Źródło |
Tytuł oryginału: The Boleyn Inheritance
Autor: Philippa Gregory
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2011
Seria: Cykl Tudorowski, (#3)
Jest rok 1539 i dwór Henryka VIII coraz częściej drży przed zmiennymi nastrojami starzejącego się, schorowanego króla. Mając tylko jednego syna, Henryk VIII musi znaleźć nową żonę – korona Anglii przypada Annie Kliwijskiej. Nowa królowa ma ważne powody, by poślubić mężczyznę w wieku własnego ojca i przenieść się do kraju, którego język i zwyczaje są jej zupełnie obce. Mimo, że nowe otoczenie ją olśniewa, powoli zaczyna czuć, jak pętla niebezpieczeństwa zacieśnia się wokół jej szyi. (źródło)
Szkoda, że nie uczymy się w szkołach historii z takich książek. Może nie wszyscy od razu stalibyśmy się pasjonatami, ale przynajmniej mielibyśmy szansę zobaczyć ciekawsze oblicze tego przedmiotu. No bo czego właściwie dowiadujemy się o Henryku VIII podczas lekcji? Że wprowadził anglikanizm. I że miał 6 żon. I kłócił się z papieżem. Tyle. A to zaledwie ułamek z tego wszystkiego, co faktycznie działo się na dworze jednego z najsłynniejszych brytyjskich monarchów. Philippa Gregory próbuje w swoich książkach opowiedzieć coś więcej - fani polityki może nie będą zachwyceni, ale myślę, że niejedna czytelniczka z chęcią pozna kulisy tych sześciu tragicznych małżeństw. Zwłaszcza, że lwia część historii opowiedziana jest z perspektywy tych najbardziej interesujących kobiet. Towarzyszymy im nie tylko w trudnej codzienności, ale poznajemy też ich radości, troski i lęki, jesteśmy z nimi w najważniejszych chwilach.
Dwie królowe nie odbiegają swoją formą od poprzednich części cyklu. Tym razem, wbrew tytułowi, mamy trzy narratorki - dwie królowe, Annę Kliwijską i Katarzynę Howard, oraz tą trzecią, złego ducha, Jane Boleyn. Ich narracje przeplatają się, snując kompletną opowieść. Tak jak wszystkie trzy różniły się od siebie, tak i ich punkty widzenia są różne. Dzięki temu nie skupiamy się tylko na sekretach królewskiej alkowy (choć i tych niemało), ale dowiadujemy się też odrobinę o samym dworze, spiskach, które nim rządzą oraz o ogólnej sytuacji w XVI-wiecznej Europie. Od samego początku śledziłam fabułę z wielkim zainteresowaniem i choć momentami była przegadana, to nie brakowało w niej emocji. Ciężko było spodziewać się zaskoczenia w finale - kto choć trochę zna historię, wie jak skończyły poszczególne żony Henryka. Niemniej jednak, wydarzenia, które doprowadziły do ich śmierci, były dla mnie naprawdę wciągające.
Przy tym wszystkim Philippa Gregory nie zapomina, że pisze dla współczesnych ludzi. Nie wdaje się w zawiłości historyczne, używa współczesnego języka tylko gdzieniegdzie wtrącając archaizmy. Dzięki temu książkę czyta się lekko i przyjemnie. Nie jest to ciężka historyczna rozprawa, wręcz przeciwnie - powiedziałabym, że to babski romans na kilka wieczorów.
Być może oceniam Dwie królowe bardzo nieobiektywnie, bo od dawna jestem wielbicielką cyklu Tudorowskiego i z prawdziwą przyjemnością czytam każdą kolejną część. Ale muszę przyznać, że nie widzę w tej książce większych wad. Myślę, że bardziej przypadnie do gustu kobietom, panowie mogą poczuć się znużeni typowo babskimi rozważaniami bohaterek. W każdym razie ja zarówno tą książkę, jak i cały cykl gorąco polecam. Choć to niezobowiązująca lektura, to mimo wszystko potrafi zainteresować historią i przenieść czytelnika wprost na dwór Henryka VIII. Dla takiej podróży warto się skusić na ten tytuł.