Tytuł: Być Esther
Tytuł oryginału: Being Esther
Autor: Miriam Karmel
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Tytuły,
które ostatnio wybieram, to głównie pozycje polecane przez innych
bloggerów. I choć w większości ich
recenzje są pozytywne, ja już po raz drugi jestem rozczarowana. Tak było w
przypadku Gwiazd naszych wina i niestety tak samo jest i tym razem. Być Esther,
powieść pióra amerykańskiej autorki Miriam Karmel najzwyczajniej w świecie mnie
znudziła.
Już po
pierwszych stronach zaczęłam się zastanawiać, czy to na pewno książka dla mnie.
Okazało się, ze opowiada historię tytułowej Esther, starszej pani, która u
schyłku swojego życia martwi się głównie swoimi relacjami z córką i nagminnie
tonie we wspomnieniach lepszych lat. I... tyle. Nic więcej się w tej powieści
nie dzieje. Esther jest zwykłą kobietą, która w sposób monotonny przeżywa swoje
dni. Zarówno akcji toczącej się współcześnie, jak i retrospekcjom brak
dynamizmu. Wiem, że tak wygląda życie staruszka, ale spodziewałam się, że tak
pozytywnie oceniana książka czymś mnie jednak zaskoczy... Nie zaskoczyła. Na
dodatek, wydarzenia z przeszłości, które mają symbolizować lepsze czasy,
zostały przedstawione chaotycznie, jedynie zasygnalizowane i nierozwinięte.
Ciężko więc było wciągnąć się w fabułę.
Bohaterowie
też nie przypadli mi do gustu. Nie potrafiłam się z nimi zżyć - wydali mi się
jedynie papierowymi szkicami o różnych imionach. Nawet samej Esther brakowało
tej charyzmy, którą przypisywali jej wydawcy. Oczekiwałam, że poznam silną
kobietę, która z godnością żegna się z życiem, a dostałam to, co znam z
codzienności. Fakt, trzeba przyznać autorce, że pozostała wierna realistycznemu
obrazowi współczesnego emeryta. Ale mam wrażenie, że wręcz trzymała się go zbyt
kurczowo i gdzieś po drodze zapomniała tą mdłą potrawę doprawić szczyptą
kreatywności.
Być
Esther to niedługa opowieść, ale przegadana. Mnie znużyła i rozczarowała. Przede wszystkim dlatego, że wielokrotnie czytałam pochwalne recenzje i jestem zaskoczona, że moja opinia jest aż tak różna od opinii innych blogerów.
Szkoda, bo autorka miała dobry pomysł. Wystarczyło tylko trochę ubarwić
rzeczywistość, z której czerpała, nadać jej charakteru, a efekt byłby o niebo lepszy. Osobiście nie
polecam. Ale obstawiam, że pewnie znajdą się osoby, które docenią ten tytuł.