Książki z cyklu Cukiernia pod Amorem właściwie od dnia wydania stają się bestsellerami. Być może tajemnica sukcesu tkwi w fakcie, że autorka - Małgorzata Gutowska-Adamczyk - oparła ich fabułę na historii prawdziwej, związanej z jej własną rodziną. Pisarka przyznała, że pomysł na książkę narodził się z fascynacji do cukierni, którą prowadziła jej ciotka. Trzeba przyznać, że był to pomysł trafny - o powszechnym uwielbieniu dla opowieści może świadczyć chociażby ilość pozytywnych komentarzy pod moją notką stosikową!
Pierwsza część cyklu nosi tytuł Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy. Jej fabuła biegnie dwutorowo. W czasach współczesnych śledzimy losy Celiny, Waldemara i Igi Hryciów, którzy w małym mazowieckim Gutowie prowadzą tytułową cukiernię. Ich życie jest raczej spokojne i uporządkowane. Lato 1995 roku przynosi jednak wydarzenia, które skłaniają Igę do zagłębienia się w dawne, rodzinne dzieje. Jednocześnie, poznajemy burzliwą, pełną romansów, sekretów i tragedii historię rodu Zajezierskich - najznamienitszych hrabiów w okolicy, żyjących na przełomie XIX i XX wieku.
Cukiernia pod Amorem nie mogła mi się nie spodobać. Zwłaszcza, że tuż po rozpoczęciu lektury, strona po stronie, otwierały się przede mną coraz to nowe wątki, pojawiali się kolejni bohaterowie, nieznane miejsca... Fabuła okazała się niezwykle bogata, ale też dopracowana w najmniejszych szczegółach. Każdy wątek miał swoje znaczenie, wciągał tak, że kiedy kończył się rozdział, nie mogłam doczekać się chwili, gdy autorka znowu do niego wróci. Akcja powieści jest dynamiczna, ale, co ciekawe, nie ze względu na dużą ilość niespodziewanych wydarzeń, choć i tych nie brakuje. Nawet zwykłe interakcje międzyludzkie, dialogi, drobne romanse i miłosne zagrywki bohaterów nie nużą, a wręcz przeciwnie - są ważną częścią opowieści, niejednokrotnie wywołującą wypieki na twarzy czytelnika. Ogromną zaletą książki jest umiejętnie dobrany przez autorkę język. Jest lekki, przyjemny, trafiający do współczesnego czytelnika, ale jednocześnie świetnie oddaje charakter epoki, w której żyli Zajezierscy. Odpowiedni klimat tworzą wplecione do opisów staropolskie słowa, a także dialogi prowadzone po rosyjsku lub francusku - czyli w językach, których dawniej często używano. Jedynym minusem lektury była dla mnie niezachowująca chronologii narracja. Mnogość wątków i wydarzeń, na dodatek opisanych bez zachowania kolejności, może czasem wzbudzić konsternację, zwłaszcza, kiedy nie przyjrzymy się dacie rozpoczynającej każdy rozdział.
Duże wrażenie zrobili na mnie sami bohaterowie. Gutowska-Adamczyk stworzyła prawdziwy kalejdoskop osobowości. Szczerze ją za to podziwiam, bo każda postać jest bardzo dokładnie opisana, co pozwala czytelnikowi z łatwością ją sobie wyobrazić oraz wyrobić sobie na jej temat zdanie. Spodobali mi się zwłaszcza bohaterowie wątku historycznego, bo nie tylko stanowili barwny element powieści, ale też dostarczali ciekawych informacji o dawnych polskich obyczajach i o tym, jak ludzie różnego pochodzenia, o różnym statusie społecznym i majątkowym odbierali otaczającą ich rzeczywistość i wydarzenia historyczne. Osobiście, najbardziej polubiłam Igę Hryć, za jej zaradność i bystrość; Barbarę Zajezierską za wspaniały, silny charakter oraz szczerą dobroć; Mariannę Blatko za... chyba po prostu było mi jej szkoda. I, mimo wszystko, spodobała mi się postać Tomasza Zajezierskiego, myślę, że przez całokształt.
Podsumowując - Cukiernię pod Amorem. Zajezierskich polecam wszystkim, a zwłaszcza wielbicielom wielotomowych opowieści o wielkich rodach, snutych na tle historii. Mnie urzekła specyficzna atmosfera szlacheckiego dworu, tajemnice i intrygi oraz nietuzinkowi bohaterowie. I muszę przyznać, że tej książki się nie czyta - ją się chłonie, z każdą stroną wsiąkając coraz bardziej w jej fikcyjny, ale nad wyraz rzeczywisty świat. Ja nie chcę jeszcze go opuszczać, dlatego od razu zabieram się za drugą część serii.
