Tytuł: Rzeki Hadesu
Autor: Marek Krajewski
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Przygodę z twórczością Marka Krajewskiego zaczęłam zupełnie przypadkowo i od środka. Najpierw skusiłam się na Liczby Charona czyli trzeci tom serii o Edwardzie Popielskim, a potem zaliczyłam mały skok do cyklu o Eberhardzie Mocku, a dokładnie do trzeciej części - Widm w mieście Breslau. Teraz, za sprawą zdobyczy bookcrossingowych, które odleżakowały swoje na półce, kontynuuję poznawanie losów komisarza Popielskiego. Rzeki Hadesu to na chwilę obecną przedostatni tom serii, wydany w 2012 roku.
Akcja powieści rozgrywa się w powojennym Wrocławiu. Popielski mimo zasług stracił swoje dotychczasowe życie i musi ukrywać się przed UB. W tym samym czasie wrocławskim podziemiem wstrząsa porwanie i gwałt na upośledzonej 14-latce, córce lokalnego herszta. Pragnący zemsty ojciec zhańbionej postanawia wszelkimi sposobami uzyskać pomoc byłego komisarza. Popielski zostaje więc postawiony przed ultimatum - albo pomoże znaleźć gwałciciela, albo ucierpi jego córka.
Rzeki Hadesu w mojej prywatnej klasyfikacji uplasowały się pomiędzy dwoma poprzednimi książkami Krajewskiego, które czytałam. Okazały się kryminałem o dynamicznej, wciągającej akcji i nietuzinkowej fabule. Śledztwo prowadzi ukrywający się eks-komisarz, który sam jest poszukiwany przez służby. Kompletnie bezbronna ofiara jest córką wpływowego na swój sposób człowieka, który ma sporo za uszami. A na dodatek, historia przybiera zupełnie niespodziewany obrót i miesza czytelnikom w głowach. Te elementy dodatkowo komplikują sytuację. Okazuje się, że nie zawsze wszystko jest czarne albo białe, można wręcz powiedzieć, że historia toczy się w odcieniach moralnej szarości. To tylko dodaje fabule pikanterii, przez co jesteśmy trzymani w napięciu praktycznie do ostatnich stron.
Kryminały Krajewskiego słyną też z ciekawego tła historycznego oraz mrocznego klimatu. Tym razem mamy do czynienia z akcją rozgrywającą się po drugiej wojnie światowej. Autor nie tylko przybliża nam bestialskie metody pracy UB, czy funkcjonowanie światka przestępczego, ale także pozwala nam przelotem zerknąć na zwyczajną codzienność. Niestety - obraz, jaki staje czytelnikowi przed oczami, nie jest zachęcający. Wrocław jest mroczny i niebezpieczny. Zapewne Krajewski wprowadza nas w tą atmosferę przesiąkniętą zbrodnią nie bez powodu. Już sam charakter popełnianych w tej książce przestępstw wymusza ciągłą obecność wulgarnych prostytutek i nieprzyjemnych zbirów czających się w brudnych i ciemnych zaułkach.
Podsumowując: Rzeki Hadesu to całkiem niezły, intrygujący kryminał o niepokojącym klimacie. Wydał mi się twardy - nieco sensacyjny, męski, bez odrobiny pobłażania. Odrażający zbrodniarz, a na jego tropie nieprzebierający w środkach komisarz. Zwykle podchodzę z rezerwą do tego typu literatury, ale ta powieść zaskakująco mi się podobała. Krajewski pisze tak, że chce się wracać do jego prozy. Ja na pewno wrócę jeszcze nie raz. Tymczasem - polecam!
Akcja powieści rozgrywa się w powojennym Wrocławiu. Popielski mimo zasług stracił swoje dotychczasowe życie i musi ukrywać się przed UB. W tym samym czasie wrocławskim podziemiem wstrząsa porwanie i gwałt na upośledzonej 14-latce, córce lokalnego herszta. Pragnący zemsty ojciec zhańbionej postanawia wszelkimi sposobami uzyskać pomoc byłego komisarza. Popielski zostaje więc postawiony przed ultimatum - albo pomoże znaleźć gwałciciela, albo ucierpi jego córka.
Rzeki Hadesu w mojej prywatnej klasyfikacji uplasowały się pomiędzy dwoma poprzednimi książkami Krajewskiego, które czytałam. Okazały się kryminałem o dynamicznej, wciągającej akcji i nietuzinkowej fabule. Śledztwo prowadzi ukrywający się eks-komisarz, który sam jest poszukiwany przez służby. Kompletnie bezbronna ofiara jest córką wpływowego na swój sposób człowieka, który ma sporo za uszami. A na dodatek, historia przybiera zupełnie niespodziewany obrót i miesza czytelnikom w głowach. Te elementy dodatkowo komplikują sytuację. Okazuje się, że nie zawsze wszystko jest czarne albo białe, można wręcz powiedzieć, że historia toczy się w odcieniach moralnej szarości. To tylko dodaje fabule pikanterii, przez co jesteśmy trzymani w napięciu praktycznie do ostatnich stron.
Kryminały Krajewskiego słyną też z ciekawego tła historycznego oraz mrocznego klimatu. Tym razem mamy do czynienia z akcją rozgrywającą się po drugiej wojnie światowej. Autor nie tylko przybliża nam bestialskie metody pracy UB, czy funkcjonowanie światka przestępczego, ale także pozwala nam przelotem zerknąć na zwyczajną codzienność. Niestety - obraz, jaki staje czytelnikowi przed oczami, nie jest zachęcający. Wrocław jest mroczny i niebezpieczny. Zapewne Krajewski wprowadza nas w tą atmosferę przesiąkniętą zbrodnią nie bez powodu. Już sam charakter popełnianych w tej książce przestępstw wymusza ciągłą obecność wulgarnych prostytutek i nieprzyjemnych zbirów czających się w brudnych i ciemnych zaułkach.
Podsumowując: Rzeki Hadesu to całkiem niezły, intrygujący kryminał o niepokojącym klimacie. Wydał mi się twardy - nieco sensacyjny, męski, bez odrobiny pobłażania. Odrażający zbrodniarz, a na jego tropie nieprzebierający w środkach komisarz. Zwykle podchodzę z rezerwą do tego typu literatury, ale ta powieść zaskakująco mi się podobała. Krajewski pisze tak, że chce się wracać do jego prozy. Ja na pewno wrócę jeszcze nie raz. Tymczasem - polecam!