10 maja 2013

J. Nesbo - Człowiek nietoperz

O książkach Jo Nesbo słyszałam wiele pozytywnych opinii. Dlatego bez większego zastanawiania się upolowałam pierwszą część serii o norweskim policjancie Harry'm Hole. O samym autorze poczytałam dopiero teraz i jak to zwykle bywa, odkryłam ciekawe fakty. Otóż, norweski pisarz oddaje się nie tylko tworzeniu literatury, ale także pisze teksty, śpiewa i gra w zespole Di Derre. Jego działalność artystyczna nie wpływa jednak ujemnie na jakość pisanych przez niego powieści. Można tak wnioskować z częstotliwości, z jaką są nagradzane (jak dotąd już 5 razy) oraz z faktu, że książki zostały już przetłumaczone na 12 języków. To znaczy, że muszą być dobre.

Ja sama zabrałam się za lekturę Człowieka nietoperza - pozycji otwierającej historię Harry'ego Hole. Norweskiego policjanta poznajemy, kiedy wyrusza do Australii, aby pomóc lokalnej policji w śledztwie w sprawie morderstwa jego rodaczki, Inger Holter. Mężczyzna od razu zostaje przydzielony do Andrew Kensingtona, policjanta-Aborygena, który wprowadza go nie tylko w szczegóły zbrodni, ale także w kulturę rdzennych mieszkańców Australii. Z czasem okazuje się, że motyw zabójcy mógł być bardzo skomplikowany...

Cóż, przyznaję, że podeszłam do tej książki z dosyć wysokimi oczekiwaniami. Nie mówię, że jestem zawiedziona - ale chyba spodziewałam się większego WOW! Tyle pozytywnych recenzji, tyle pochwał, a okazało się, że opisana przez Nesbo historia jest co najwyżej dobra. Przede wszystkim, przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam problem z wciągnięciem się w fabułę. Niby śledztwo w toku, niby policjanci pracowali, a jednak nic konkretnego się nie działo, jedynie duuużo gadania. Odniosłam nawet wrażenie, że autor za bardzo skupił się na przedstawieniu Harry'ego (co też nie do końca mu się udało - zupełnie nie mogłam sobie wyobrazić Norwega i niezbyt go polubiłam) oraz na meandrach wątku związanego z kulturą Aborygenów. Historia zamordowanej Inger została zepchnięta na dalszy plan i wróciła dopiero pod koniec książki, choć na tym etapie była już mocno zmodyfikowana i stała się po prostu historią mordercy. Ogólnie, jeśli chodzi o wątek kryminalny, miałam wrażenie, że Nesbo niechcący pogrążył się w chaosie. Jakoś nie trafiło to do mnie.

Mimo wszystko, nie mogę powiedzieć, że nie warto przeczytać Człowieka nietoperza. Opowieść, dzięki kulturowemu miszmaszowi, jest ciekawa i barwna. Fabuła została spleciona z wątków rodem z różnych gatunków literackich - mamy tu kryminał, mamy elementy sensacyjne, obyczajowe, dotyczące kultury, a nawet możemy posmakować romansu (który swoją drogą nieco mnie rozczarował i myślę, że nie tylko mnie ;) ). Podczas czytania możemy się więc cieszyć prawdziwą, bogatą literacką ucztą. Kiedy akcja nabierze już tempa, można łatwo się w nią wciągnąć i z zapartym tchem wyczekiwać zakończenia historii. Sam finał jest ciekawy, logiczny i spójny, choć łatwy do przewidzenia. Niemniej jednak, myślę, że usatysfakcjonuje większość czytelników, zwłaszcza tych, którzy na co dzień nie obcują z kryminałami, a ich podejrzliwość nie rozwinęła się jeszcze za bardzo... ;)

Podsumowując - tytuł otwierający serię o Harry'm Hole to ciekawy i interesujący kryminał, złożony, nie ograniczający się jedynie do kwestii śledztwa, lecz wielowymiarowy. Być może fakt, że autor poświęcił bardzo dużo miejsca głównemu bohaterowi wynika z tego, że Człowiek nietoperz ma nas wprowadzić w sytuację, a może po prostu Nesbo prezentuje trochę inny styl pisania niż pozostali pisarze skandynawscy. Tak czy siak, zamierzam dać Harry'emu Hole kolejną szansę i wkrótce upolować część drugą jego przygód - Karaluchy.