5 maja 2011

A. Christie - Morderstwo na plebanii

Po raz pierwszy mam okazję publikować na blogu recenzję książki jednej z moich ulubionych autorek - Agathy Christie. Od dawna jestem zakochana w jej twórczości i praktycznie, nie zdarza się, żeby jakaś jej powieść nie przypadła mi do gustu. Dlatego też "w ciemno" sięgam w bibliotece po tom opatrzony jej nazwiskiem... Sprawdzam tylko, czy przypadkiem już kiedyś go nie czytałam. ;)

Fenomen brytyjskiej damy, Agathy Christie, jest znany czytelnikom na całym świecie. Jej utwory przetłumaczono na 45 języków, a ilość sprzedanych egzemplarzy przyznała jej tytuł najlepiej sprzedającej się autorki wszech czasów. Nie na darmo mówi się o niej "Królowa Kryminału" - nie ma drugiego literata, który jest w stanie wykreować tak pokręcone zagadki, trzymające w napięciu i niepewności aż do ostatniej strony. Przynajmniej ja tak uważam. :)

Akcja powieści Morderstwo na plebanii rozgrywa się w małym miasteczku St. Mary Mead. Jego mieszkańcami wstrząsa makabryczna wiadomość o morderstwie, popełnionym w domu proboszcza, który relacjonuje nam całą sprawę. Ale, wbrew pozorom, nie tylko jemu zależy na rozwiązaniu mrocznej tajemnicy. Ważną rolę w śledztwie odgrywa też starsza pani, słynąca w miasteczku z wybitnej spostrzegawczości i świetnej znajomości ludzkiej natury. Jane Marple, bo o niej mowa, staje przed pierwszą w swoim życiu, zagadką kryminalną.

No i cóż mogę napisać? Książka wciągnęła mnie od samego początku i na dwa dni oderwała od rzeczywistości. Jak to zwykle bywa u Agathy Christie, akcja jest dynamiczna i aż do momentu kulminacyjnego zaskakuje czytelnika szybkimi zwrotami. W swoich historiach, autorka kreuje nieprawdopodobne wydarzenia, czasem zdawałoby się wręcz, że nie mają one sensu i nijak nie łączą się z morderstwem. Jednak nie zdarzyło się jeszcze, żeby nawet najbardziej zagmatwane sytuacje na koniec nie okazały się jasne i oczywiste... I tak też było tym razem. Po raz kolejny do ostatniej strony nie podejrzewałam, kto zamordował, mimo, że od początku wszystko wskazywało na tą osobę. I to właśnie, w moim rozumieniu, ukazuje geniusz lady Agathy.
To, co zawsze urzeka mnie w książkach Christie i tym razem także wzbudziło mój podziw, jest niesamowita dbałość pisarki o szczegóły. Historia naszpikowana jest drobnymi detalami, które pozornie nie mają żadnego znaczenia. Kiedy jednak docieramy do finału, okazuje się, że to nasze gapiostwo nie pozwoliło nam dostrzec ich znaczenia, a w gruncie rzeczy stanowiły one esencję rozwiązania tajemnicy.
Osobistą sympatię żywię też do jednej z bohaterek - panny Marple. Ona i Poirot są zdecydowanie moimi ulubieńcami. Tym bardziej ucieszyłam się, przeczytawszy w opisie książki, że opowiada ona o pierwszym śledztwie, w jakie przyszło się zaangażować tej bystrej, starszej damie. Cenię u niej przede wszystkim niezwykłe spostrzegawczość i inteligencję, które pozwalają jej czynić trafne obserwacje dotyczące innych bohaterów. Jej życiowe doświadczenie, i jak sama przyznaje, skłonność do analizowania ludzkiej psychiki sprawiają, że niemal ze stuprocentową pewnością, bez narzędzi i wiedzy kryminologa, potrafi wykryć sprawcę. Przy tym wszystkim, odznacza się prawdziwą gracją i dostojeństwem brytyjskiej damy.

Serdecznie polecam Morderstwo na plebanii nie tylko fanom Agathy Christie, ale także wszystkim czytelnikom, którzy lubią kryminały, a nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Królowej. Myślę, że się nie zawiodą. 
Myślę też, że byłaby to wspaniała lektura dla naszych polskich śledczych. Być może nauczyliby się czegoś od uroczej Jane Marple. ;)