Tytuł: 1Q84. Tom 1
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2010
Haruki Murakamiego nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Po pierwsze dlatego, że to już moje drugie po słynnym Norwegian Wood spotkanie z jego twórczością, a więc jego nazwisko pojawiło się już na moim blogu. A po drugie - powieści tego japońskiego pisarza stały się bardzo popularne, a nawet modne ostatnimi czasy. Mimo, że autor debiutował już w 1979 roku, a pierwsza jego powieść ukazała się w Polsce w połowie lat 90., uznanie Zachodu zdobył dużo później, właśnie za sprawą wspomnianej wyżej pozycji. Występująca pod wspólnym tytułem trylogia 1Q84 ukazywała się na polskim rynku w latach 2010 - 2011 i od razu trafiła na falę popularności pisarza, szybko zdobywając miano bestsellera.
W pierwszej części autor wprowadza nas w historię dwójki głównych bohaterów. Aomame to trzydziestoletnia, samotna kobieta. Na co dzień pracuje jako trenerka w klubie fitness, ale od czasu do czasu zdarza jej się wcielić się w morderczynię z misją. Tengo - nauczyciel matematyki w podobnym wieku - jest niespełnionym pisarzem. Pewnego dnia przypada mu zadanie poprawienia niezwykłej książki napisanej przez nastolatkę. Mężczyzna podejmuje się tego zadania. Co łączy tą dwójkę? Pozornie nic. Ale wkrótce okazuje się, że sami nawet nie wiedzą, ile mają ze sobą wspólnego...
Generalnie książka mi się podobała. Mam do niej kilka zarzutów, ale z perspektywy ostatniej strony, nie żałuję, że ją przeczytałam. Powiem nawet więcej - chętnie sięgnę po kontynuację, bo opowiedziana przez Mukaramiego historia wciągnęła mnie i zaintrygowała. A to przede wszystkim za sprawą fabuły, która oparta jest głównie na sekretach i niedomówieniach. Na początku czytelnik nie wie kompletnie nic i powoli zagłębia się w dwa pozornie zupełnie oderwane od siebie wątki. Ciekawość, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, wzrasta z każdą stroną. Na szczęście, wraz z biegiem historii, autor odkrywa przed nami kolejne sekrety, tłumaczy pobudki bohaterów, aż w końcu dochodzi do momentu, w którym... łapiemy się na tym, że zupełnie się nie spodziewaliśmy tego, co właśnie się okazało. Przynajmniej mnie Murakami kompletnie zaskoczył. I podobało mi się to, głównie dlatego, że wszystkie recenzje i opisy fabuły przygotowywały mnie na lekturę romansu. A tu okazuje się, że ta książka ma w sobie o wiele więcej, niż wątek miłosny. Porusza także ważne problemy społeczne, a momentami pojawia się nawet akcja rodem z kryminału. Drugą zaletą 1Q84 jest połączenie specyficznego stylu i języka Murakamiego. Autor w niebanalny sposób opisuje rzeczywistość otaczającą bohaterów, ich relacje z innymi ludźmi oraz targające nimi emocje. Przy tym, nie brak mu takiej plastycznej, kreatywnej fantazji. Już po raz drugi złapałam się na tym, że czytanie prozy japońskiego pisarza sprawia mi autentyczną przyjemność, która wnika właśnie z obcowaniem z tekstem napisanym w taki sposób.
Niestety, znalazło się też kilka kwestii, które nie spodobały mi się w 1Q84. Przede wszystkim - podział na tomy. Trochę zawiodłam się, kiedy dotarłam do ostatniej strony i nie znalazłam tam żadnej puenty. Można odnieść wrażenie, że opowieść jest po prostu ucięta. Najgorsze w tym wszystkim, że najciekawsza akcja rozkręca się dopiero pod koniec książki... Z podziałem na tomy wiążą się inne kwestie, jak choćby nawiązanie tytułu do kultowej powieści Orwella. Przyznaję bez bicia, że nie czytałam jeszcze Roku 1984, ale mam wrażenie, że w powieści Murakami trochę po macoszemu potraktował ten aspekt. Owszem, było wspomniane, skąd ta idea, ale nic więcej. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach dowiem się czegoś jeszcze na ten temat. No i na deser zostawiłam sobie narzekanie na wątek romantyczny. Jak już pisałam, to o nim głównie mowa we wszystkich opisach książki, a tak naprawdę w pierwszym tomie jest przedstawiony szczątkowo. Po raz drugi w czasie jednej lektury poczułam się oszukana!
