Tytuł: Boso, ale w ostrogachAutor: Stanisław GrzesiukWydawnictwo: StoryboxRok wydania: 2009Czyta: Arkadiusz Bazak
O powieściach Grzesiuka słyszałam już jakiś czas temu. Ponieważ idealnie wpisywały się w temat mojego zainteresowania literaturą o Warszawie, postanowiłam wreszcie się z nimi zapoznać. O samym autorze wiedziałam jedynie, że stał się sławny właśnie dzięki autobiograficznej trylogii, opisującej jego życie w stolicy tuż przed i w czasie II wojny światowej. I choć na początku wydawało mi się, że opowieść snuta przez cwaniaka z Czerniakowa będzie lekturą typowo męską, to jednak nie mogłam się oderwać od słuchania.
Boso, ale w ostrogach to pierwsza część opowieści Stanisława Grzesiuka o jego życiu. Głównego bohatera i narratora zarazem poznajemy w momencie, gdy jako szesnastoletni chłopak, absolwent szkoły podstawowej, poszukuje pracy, która ma mu pomóc w odciążeniu rodziców. Od tej chwili, towarzyszymy mu w codziennym życiu, patrząc jego oczami nie tylko na przedwojenną stolicę, ale także na warunki i kulturę życia na Czerniakowie, w tamtych czasach uważanego za dzielnicę biedoty.
Jak wspomniałam na początku, już po kilku pierwszych rozdziałach audiobooka poczułam specyficzny klimat lektury. Pewność siebie, brawura i spontaniczność charakternych chłopaków, pragnących czerpać z życia ile się da, przeplata się z, mówiąc szczerze, dosyć ponurą atmosferą robotniczej dzielnicy, w której młodzi ludzie walczą o lepszą egzystencję, a potem także o wolność. Stasiek, który jest naszym przewodnikiem, to właśnie taki typowy cwaniak. Próbuje radzić sobie w życiu jak najmniejszym kosztem, nie daje sobie dmuchać w kaszę i nie stroni od zwady. Wraz ze swoją ferajną nieustannie przeżywa mniej lub bardziej niebezpieczne przygody. Jednocześnie, wnikliwie obserwuje rzeczywistość i komentuje ją z ogromną inteligencją oraz z zaskakującą wrażliwością. Łatwo go polubić, więc wraz z biegiem historii, czytelnik z coraz większym zaangażowaniem śledzi jego poczynania. Cechą charakterystyczną narracji jest duża doza humoru. Nie raz można się uśmiać się z przytaczanych przez autora anegdotek, bo naprawdę nie brak mu autoironii i optymistycznego nastawienia do życia. Jednym słowem - fabuła jest naprawdę wciągająca i interesująca.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o świetnym tle historycznym książki. Poznajemy nie tylko topograficzne realia Warszawy z lat 40. XX wieku (przyznam szczerze, że choć swego czasu mieszkałam na Mokotowie i orientuję się tam całkiem nieźle, to momentami brakowało mi mapki sytuacyjnej), ale także życie ówczesnego społeczeństwa, które nadal pozostawało w swego rodzaju podziale klasowym - robotnicy vs. inteligencja. Pojawia się także historia II wojny światowej, ale przedstawiona z zupełnie nowej dla mnie perspektywy, czyli okiem przeciętnego mieszkańca stolicy. Ogromny plus dla książki za ten element.
Boso, ale w ostrogach okazało się świetną lekturą, wciągającą i pełną nowej dla mnie wiedzy. Polubiłam głównego bohatera i mimo, że na co dzień daleko mi do takiego towarzystwa, w jakim się obracał, chętnie poznałabym go osobiście. Wielką przyjemność sprawiło mi wysłuchanie tej opowieści w wykonaniu Arkadiusza Bazaka - jego interpretacja sprawiła, że miałam wrażenie, iż to sam Grzesiuk siedzi obok mnie i w przyjacielskiej pogawędce wspomina dni swojej młodości. Naprawdę wielkie brawa, bo sam jeden lektor wywarł na mnie podobne wrażenie, jak cała obsada w słuchowisku. Tak więc, polecam gorąco tą pozycję, zwłaszcza w formie audiobooka, a sama pewnie wkrótce sięgnę po jej kontynuację, czyli Pięć lat kacetu.
