17 lutego 2014

J. Picoult - To, co zostało

Tytuł: To, co zostało
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013

Jodi Picoult, jedna z moich ulubionych autorek, regularnie powiększa swój dorobek literacki. Na przestrzeni ostatnich 5 lat praktycznie co roku na rynku pojawiała się nowa publikacja, a w samym 2012 roku nawet dwie! Cieszy mnie to niezmiernie, bo Picoult i jej historii nigdy nie mam dość. To, co zostało to najświeższy tytuł, który wyszedł spod pióra Amerykanki.

Główną bohaterką książki jest Sage - zakompleksiona, młoda kobieta, która prowadzi życie samotnika. Pewnego dnia w piekarni, w której pracuje, poznaje Josepha, siedemdziesięcioletniego, pogodnego staruszka. Szybko się zaprzyjaźniają, ale mężczyzna ma wobec Sage inne plany. Prosi ją o spełnienie niecodziennego życzenia - dziewczyna miałaby pomóc mu umrzeć. W pierwszej chwili Sage odmawia, ale historia, którą opowiada jej przyjaciel sprawia, że kobieta zaczyna szukać prawdy o przeszłości i zastanawiać się, nad spełnieniem prośby Josepha.

To, co zostało zdecydowanie różni się od poprzednich książek Picoult. Przede wszystkim, autorka po raz pierwszy podejmuje tematykę typowo historyczną, odwołującą się do II wojny światowej. Choć na początku miałam wątpliwości, jak sobie poradzi, to okazało się, że jak zwykle wyszło świetnie! Dla mnie największą zaletą okazał się przemyślany, intrygujący system powiązań. Autorka oparła swoją powieść o retrospekcje. Jak zwykle, oddała głos bohaterom i to właśnie oni, opowiadając swoje historie, stworzyli kompletną fabułę. Możemy odnieść wrażenie, jakbyśmy dostali do ręki matrioszkę, bo w głównej historii Picoult ukryła kilka mniejszych. Odwołanie do takiej formy znajdziemy w tytule oryginalnym książki - The Storyteller [Baśniarz / Gawędziarz]. Szkoda tylko, że polski przekład jak zwykle kuleje i nie mówi nam o treści zupełnie nic, nie wspominając o oddaniu tego subtelnego szczegółu.

Sam wątek historyczny zachwycił mnie. Pewnie nikogo to nie zdziwi, bo nigdy nie kryłam się z tym, że lubię takie literackie powroty do przeszłości, ale tym razem bez reszty wciągnęłam się w opisywane wydarzenia. Bo Picoult nie tylko wiernie oddała realia bezlitosnego i dramatycznego Holocaustu, ale także zamknęła w słowach ogromny ładunek emocjonalny. Nie sposób nie zżyć się bohaterami, którzy na naszych oczach przeżywają piekło wojny. Podobało mi się to, że autorce udało się przemycić również elementy literatury obyczajowej. Dzięki temu, czytelnik, pogrążony w świecie smutku i strachu, co jakiś czas ma szansę natknąć się na cieplejsze uczucia - współczucie, przyjaźń, a nawet miłość. Zaletą książki są również sylwetki bohaterów. Sage jest zupełnie innym typem kobiety, niż reszta bohaterek Picoult. Skrywa tajemnicę, przez co jest dla nas jeszcze bardziej intrygująca. Ale z drugiej strony, ujmuje wrażliwością i brakiem pewności siebie. Osobiście, bardzo jej kibicowałam. Ogromnie polubiłam też jej babcię, Minkę, która jest naszym przewodnikiem po historycznej części powieści. Podziwiałam ją głównie za hart ducha i prawdziwą dobroć.

No i zakończenie - nie obyło się bez kontrowersji. Jakby mało nam było wrażeń i przemyśleń dotyczących historii, autorka na koniec serwuje nam jeszcze jeden problem moralny do rozważenia. Przyznam szczerze, że do teraz nie wiem, jak się do niego ustosunkować. Tak jakby Picoult chciała nam powiedzieć, że nie wszystko jest czarne lub białe, a najtrudniejsze są te sprawy, które postrzegamy w odcieniach szarości.

Ciężko było mi rozstać się z tą książką (co zresztą widać po długości tej recenzji). Naprawdę mnie wciągnęła, także emocjonalnie. Autorka pięknie oddała tragizm wojny, dramaty codziennego życia Żydów, ale także te nieliczne chwile normalności, które ludzie każdego dnia wyrywali z rzeczywistości. Także wątek obyczajowy, wydawałoby się, że tak banalny w porównaniu do sedna książki, wzbudził moją aprobatę i potrafił przykuć moją uwagę. To, co zostało zdecydowanie ląduje w czołówce moich ulubionych powieści autorstwa Jodi Picoult. Gorąco polecam!