Mimo tego, że moje odczucia po zakończeniu czytania były słodko-gorzkie, to jednak muszę oddać Murakamiemu, że naprawdę dobrze się go czyta. Polubiłam jego styl, a i sama historia zapowiada się ciekawie. Przymykam więc oko na drobne wady 1Q84, bo jeśli dwa kolejne tomy będą równie dobre lub lepsze niż pierwszy (a mają potencjał!), to czeka mnie jeszcze sporo wciągającej lektury. A takiej nigdy za wiele!
English version
W pierwszej części autor wprowadza nas w historię dwójki głównych bohaterów. Aomame to trzydziestoletnia, samotna kobieta. Na co dzień pracuje jako trenerka w klubie fitness, ale od czasu do czasu zdarza jej się wcielić się w morderczynię z misją. Tengo - nauczyciel matematyki w podobnym wieku - jest niespełnionym pisarzem. Pewnego dnia przypada mu zadanie poprawienia niezwykłej książki napisanej przez nastolatkę. Mężczyzna podejmuje się tego zadania. Co łączy tą dwójkę? Pozornie nic. Ale wkrótce okazuje się, że sami nawet nie wiedzą, ile mają ze sobą wspólnego...
Generalnie książka mi się podobała. Mam do niej kilka zarzutów, ale z perspektywy ostatniej strony, nie żałuję, że ją przeczytałam. Powiem nawet więcej - chętnie sięgnę po kontynuację, bo opowiedziana przez Mukaramiego historia wciągnęła mnie i zaintrygowała. A to przede wszystkim za sprawą fabuły, która oparta jest głównie na sekretach i niedomówieniach. Na początku czytelnik nie wie kompletnie nic i powoli zagłębia się w dwa pozornie zupełnie oderwane od siebie wątki. Ciekawość, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, wzrasta z każdą stroną. Na szczęście, wraz z biegiem historii, autor odkrywa przed nami kolejne sekrety, tłumaczy pobudki bohaterów, aż w końcu dochodzi do momentu, w którym... łapiemy się na tym, że zupełnie się nie spodziewaliśmy tego, co właśnie się okazało. Przynajmniej mnie Murakami kompletnie zaskoczył. I podobało mi się to, głównie dlatego, że wszystkie recenzje i opisy fabuły przygotowywały mnie na lekturę romansu. A tu okazuje się, że ta książka ma w sobie o wiele więcej, niż wątek miłosny. Porusza także ważne problemy społeczne, a momentami pojawia się nawet akcja rodem z kryminału. Drugą zaletą 1Q84 jest połączenie specyficznego stylu i języka Murakamiego. Autor w niebanalny sposób opisuje rzeczywistość otaczającą bohaterów, ich relacje z innymi ludźmi oraz targające nimi emocje. Przy tym, nie brak mu takiej plastycznej, kreatywnej fantazji. Już po raz drugi złapałam się na tym, że czytanie prozy japońskiego pisarza sprawia mi autentyczną przyjemność, która wnika właśnie z obcowaniem z tekstem napisanym w taki sposób.
Niestety, znalazło się też kilka kwestii, które nie spodobały mi się w 1Q84. Przede wszystkim - podział na tomy. Trochę zawiodłam się, kiedy dotarłam do ostatniej strony i nie znalazłam tam żadnej puenty. Można odnieść wrażenie, że opowieść jest po prostu ucięta. Najgorsze w tym wszystkim, że najciekawsza akcja rozkręca się dopiero pod koniec książki... Z podziałem na tomy wiążą się inne kwestie, jak choćby nawiązanie tytułu do kultowej powieści Orwella. Przyznaję bez bicia, że nie czytałam jeszcze Roku 1984, ale mam wrażenie, że w powieści Murakami trochę po macoszemu potraktował ten aspekt. Owszem, było wspomniane, skąd ta idea, ale nic więcej. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach dowiem się czegoś jeszcze na ten temat. No i na deser zostawiłam sobie narzekanie na wątek romantyczny. Jak już pisałam, to o nim głównie mowa we wszystkich opisach książki, a tak naprawdę w pierwszym tomie jest przedstawiony szczątkowo. Po raz drugi w czasie jednej lektury poczułam się oszukana!
Mimo tego, że moje odczucia po zakończeniu czytania były słodko-gorzkie, to jednak muszę oddać Murakamiemu, że naprawdę dobrze się go czyta. Polubiłam jego styl, a i sama historia zapowiada się ciekawie. Przymykam więc oko na drobne wady 1Q84, bo jeśli dwa kolejne tomy będą równie dobre lub lepsze niż pierwszy (a mają potencjał!), to czeka mnie jeszcze sporo wciągającej lektury. A takiej nigdy za wiele!
English version