Tytuł: KaraluchyAutor: Jo NesboWydawnictwo: Wyd. DolnośląskieRok wydania: 2013Czyta: m.in. Borys Szyc, Danuta Stenka, Bogusław Linda, