1 maja 2011

A. Condie - Dobrani

Dobrani swego czasu gościli na prawie każdym blogu czytelniczym. Powtarzające się, pochlebne recenzje zachęciły mnie do zakupu. Uznałam, że lekki romans to idealna lektura na początek majówki. Ale niestety. Po zakończeniu czytania czuję tylko irytację i rozczarowanie.

O Ally Condie, która firmuje powieść swoim nazwiskiem, nigdy wcześniej nie słyszałam, mimo tego, że w swoim dorobku ma już kilka pozycji. Dopiero Dobrani przynieśli jej większą popularność. Amerykanka pisała tą książkę z myślą o stworzeniu trylogii, więc przed nami jeszcze dwa tomy, opowiadające o życiu ludzi w przyszłości. Ich publikacje są przewidziane na listopad 2011 (część druga) i listopad 2012 (część trzecia).

Historia opowiedziana przez autorkę jest osadzona w realiach przyszłego świata. W dniu swoich siedemnastych urodzin, Cassia zostaje zaproszona na Bankiet Doboru, gdzie ma poznać swojego Wybranka - człowieka, którego powinna pokochać i spędzić z nim resztę życia. I na początku wszystko wydaje się iść dobrze. Wybrankiem Cassii okazuje się Xander, jej najlepszy przyjaciel, który, na dodatek, jest bardzo przystojny. Dziewczyna jest zachwycona. Jednak do systemu wkrada się błąd. Cassia w najmniej spodziewanym momencie, zamiast twarzy Xandera, widzi twarz Ky'a... I zaczyna się zastanawiać, czy na pewno została odpowiednio Dobrana.

Napisałam we wstępie, że lektura tej książki skończyła się u mnie irytacją i rozczarowaniem. Niestety, sposób, w jaki pisarka opowiada o miłości Cassii, zupełnie do mnie nie trafia. Narratorem jest sama główna bohaterka, więc cała powieść przybiera postać pierwszoosobowej relacji. Musimy więc przebrnąć przez wiele stron wewnętrznych rozterek zakochanej i zagubionej nastolatki. Nudy. Dodatkowo, czytając, miałam wrażenie, że autorka bardzo chciała oddać sposób postrzegania miłości, jaki prezentują młode i niedoświadczone osoby. I chyba trochę przekombinowała. Sytuacja zdaje się przerastać bohaterów, którzy ciągle patrzą na miłość - rzecz dorosłą - oczami dzieci. Miało być delikatnie, lekko, Condie chciała pokazać piękno uniesień, które pojawiają się w sercach nastolatków... Media szumnie określają Dobranych, jako romans. Ale... czy w prawdziwym romansie wieje nudą? O nie. Jest pasja, gorące uczucia, łzy i uśmiechy. A tu? Tutaj tego zabrakło.
Co więcej, wydało mi się, że autorka koniecznie chciała rozciągnąć akcję, aby wystarczyło jej na trzy tomy. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron praktycznie nic się nie dzieje. Poznajemy tło wydarzeń, świat, w jakim żyje nasza bohaterka... Ale nie wciągamy się. Ot, czytamy, czekając, aż coś się stanie. Szczerze mówiąc, po skończonej lekturze przyszła mi do głowy myśl, że ta książka jest o niczym konkretnym.
Jedynym plusem okazała się fantazja autorki, która pozwoliła jej na wykreowania Społeczeństwa. Wiele już powstało dywagacji o tym, jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lub kilkaset lat. Condie dodaje do nich jeden, znaczący element - nie pozwala nam zapomnieć o problemie kontroli. Ostrzega, że, choć technika coraz to poprawia warunki ludzkiego życia, może stać się coś, co zdegraduje nas do pozycji nic nie znaczących jednostek, nie mających wpływu nawet na własne wybory. Że niechcący sami możemy ściągnąć na siebie system autorytarny, może nie w postaci znanej nam z historii, ale nadal naznaczony uciskiem i swego rodzaju niewolą. Muszę przyznać, że zobaczenie takiego przyszłego świata, przyszłego życia ludzkiego było ciekawym doświadczeniem.

Generalnie, książka mi się nie podobała. Głupio to zabrzmi, ale może jestem za stara na lekturę młodzieżową, bo tak właśnie odebrałam Dobranych. A może po prostu, mam inną wizję romansu, inny sposób rozumienia książki o miłości. Tak, czy siak, raczej nie sięgnę po kolejną część trylogii. Mimo tego, że jestem ciekawa, jaki koniec czeka futurystyczny świat, w którym Cassia zakochała się po raz pierwszy.