3 maja 2013

Moja ulubiona książka - post konkursowy

Post bierze udział w konkursie organizowanym przez CupoNation.pl oraz kreatywa.net

Przez bardzo długi czas wzbraniałam się przed wskazywaniem jednej książki, jako mojej ulubionej. Czytam dużo, wiele pozycji mi się podoba, do wielu z chęcią bym wróciła i wychodzi na to, że każda z nich mogłaby pretendować do tytułu ulubieńca. Mimo wszystko, doszłam jednak do wniosku, że w całej mojej karierze czytelniczej była tylko jedna jedyna perełka, która naprawdę mnie zachwyciła i zainspirowała. Mam na myśli Sto lat samotności G. G. Marqueza, którą przeczytałam... dawno, oj dawno... bo zaraz po maturze, czyli w lecie 2009 roku.



Dlaczego ta książka jest dla mnie ważna? Przede wszystkim dlatego, że obudziła mnie po dosyć długim letargu anty-czytelniczym. Przez ponad rok zmagałam się ze szkolnymi lekturami, podręcznikami do historii i polskiego i przyznam szczerze, że miałam nie tylko kryzys, ale i niechęć do czytania. Na szczęście, przeważyła we mnie potrzeba kupienia książki. A kiedy już kupiłam, to od nowa zachciało mi się czytać. A kiedy już zaczęłam czytać... Marquez mnie zachwycił. Zachwyciła mnie rodzina Buendia. Wsiąknęłam kompletnie w jej historię. I... na nowo pokochałam literaturę. W mojej głowie zrodził się nawet pomysł  prowadzenia bloga i dokumentowania czytelniczego wyzwania związanego z dziełami nagrodzonymi Noblem, choć do jego realizacji natchnęło mnie sporo później. ;)



Sto lat samotności nie tylko obudziło mnie z głębokiego snu, ale też zainspirowało do działania. Po skończonej lekturze obiecałam sobie, że kiedyś przeczytam tą powieść jeszcze raz, w oryginale. Ale do tego potrzebna mi była znajomość języka hiszpańskiego... Doszłam do wniosku - co to dla mnie? Parę lat i się nauczę. I rzeczywiście wzięłam się do nauki. Dziś myślę, że mogłabym już spróbować zmierzyć się z wersją oryginalną książki, ale chcę jeszcze zaczekać. Żeby móc się nią delektować i nie czuć, że czytam w obcym języku.



No i rzecz ostatnia - dzieło Marqueza było pierwszą pozycją w mojej własnej biblioteczce! Kiedy zaczęłam czytać, zamarzyłam o pięknym, imponującym księgozbiorze, który będzie cieszył moje oczy i zaspokoi mojego wewnętrznego mola książkowego, który lubi książki nie tylko czytać, ale też patrzeć na nie, wąchać, przestawiać w kółko na półce i cieszyć się ich obecnością w domu. Dziś może jeszcze nie mam się czym chwalić, ale przynajmniej czuję, że jestem na dobrej drodze do spełnienia mojej chęci posiadania książek. :)

Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła cieszyć się hiszpańskojęzycznym egzemplarzem Stu lat samotności  i ponownym spotkaniem z bohaterami tej wspaniałej opowieści. :) No i oczywiście z ogromną radością napiszę recenzję, choć, jak nietrudno się domyślić, będzie baaaardzo entuzjastyczna i baaaardzo pozytywna! :)