Tytuł: Kiedy Bóg był królikiem
Autor: Sarah Winman
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2012
Kiedy Bóg był królikiem to moje całkiem przypadkowe, ale bardzo trafione literackie odkrycie. Okazało się bowiem, że pisarski debiut brytyjskiej aktorki Sarah Winman z 2011 roku zachwycił miliony czytelników na całym świecie, zdobywając przy tym kilka nagród, w tym New Writer of The Year w ramach brytyjskiej National Book Award. Spodobał się także jednej z czytelniczych bloggerek, u której go wypatrzyłam (niestety, nie pamiętam już u kogo dokładnie, niemniej - dzięki! ;) ).
Fabuła książki toczy się na przełomie XX i XXI wieku w Wielkiej Brytanii. Dziewięcioletnia Elly obserwuje otaczającą ją rzeczywistość z niezwykłą wnikliwością i wrażliwością. Na swój sposób analizuje wszelkie zmiany, które wpływają na życie jej niebanalnej rodziny oraz jej relacje z innymi ludźmi. Wraz z upływem lat perspektywa dziewczyny zmienia się, a ona sama musi stawiać czoła coraz poważniejszym problemom dorosłości.
Ta książka to idealna lektura na leniwe letnie popołudnie. Głównie dlatego, że jej akcja toczy się niespiesznie, skupiając się na wydarzeniach z życia rodziny Portman, widzianych oczami małej Elly. I jak to w życiu bywa - czasem słońce, czasem deszcz. Zdarzają się drobne problemy, mniejsze i większe zmiany, ale też chwile dobre i piękne. Właśnie na tym naturalnym upływie lat skupia się fabuła. Mogłoby się wydawać, że czytelnik szybko znudzi się bez nagłych i dramatycznych zwrotów akcji. Ale nic z tych rzeczy. Już sami bohaterowie są postaciami tak ciepłymi, oryginalnymi, a przy tym ludzkimi, że kiedy raz wkroczymy do ich domu, nie będziemy chcieli z niego wyjść. Tak więc, naprawdę ciężko jest oderwać się od lektury.
Niezaprzeczalnym atutem historii jest nacisk położony na emocje. Tuż po skończeniu książki nasunęła mi się tylko jedna refleksja - że była to opowieść ciepła, piękna i przepełniona uczuciami, zarówno tymi przeżywanymi przez bohaterów wewnętrznie, jak i tymi definiującymi ich wzajemne relacje. Mamy tutaj poruszony temat dosyć niezwykłej, wieloletniej przyjaźni. Autorka pokazuje, jak wielki wpływ może ona mieć na ludzkie życie, jaką ma siłę i ile potrafi zdziałać. Mnie osobiście bardzo spodobał się wątek miłości siostrzano-braterskiej. Choć (przynajmniej w moim odczuciu) relacja Elly i jej starszego brata była słodko-gorzka, to jednak ujęła mnie ich wzajemna troska i oddanie. Pojawia się nawet aspekt miłosny i na ogromny plus zaliczam fakt, że jest odrobinę niezwykły i że nie wychodzi nachalnie na pierwszy plan, lecz jest tylko ciekawym dodatkiem do całej historii. To wszystko daje nam do myślenia, każe zastanowić się nad tym, jak wygląda nasza rzeczywistość i jakie uczucia kryją się w naszych sercach. Powiem szczerze, że pod tym względem książka bardzo mnie poruszyła. I liczy się to na plus.
Do tego entuzjastycznie odmalowanego przeze mnie obrazu powieści Kiedy Bóg był królikiem należy dodać jeszcze jeden ważny element - oryginalny styl pisania prezentowany przez Winman. Pierwszoosobowa narracja jest na tyle obrazowa, że pozwala nam wyczytać wiele między wierszami, zwłaszcza pod względem emocjonalnego zabarwienia historii. Na dodatek, autorka pisze przewrotnie - mnie wydało się to szczególnie widoczne i oryginalne w momencie, kiedy zrozumiałam, do czego odnosi się tytuł książki.
