2 lipca 2013

B. Bryson - The Lost Continent: Travels in Small-Town America


Tytuł: The Lost Continent: Travels in Small-Town America
Autor: Bill Bryson
Wydawnictwo: Black Swan
Rok wydania: 1989

Kto czyta książki, ten żyje podwójnie - powiedział Umberto Eco. I miał rację. Doświadczyłam tego na własnej skórze podczas mojego pierwszego spotkania z twórczością amerykańskiego pisarza, Billa Brysona. Jego książki, jako przykład kulturowego tekstu trudnego do tłumaczenia, polecił mi jeden z moich wykładowców na anglistyce. Okazało się jednak, że poza walorem (dla mnie) edukacyjnym, powieść Brysona okazała się mieć również inne zalety.

Najważniejszą z nich jest genialne poczucie humoru autora. To właśnie ono sprawia, że opowieść, która sama w sobie mogłaby wielu czytelników zwyczajnie znudzić, nabiera charakteru i przykuwa uwagę na długie godziny. Amerykański pisarz opowiada bowiem o swojej podróży po Stanach Zjednoczonych. Nie odwiedza jednak tych najpopularniejszych miejsc, o zobaczeniu których marzą turyści na całym świecie, lecz wybiera się w podróż sentymentalną szlakiem mniejszych i większych miasteczek. Zestawia swoje wspomnienia o wakacyjnych wojażach odbywanych w dzieciństwie z rodzicami i rodzeństwem, z aktualnymi (względnie - książka została wydania przeszło 20 lat temu!) wrażeniami odbieranymi z perspektywy dorosłego mężczyzny. Efekt tego zestawienia jest nie tylko interesujący, bo ilustrujący zmiany, jakie zachodzą w Ameryce i jej społeczeństwie, ale także prześmieszny. Nie raz zdarzało mi się chichotać pod nosem, kiedy Bryson popuszczał wodze swojej ironii.

Lektura The Lost Continent... pozwoliła mi nie wychodząc z domu zwiedzić przynajmniej część państwa, które zawsze chciałam lepiej poznać. Bryson świetnie sprawdza się w roli przewodnika. Przede wszystkim, mówi nam o swojej ojczyźnie, którą zna od podszewki i jest w stanie wskazać nam wszystko, co warte uwagi. Ale jednocześnie, patrzy na nią okiem Europejczyka (bo na co dzień mieszka w Wielkiej Brytanii), co wnosi do jego opowieści świeżość. A poza tym, opisując swoją podróż, używa bardzo plastycznego języka, dzięki któremu jesteśmy w stanie wyobrazić sobie w najdrobniejszych szczegółach odwiedzane przez niego miejsca, począwszy od miejskiej zabudowy, a na unikatowym pięknie przyrody skończywszy. I co najważniejsze - autor posiada niezwykły dar gawędziarski. Umiejętnie przeplata swoją relację anegdotkami dotyczącymi życia jego rodziny, historii USA, czy zwyczajów kultywowanych w społeczeństwie. W ogólnym ujęciu, książka okazuje się wciągającą lekturą podróżniczą, typową powieścią drogi, w której na każdym zakręcie na bohatera i na nas, czytelników, czeka kawałek prawdziwej Ameryki.

Ale, ale - ACHTUNG! Z tego, co mi wiadomo, akurat ta książka nie została przetłumaczona na język polski. Z tego względu nie odważę się polecić jej każdemu. Bryson używa języka obrazowego, ale nie najprostszego, a na dodatek naszpikowanego odniesieniami kulturowymi, które nie dla każdego mogą być zrozumiałe (to właśnie ta trudność, ze względu na którą powieść mi polecono ;) ). Nie jest to idealna pozycja na rozpoczęcie przygody z czytaniem po angielsku, ale myślę, że osoby, które znają język dość dobrze, powinny dać sobie radę.

Na zakończenie kilka słów podsumowania - Bryson oczarował mnie The Lost Continent... Pokazał mi prawdziwe Stany, ale nie przestał być krytyczny. Z dużą dawką humoru, a czasem i autoironii, opowiedział o miejscach tak odległych nam, Polakom, a tak bliskich jego sercu. Gdyby nie sesja i fakt, że lekturę podczytywałam na kawałki w wolnych chwilach, na pewno połknęłabym ją w parę wieczorów. Polecam każdemu, kto ma chęć przejechać się po Stanach i kto nie boi się prawdziwej amerykańskiej rzeczywistości podanej po amerykańsku.