Pierwsza część cyklu nosi tytuł Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy. Jej fabuła biegnie dwutorowo. W czasach współczesnych śledzimy losy Celiny, Waldemara i Igi Hryciów, którzy w małym mazowieckim Gutowie prowadzą tytułową cukiernię. Ich życie jest raczej spokojne i uporządkowane. Lato 1995 roku przynosi jednak wydarzenia, które skłaniają Igę do zagłębienia się w dawne, rodzinne dzieje. Jednocześnie, poznajemy burzliwą, pełną romansów, sekretów i tragedii historię rodu Zajezierskich - najznamienitszych hrabiów w okolicy, żyjących na przełomie XIX i XX wieku.
Cukiernia pod Amorem nie mogła mi się nie spodobać. Zwłaszcza, że tuż po rozpoczęciu lektury, strona po stronie, otwierały się przede mną coraz to nowe wątki, pojawiali się kolejni bohaterowie, nieznane miejsca... Fabuła okazała się niezwykle bogata, ale też dopracowana w najmniejszych szczegółach. Każdy wątek miał swoje znaczenie, wciągał tak, że kiedy kończył się rozdział, nie mogłam doczekać się chwili, gdy autorka znowu do niego wróci. Akcja powieści jest dynamiczna, ale, co ciekawe, nie ze względu na dużą ilość niespodziewanych wydarzeń, choć i tych nie brakuje. Nawet zwykłe interakcje międzyludzkie, dialogi, drobne romanse i miłosne zagrywki bohaterów nie nużą, a wręcz przeciwnie - są ważną częścią opowieści, niejednokrotnie wywołującą wypieki na twarzy czytelnika. Ogromną zaletą książki jest umiejętnie dobrany przez autorkę język. Jest lekki, przyjemny, trafiający do współczesnego czytelnika, ale jednocześnie świetnie oddaje charakter epoki, w której żyli Zajezierscy. Odpowiedni klimat tworzą wplecione do opisów staropolskie słowa, a także dialogi prowadzone po rosyjsku lub francusku - czyli w językach, których dawniej często używano. Jedynym minusem lektury była dla mnie niezachowująca chronologii narracja. Mnogość wątków i wydarzeń, na dodatek opisanych bez zachowania kolejności, może czasem wzbudzić konsternację, zwłaszcza, kiedy nie przyjrzymy się dacie rozpoczynającej każdy rozdział.
Duże wrażenie zrobili na mnie sami bohaterowie. Gutowska-Adamczyk stworzyła prawdziwy kalejdoskop osobowości. Szczerze ją za to podziwiam, bo każda postać jest bardzo dokładnie opisana, co pozwala czytelnikowi z łatwością ją sobie wyobrazić oraz wyrobić sobie na jej temat zdanie. Spodobali mi się zwłaszcza bohaterowie wątku historycznego, bo nie tylko stanowili barwny element powieści, ale też dostarczali ciekawych informacji o dawnych polskich obyczajach i o tym, jak ludzie różnego pochodzenia, o różnym statusie społecznym i majątkowym odbierali otaczającą ich rzeczywistość i wydarzenia historyczne. Osobiście, najbardziej polubiłam Igę Hryć, za jej zaradność i bystrość; Barbarę Zajezierską za wspaniały, silny charakter oraz szczerą dobroć; Mariannę Blatko za... chyba po prostu było mi jej szkoda. I, mimo wszystko, spodobała mi się postać Tomasza Zajezierskiego, myślę, że przez całokształt.
Podsumowując - Cukiernię pod Amorem. Zajezierskich polecam wszystkim, a zwłaszcza wielbicielom wielotomowych opowieści o wielkich rodach, snutych na tle historii. Mnie urzekła specyficzna atmosfera szlacheckiego dworu, tajemnice i intrygi oraz nietuzinkowi bohaterowie. I muszę przyznać, że tej książki się nie czyta - ją się chłonie, z każdą stroną wsiąkając coraz bardziej w jej fikcyjny, ale nad wyraz rzeczywisty świat. Ja nie chcę jeszcze go opuszczać, dlatego od razu zabieram się za drugą część serii.