Źródło |
Tytuł: Dziwny przypadek psa nocną porą
Autor: Mark Haddon
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2004
Mark Haddon do niedawna był dla mnie postacią kompletnie obcą. Kojarzyłam jego nazwisko jedynie z tytułem książki zaliczanej do klasyki i nic poza tym. Przy okazji czytania Dziwnego przypadku psa nocną porą, najsłynniejszego dzieła brytyjskiego pisarza, dowiedziałam się, że ma on także na swoim koncie ok. 20 tytułów przeznaczonych dla najmłodszych czytelników. Co więcej, Haddon ma także zdolności plastyczne - pracuje także jako ilustrator i karykaturzysta. Zapewne, to on jest również autorem obrazków pojawiających się w książce.
Akcja powieści rozgrywa się w Wielkiej Brytanii, w miasteczku Swindon. Pewnej nocy ktoś z zimną krwią zabija Wellingtona - psa należącego do rozwódki mieszkającej w sąsiedztwie. Zbrodnią od początku interesuje się 15-letni Christopher. Chłopak jest chory na autyzm. Bawiąc się w detektywa, co raz pakuje się w kłopoty. Śledztwo jest jednak dla niego tylko wymówką, aby opisać swoje życie i zmagania z codziennością.
Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać po lekturze tej książki. Nigdy nie czytałam opisów fabuły ani recenzji, wiedziałam tylko, że z jakiegoś powodu ten tytuł jest bardzo ceniony w świecie literatury. Dlatego też wraz z kolejnymi stronami czekały na mnie coraz to nowe zaskoczenia. Po pierwsze, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu byłam przekonana, że utwór Haddona to kryminał. I na upartego można by tak powiedzieć - w fabule pojawia się bowiem wątek kryminalny, co prawda z psem w roli ofiary i autystycznym nastolatkiem w roli śledczego, ale rzeczywiście mamy do czynienia ze zbrodnią. Niemniej jednak, okazuje się, że w Dziwnym przypadku psa nocną porą pies i jego tajemnicza śmierć są najmniej istotne.
Liczy się Christopher, główny bohater wątku społeczno-obyczajowego, opowiadającego o życiu z autyzmem. Podobał mi się zastosowany przez Haddona zabieg, czyli uczynienie chłopaka narratorem. Dzięki temu, możemy łatwiej zrozumieć, co siedzi w głowie chorego, w jaki sposób postrzega otaczającą go rzeczywistość i jak reaguje na ludzi i emocje. A emocji wbrew pozorom jest sporo, bo rodzina Christophera przechodzi trudny okres. Chłopak stara się radzić sobie z problemami na swój sposób. Co z tego wyniknie? Nie zdradzę. Ale zachęcam do przeczytania, bo lektura naprawdę otwiera oczy na problemy osób zmagających się z autyzmem. Choć temat nie jest dla mnie nowy, bo pojawiał się już w kilku czytanych przeze mnie książkach, to jednak po raz kolejny byłam zdziwiona charakterem tego schorzenia. Trzeba przyznać autorowi, że opisał wszystko bardzo realistycznie, a przy tym nie zapomniał o dawce dobrego humoru, który sprawia, że ta pozornie smutna historia jest lżejsza i przyjemniejsza w odbiorze, niż można by się spodziewać.
Akcja powieści toczy się dosyć dynamicznie - nie ma przestojów, a uwaga czytelnika skupia się na jedynym wątku, czyli opowieści Christophera. Inni pojawiający się bohaterowie zostali zarysowani jedynie powierzchownie. Owszem, dowiadujemy się sporo o rodzicach chłopaka, ale o innych już niekoniecznie, zdobywamy raczej niewiele znaczącą wiedzę. Sądzę, że autor chciał w ten sposób nadać swojej powieści autentyczności, w końcu postrzeganie innych również jest zaburzone u osób autystycznych. Tekst jest napisany prostym, ale charakterystycznym językiem. Momentami opowieść zamienia się w strumień świadomości Christophera, meandruje pomiędzy dygresjami na różne tematy, ale wbrew pozorom zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze treści.
