Tytuł: Opętanie
Autor: Erica Spindler
Wydawnictwo: Książki
Rok wydania: 2011
Drugie spotkanie z twórczością Ericki Spindler nastąpiło u mnie praktycznie za ciosem. Tym razem na chybił-trafił wybrałam z półki prawie najświeższą, bo wydaną w 2012 roku, powieść autorki. I po raz kolejny przekonałam się, że nie bez powodu jej utwory są publikowane w 25 krajach świata, a czytelnicy nie mogą doczekać się kolejnych książek. Ta literatura naprawdę wciąga!
Opętanie opowiada historię Miry, młodej wdowy, która cierpi po stracie męża. Mimo, że od huraganu Katrina, podczas którego zaginął Jeff, minęło już 6 lat, kobieta nadal nie pokonała depresji. Jedynym ukojeniem jest dla niej praca nad witrażami. Jednak pewnego dnia policja znajduje ciało księdza, dla którego Mira restaurowała witraże, a ona sama siłą rzeczy trafia w sam środek policyjnego dochodzenia. Na dodatek, morderca nie próżnuje, a wszystkie zbrodnie tajemniczo łączą się z osobą Miry...
Niejednego czytelnika może zaskoczyć moja interpretacja treści przedstawiona powyżej. W końcu Spindler słynie z kryminałów, a mój opis odsuwa ten wątek na drugi plan. To nie pomyłka, po prostu mnie też ta książka zaskoczyła. Bo rozpoczynając lekturę, nastawiałam się na podobny do Krwawego wina kryminał z mniej znaczącymi elementami romansu lub powieści obyczajowej. A okazało się, że wątek Miry i jej problemów osobistych praktycznie zdominował opowieść. Moim zdaniem, wcale nie jest to wada - po prostu autorka przedstawiła wydarzenia z trochę innej perspektywy. Śledztwo widzimy przez pryzmat przeżyć Miry, dla której własne uczucia są równie ważne, a może nawet ważniejsze, niż ustalenia policjantów. Żeby nie było nudno, Spindler skontrastowała główną bohaterkę z detektywem Malone'm. To on jest najważniejszą postacią po stronie policji - i to dzięki niemu zagłębiamy się w szczegóły dramatycznego pościgu za zabójcą. Połączenie dwóch punktów widzenia stworzyło żywą i dynamiczną opowieść, która wypada dosyć realistycznie.
Generalnie, książkę można zaliczyć do kategorii lektur lekkich i przyjemnych. Fabuła jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji, nie ma w niej niepotrzebnych przestojów, dzięki czemu uwaga czytelnika jest skupiona na wydarzeniach już od pierwszej strony. Naprawdę ciężko się oderwać, a wraz z biegiem historii nasza ciekawość jest pobudzana coraz intensywniej. Chwilę oddechu zapewnia nam wyżej wspomniany wątek obyczajowo-miłosny. Dodajmy do tego jeszcze prosty i obrazowy język oraz dosyć naturalne dialogi (piszę dosyć, bo jak dla mnie, policjanci stworzeni przez Spindler są zbyt poprawni językowo ;) ) i nie będziemy mieć wątpliwości, że Opętanie czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Nie nazwałabym tej książki kryminalnym majstersztykiem, ale gorąco ją polecam. Świetnie nadaje się jako szybka (bo naprawdę nie sposób się nie wciągnąć) i niezobowiązująca lektura na wolne popołudnie. Ja zaliczam ją do udanych - czytało mi się przyjemnie, nie udało mi się odgadnąć, kto jest mordercą i na dodatek zakończenie mnie trochę zaskoczyło, bo okazało się niestandardowe. Kciuk w górę dla Opętania i kciuk w górę dla mojej półki, na której jeszcze kilka tomów autorstwa Spindler czeka na przeczytanie.
Opętanie opowiada historię Miry, młodej wdowy, która cierpi po stracie męża. Mimo, że od huraganu Katrina, podczas którego zaginął Jeff, minęło już 6 lat, kobieta nadal nie pokonała depresji. Jedynym ukojeniem jest dla niej praca nad witrażami. Jednak pewnego dnia policja znajduje ciało księdza, dla którego Mira restaurowała witraże, a ona sama siłą rzeczy trafia w sam środek policyjnego dochodzenia. Na dodatek, morderca nie próżnuje, a wszystkie zbrodnie tajemniczo łączą się z osobą Miry...
Niejednego czytelnika może zaskoczyć moja interpretacja treści przedstawiona powyżej. W końcu Spindler słynie z kryminałów, a mój opis odsuwa ten wątek na drugi plan. To nie pomyłka, po prostu mnie też ta książka zaskoczyła. Bo rozpoczynając lekturę, nastawiałam się na podobny do Krwawego wina kryminał z mniej znaczącymi elementami romansu lub powieści obyczajowej. A okazało się, że wątek Miry i jej problemów osobistych praktycznie zdominował opowieść. Moim zdaniem, wcale nie jest to wada - po prostu autorka przedstawiła wydarzenia z trochę innej perspektywy. Śledztwo widzimy przez pryzmat przeżyć Miry, dla której własne uczucia są równie ważne, a może nawet ważniejsze, niż ustalenia policjantów. Żeby nie było nudno, Spindler skontrastowała główną bohaterkę z detektywem Malone'm. To on jest najważniejszą postacią po stronie policji - i to dzięki niemu zagłębiamy się w szczegóły dramatycznego pościgu za zabójcą. Połączenie dwóch punktów widzenia stworzyło żywą i dynamiczną opowieść, która wypada dosyć realistycznie.
Generalnie, książkę można zaliczyć do kategorii lektur lekkich i przyjemnych. Fabuła jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji, nie ma w niej niepotrzebnych przestojów, dzięki czemu uwaga czytelnika jest skupiona na wydarzeniach już od pierwszej strony. Naprawdę ciężko się oderwać, a wraz z biegiem historii nasza ciekawość jest pobudzana coraz intensywniej. Chwilę oddechu zapewnia nam wyżej wspomniany wątek obyczajowo-miłosny. Dodajmy do tego jeszcze prosty i obrazowy język oraz dosyć naturalne dialogi (piszę dosyć, bo jak dla mnie, policjanci stworzeni przez Spindler są zbyt poprawni językowo ;) ) i nie będziemy mieć wątpliwości, że Opętanie czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Nie nazwałabym tej książki kryminalnym majstersztykiem, ale gorąco ją polecam. Świetnie nadaje się jako szybka (bo naprawdę nie sposób się nie wciągnąć) i niezobowiązująca lektura na wolne popołudnie. Ja zaliczam ją do udanych - czytało mi się przyjemnie, nie udało mi się odgadnąć, kto jest mordercą i na dodatek zakończenie mnie trochę zaskoczyło, bo okazało się niestandardowe. Kciuk w górę dla Opętania i kciuk w górę dla mojej półki, na której jeszcze kilka tomów autorstwa Spindler czeka na przeczytanie.