL zupełnie oderwane. Zosia nie ma żadnych kłopotów ze zdobyciem mieszkania, czy kupnem samochodu... Nie podobał mi się ten brak spójności w opowieści, zwłaszcza, że dla mnie odpowiednio potraktowana historia może być wielką zaletą powieści. No i po trzecie - zakończenie. Nie będę pisać, o co dokładnie mi chodzi, ale biorąc pod uwagę treść całej książki, cel historii, finisz jest zupełnie nietrafiony. Wydaje mi się, że autorka niechcący podważyła cały sens swojej opowieści, a przy okazji podkreśliła negatywne cechy charakteru swojej bohaterki. Może przesadzam, ale poczułam się trochę oszukana.
Podsumowując - jeżeli szukacie lekkiej i niewymagającej myślenia książki na jeden wolny wieczór, to Tryb warunkowy będzie idealnym wyborem. Miłosny slalom Zosi na pewno skutecznie odrywa myśli od poważnych, codziennych problemów. Mimo kilku niedociągnięć, książka podobała mi się i z chęcią sięgnę po kolejne części serii, choć tym razem nie będę się nastawiać na wielki romans na tle realiów PRL, lecz raczej na prostą i dosyć krótką opowiastkę o szaleństwach młodej, niezdecydowanej dziewczyny.