12 marca 2011

P. Simons - Jeździec Miedziany

Powieść mnie oczarowała. Trafiłam na nią całkiem przypadkiem, bo zwyczajnie wypatrzyłam na koncie koleżanki w serwisie LubimyCzytac.pl. Z początku nie byłam przekonana, pierwsze kilkanaście stron nie wskazywało na to, że mam do czynienia z historią niezwykłą. A jednak...

Jeździec Miedziany jest pierwszą częścią trylogii napisanej przez Amerykankę Paullinę Simons. Warto o samej autorce powiedzieć kilka słów, ponieważ ma to ogromne znaczenie dla fabuły utworu. Kobieta urodziła się w Leningradzie, znała więc osobiście realia sowieckiej Rosji, ale w wieku 10 lat wraz z rodziną wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Przeżyła szok kulturowy, ale udało jej się go przezwyciężyć i odnaleźć się w pisaniu. O czasach wojennych i wydarzeniach w Związku Radzieckim opowiadali jej dziadkowie, którzy przeżyli oblężenie Leningradu - to właśnie dzięki ich historiom mogła tak wiernie oddać realia wojny w Jeźdźcu Miedzianym. 

 Książka to romans osadzony w historycznym tle. Siedemnastoletnia Tatiana jest dziecinną, niewinną i naiwną dziewczyną, mieszkającą wraz z rodziną w Leningradzie. W dniu, w którym nad Związek Radziecki nadlatują pierwsze wrogie, niemieckie samoloty, Tania spotyka na swojej drodze przystojnego i czarującego żołnierza Armii Czerwonej - Aleksandra. I od tej chwili jej życie zmienia się o 180 stopni. Nie tylko poznaje ona smak miłości, ale niestety od pierwszej chwili doświadcza też wszystkich jej bólów i rozczarowań... Niczym bohaterowie poematu Puszkinowskiego o takim samym tytule, jak powieść, Tatiana i Aleksander próbują walczyć o uczucie, które ich łączy... Z jakim skutkiem? Tego nie zdradzę, bo uważam, że to esencja książki. ;-)

Z początku nie byłam przekonana do powieści. Nie jestem fanką romansów, a na dodatek pierwsze strony historii, zupełnie nie zapowiadające tego, co odnajdujemy dalej, były dla mnie zwyczajnie nudne. Ale, jako, że nie lubię porzucać zaczętej książki, czytałam dalej. I nagle... nie mogłam się oderwać. Czytałam wszędzie, bez przerwy, dosłownie połykając rozdziały. Doszło do tego, że uciekłam z zajęć na uczelni, żeby tylko dowiedzieć się, co będzie dalej... O tak, historia naprawdę wciąga! Akcja jest dynamiczna, co chwilę sytuacja się zmienia, a przy tym w grę wchodzą uczucia głównych bohaterów, które... zaczynamy w pewnym momencie traktować, jak własne. Cieszymy się w chwilach ich radości, smucimy przy każdym niepowodzeniu, czy rozstaniu...  Jak w prawdziwym życiu, jak w prawdziwej miłości. Wielokrotnie zdarzało mi się mieć łzy w oczach i szczerze współczuć Tatianie, ale też zazdrościć jej wspaniałych, szczęśliwych chwil i zwyczajnie cieszyć się razem z nią. I to właśnie w tej książce jest piękne - jest nie tylko historią do przeczytania i zapomnienia. Potrafi dotknąć uczuć. Muszę przyznać, że niewielu pisarzy potrafi w swoją opowieść aż do tego stopnia zaangażować swojego czytelnika. Paullinie Simons bez wątpienia się udało.
Słyszałam opinie, jakoby książka była tylko bardziej wysublimowanym Harlequinem - jasne, mamy do czynienia z dużą ilością erotyzmu, infantylnym zachowaniem bohaterów czy sytuacjami tak sielskimi, że aż niewiarygodnymi. I dla jednych erotyzm jest pikantnym dodatkiem do historii, dla innych - elementem zawstydzającym albo gorszącym. Ale prawdę mówiąc, czy w prawdziwej miłości nie ma pożądania, fizyczności i seksu? Jest. Podobnie z nierzeczywistymi sytuacjami, w których odnajdują się zakochani... I dlatego uważam, że pisarka, nie pomijając tych kwestii, sprawiła, że opowieść nabiera realizmu. Przypomina prawdziwe życie. A przecież życie bywa nieprzewidywalne.
Bardzo duże wrażenie wywarł też na mnie inny aspekt książki - sposób, w jaki autorka opisała wojenną codzienność. Po raz kolejny widzimy ten dramatyczny światowy konflikt oczami jednostek, obywateli, ludzi, którzy muszą stawić czoła trudom rzeczywistości. Najbardziej wstrząsnął mną fragment książki, w którym Tania i jej rodzina walczyli z głodem. Nie ma tu owijania w bawełnę, nie ma koloryzowania. Poznajemy prawdę o socjaliźmie i tych "idealnych warunkach życia", jakie miał stwarzać - bezpośrednio tkwimy w tragedii, która dotyka ludzi. Widzimy ich dramatyczną walkę o przetrwanie i słabość, której ulegają. I widzimy niezłomną Tanię, jej siłę, jej wolę przetrwania i miłość, która trzyma ją przy życiu. Oraz Aleksandra, który gotów jest poświęcić wszystko, aby jego ukochana przeżyła. Fakt, że wątek miłosny osadzony jest w tak bezwzględnej, bezkompromisowej dla bohaterów rzeczywistości, dodaje całej historii dramatyzmu, ale także... piękna. Tym bardziej podziwiamy silne uczucie, tym bardziej przeżywamy każde wydarzenie, uwypuklone na tle deszczu pocisków, siarczystych mrozów i śmierci, czyhającej na każdym kroku.

Osobiście uważam, że Jeździec Miedziany jest warty uwagi. To wzruszająca, piękna historia dwojga ludzi, zakochanych w sobie bez pamięci, w tej miłości odnajdujących sens życia i siłę przetrwania. Pierwsza część trylogii kończy się dosyć smutno i niejednoznacznie, dlatego z pewnością w najbliższym czasie sięgnę po kontynuację, aby poznać dalsze losy Tatiany i Aleksandra. Ale póki co, polecam Jeźdźca Miedzianego. Naprawdę polecam.



Ta recenzja została nagrodzona w trzeciej edycji konkursu na recenzję tygodnia, organizowanego przez portal nakanapie.pl oraz księgarnię internetową Kumiko. Bardzo dziękuję! :)