Bardzo polecam debiutancką powieść Sarah Winman. Przede wszystkim za jej ładunek emocjonalny oraz za to, że w łagodny sposób zasiewa w głowie czytelnika chęć zastanowienia się nad pewnymi sprawami. Sprawami, które są tak oczywiste, że zazwyczaj nie poświęcamy im zbyt wiele uwagi. A ta książka pokazuje, że czasem warto zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć naszym relacjom ze światem i innymi ludźmi.
Fabuła książki toczy się na przełomie XX i XXI wieku w Wielkiej Brytanii. Dziewięcioletnia Elly obserwuje otaczającą ją rzeczywistość z niezwykłą wnikliwością i wrażliwością. Na swój sposób analizuje wszelkie zmiany, które wpływają na życie jej niebanalnej rodziny oraz jej relacje z innymi ludźmi. Wraz z upływem lat perspektywa dziewczyny zmienia się, a ona sama musi stawiać czoła coraz poważniejszym problemom dorosłości.
Ta książka to idealna lektura na leniwe letnie popołudnie. Głównie dlatego, że jej akcja toczy się niespiesznie, skupiając się na wydarzeniach z życia rodziny Portman, widzianych oczami małej Elly. I jak to w życiu bywa - czasem słońce, czasem deszcz. Zdarzają się drobne problemy, mniejsze i większe zmiany, ale też chwile dobre i piękne. Właśnie na tym naturalnym upływie lat skupia się fabuła. Mogłoby się wydawać, że czytelnik szybko znudzi się bez nagłych i dramatycznych zwrotów akcji. Ale nic z tych rzeczy. Już sami bohaterowie są postaciami tak ciepłymi, oryginalnymi, a przy tym ludzkimi, że kiedy raz wkroczymy do ich domu, nie będziemy chcieli z niego wyjść. Tak więc, naprawdę ciężko jest oderwać się od lektury.
Niezaprzeczalnym atutem historii jest nacisk położony na emocje. Tuż po skończeniu książki nasunęła mi się tylko jedna refleksja - że była to opowieść ciepła, piękna i przepełniona uczuciami, zarówno tymi przeżywanymi przez bohaterów wewnętrznie, jak i tymi definiującymi ich wzajemne relacje. Mamy tutaj poruszony temat dosyć niezwykłej, wieloletniej przyjaźni. Autorka pokazuje, jak wielki wpływ może ona mieć na ludzkie życie, jaką ma siłę i ile potrafi zdziałać. Mnie osobiście bardzo spodobał się wątek miłości siostrzano-braterskiej. Choć (przynajmniej w moim odczuciu) relacja Elly i jej starszego brata była słodko-gorzka, to jednak ujęła mnie ich wzajemna troska i oddanie. Pojawia się nawet aspekt miłosny i na ogromny plus zaliczam fakt, że jest odrobinę niezwykły i że nie wychodzi nachalnie na pierwszy plan, lecz jest tylko ciekawym dodatkiem do całej historii. To wszystko daje nam do myślenia, każe zastanowić się nad tym, jak wygląda nasza rzeczywistość i jakie uczucia kryją się w naszych sercach. Powiem szczerze, że pod tym względem książka bardzo mnie poruszyła. I liczy się to na plus.
Do tego entuzjastycznie odmalowanego przeze mnie obrazu powieści Kiedy Bóg był królikiem należy dodać jeszcze jeden ważny element - oryginalny styl pisania prezentowany przez Winman. Pierwszoosobowa narracja jest na tyle obrazowa, że pozwala nam wyczytać wiele między wierszami, zwłaszcza pod względem emocjonalnego zabarwienia historii. Na dodatek, autorka pisze przewrotnie - mnie wydało się to szczególnie widoczne i oryginalne w momencie, kiedy zrozumiałam, do czego odnosi się tytuł książki.
Bardzo polecam debiutancką powieść Sarah Winman. Przede wszystkim za jej ładunek emocjonalny oraz za to, że w łagodny sposób zasiewa w głowie czytelnika chęć zastanowienia się nad pewnymi sprawami. Sprawami, które są tak oczywiste, że zazwyczaj nie poświęcamy im zbyt wiele uwagi. A ta książka pokazuje, że czasem warto zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć naszym relacjom ze światem i innymi ludźmi.