Boso, ale w ostrogach to pierwsza część opowieści Stanisława Grzesiuka o jego życiu. Głównego bohatera i narratora zarazem poznajemy w momencie, gdy jako szesnastoletni chłopak, absolwent szkoły podstawowej, poszukuje pracy, która ma mu pomóc w odciążeniu rodziców. Od tej chwili, towarzyszymy mu w codziennym życiu, patrząc jego oczami nie tylko na przedwojenną stolicę, ale także na warunki i kulturę życia na Czerniakowie, w tamtych czasach uważanego za dzielnicę biedoty.
Jak wspomniałam na początku, już po kilku pierwszych rozdziałach audiobooka poczułam specyficzny klimat lektury. Pewność siebie, brawura i spontaniczność charakternych chłopaków, pragnących czerpać z życia ile się da, przeplata się z, mówiąc szczerze, dosyć ponurą atmosferą robotniczej dzielnicy, w której młodzi ludzie walczą o lepszą egzystencję, a potem także o wolność. Stasiek, który jest naszym przewodnikiem, to właśnie taki typowy cwaniak. Próbuje radzić sobie w życiu jak najmniejszym kosztem, nie daje sobie dmuchać w kaszę i nie stroni od zwady. Wraz ze swoją ferajną nieustannie przeżywa mniej lub bardziej niebezpieczne przygody. Jednocześnie, wnikliwie obserwuje rzeczywistość i komentuje ją z ogromną inteligencją oraz z zaskakującą wrażliwością. Łatwo go polubić, więc wraz z biegiem historii, czytelnik z coraz większym zaangażowaniem śledzi jego poczynania. Cechą charakterystyczną narracji jest duża doza humoru. Nie raz można się uśmiać się z przytaczanych przez autora anegdotek, bo naprawdę nie brak mu autoironii i optymistycznego nastawienia do życia. Jednym słowem - fabuła jest naprawdę wciągająca i interesująca.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o świetnym tle historycznym książki. Poznajemy nie tylko topograficzne realia Warszawy z lat 40. XX wieku (przyznam szczerze, że choć swego czasu mieszkałam na Mokotowie i orientuję się tam całkiem nieźle, to momentami brakowało mi mapki sytuacyjnej), ale także życie ówczesnego społeczeństwa, które nadal pozostawało w swego rodzaju podziale klasowym - robotnicy vs. inteligencja. Pojawia się także historia II wojny światowej, ale przedstawiona z zupełnie nowej dla mnie perspektywy, czyli okiem przeciętnego mieszkańca stolicy. Ogromny plus dla książki za ten element.
Boso, ale w ostrogach okazało się świetną lekturą, wciągającą i pełną nowej dla mnie wiedzy. Polubiłam głównego bohatera i mimo, że na co dzień daleko mi do takiego towarzystwa, w jakim się obracał, chętnie poznałabym go osobiście. Wielką przyjemność sprawiło mi wysłuchanie tej opowieści w wykonaniu Arkadiusza Bazaka - jego interpretacja sprawiła, że miałam wrażenie, iż to sam Grzesiuk siedzi obok mnie i w przyjacielskiej pogawędce wspomina dni swojej młodości. Naprawdę wielkie brawa, bo sam jeden lektor wywarł na mnie podobne wrażenie, jak cała obsada w słuchowisku. Tak więc, polecam gorąco tą pozycję, zwłaszcza w formie audiobooka, a sama pewnie wkrótce sięgnę po jej kontynuację, czyli Pięć lat kacetu.