7 sierpnia 2014

M. Karmel - Być Esther

Tytuł: Być Esther
Tytuł oryginału: Being Esther
Autor: Miriam Karmel
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Tytuły, które ostatnio wybieram, to głównie pozycje polecane przez innych bloggerów.  I choć w większości ich recenzje są pozytywne, ja już po raz drugi jestem rozczarowana. Tak było w przypadku Gwiazd naszych wina i niestety tak samo jest i tym razem. Być Esther, powieść pióra amerykańskiej autorki Miriam Karmel najzwyczajniej w świecie mnie znudziła.

Już po pierwszych stronach zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno książka dla mnie. Okazało się, ze opowiada historię tytułowej Esther, starszej pani, która u schyłku swojego życia martwi się głównie swoimi relacjami z córką i nagminnie tonie we wspomnieniach lepszych lat. I... tyle. Nic więcej się w tej powieści nie dzieje. Esther jest zwykłą kobietą, która w sposób monotonny przeżywa swoje dni. Zarówno akcji toczącej się współcześnie, jak i retrospekcjom brak dynamizmu. Wiem, że tak wygląda życie staruszka, ale spodziewałam się, że tak pozytywnie oceniana książka czymś mnie jednak zaskoczy... Nie zaskoczyła. Na dodatek, wydarzenia z przeszłości, które mają symbolizować lepsze czasy, zostały przedstawione chaotycznie, jedynie zasygnalizowane i nierozwinięte. Ciężko więc było wciągnąć się w fabułę.

Bohaterowie też nie przypadli mi do gustu. Nie potrafiłam się z nimi zżyć - wydali mi się jedynie papierowymi szkicami o różnych imionach. Nawet samej Esther brakowało tej charyzmy, którą przypisywali jej wydawcy. Oczekiwałam, że poznam silną kobietę, która z godnością żegna się z życiem, a dostałam to, co znam z codzienności. Fakt, trzeba przyznać autorce, że pozostała wierna realistycznemu obrazowi współczesnego emeryta. Ale mam wrażenie, że wręcz trzymała się go zbyt kurczowo i gdzieś po drodze zapomniała tą mdłą potrawę doprawić szczyptą kreatywności. 

Być Esther to niedługa opowieść, ale przegadana. Mnie znużyła i rozczarowała. Przede wszystkim dlatego, że wielokrotnie czytałam pochwalne recenzje i jestem zaskoczona, że moja opinia jest aż tak różna od opinii innych blogerów. Szkoda, bo autorka miała dobry pomysł. Wystarczyło tylko trochę ubarwić rzeczywistość, z której czerpała, nadać jej charakteru, a efekt byłby o niebo lepszy. Osobiście nie polecam. Ale obstawiam, że pewnie znajdą się osoby, które docenią ten tytuł.