Mark Haddon oddał do rąk czytelników oryginalną, specyficzną pozycję, traktującą o ważnym problemie i zmuszającą do zadumy. Mimo, że podczas lektury dobrze się bawiłam, to nie raz zatrzymywałam się w jej trakcie i zastanawiałam się nad tym, czy rzeczywiście życie osób autystycznych jest takie, jak Christophera. I wydaje mi się, że właśnie o to chodzi w dobrej literaturze - żeby będąc rozrywką, potrafiła jednak trafić głębiej, zaszczepić w nas jakąś nową wrażliwość na otaczający nas świat. Dziwny przypadek psa nocną porą zrobił ze mną coś takiego, dlatego gorąco polecam wszystkim, którzy w książkach szukają czegoś więcej.
Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać po lekturze tej książki. Nigdy nie czytałam opisów fabuły ani recenzji, wiedziałam tylko, że z jakiegoś powodu ten tytuł jest bardzo ceniony w świecie literatury. Dlatego też wraz z kolejnymi stronami czekały na mnie coraz to nowe zaskoczenia. Po pierwsze, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu byłam przekonana, że utwór Haddona to kryminał. I na upartego można by tak powiedzieć - w fabule pojawia się bowiem wątek kryminalny, co prawda z psem w roli ofiary i autystycznym nastolatkiem w roli śledczego, ale rzeczywiście mamy do czynienia ze zbrodnią. Niemniej jednak, okazuje się, że w Dziwnym przypadku psa nocną porą pies i jego tajemnicza śmierć są najmniej istotne.
Liczy się Christopher, główny bohater wątku społeczno-obyczajowego, opowiadającego o życiu z autyzmem. Podobał mi się zastosowany przez Haddona zabieg, czyli uczynienie chłopaka narratorem. Dzięki temu, możemy łatwiej zrozumieć, co siedzi w głowie chorego, w jaki sposób postrzega otaczającą go rzeczywistość i jak reaguje na ludzi i emocje. A emocji wbrew pozorom jest sporo, bo rodzina Christophera przechodzi trudny okres. Chłopak stara się radzić sobie z problemami na swój sposób. Co z tego wyniknie? Nie zdradzę. Ale zachęcam do przeczytania, bo lektura naprawdę otwiera oczy na problemy osób zmagających się z autyzmem. Choć temat nie jest dla mnie nowy, bo pojawiał się już w kilku czytanych przeze mnie książkach, to jednak po raz kolejny byłam zdziwiona charakterem tego schorzenia. Trzeba przyznać autorowi, że opisał wszystko bardzo realistycznie, a przy tym nie zapomniał o dawce dobrego humoru, który sprawia, że ta pozornie smutna historia jest lżejsza i przyjemniejsza w odbiorze, niż można by się spodziewać.
Akcja powieści toczy się dosyć dynamicznie - nie ma przestojów, a uwaga czytelnika skupia się na jedynym wątku, czyli opowieści Christophera. Inni pojawiający się bohaterowie zostali zarysowani jedynie powierzchownie. Owszem, dowiadujemy się sporo o rodzicach chłopaka, ale o innych już niekoniecznie, zdobywamy raczej niewiele znaczącą wiedzę. Sądzę, że autor chciał w ten sposób nadać swojej powieści autentyczności, w końcu postrzeganie innych również jest zaburzone u osób autystycznych. Tekst jest napisany prostym, ale charakterystycznym językiem. Momentami opowieść zamienia się w strumień świadomości Christophera, meandruje pomiędzy dygresjami na różne tematy, ale wbrew pozorom zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze treści.
Mark Haddon oddał do rąk czytelników oryginalną, specyficzną pozycję, traktującą o ważnym problemie i zmuszającą do zadumy. Mimo, że podczas lektury dobrze się bawiłam, to nie raz zatrzymywałam się w jej trakcie i zastanawiałam się nad tym, czy rzeczywiście życie osób autystycznych jest takie, jak Christophera. I wydaje mi się, że właśnie o to chodzi w dobrej literaturze - żeby będąc rozrywką, potrafiła jednak trafić głębiej, zaszczepić w nas jakąś nową wrażliwość na otaczający nas świat. Dziwny przypadek psa nocną porą zrobił ze mną coś takiego, dlatego gorąco polecam wszystkim, którzy w książkach szukają czegoś więcej.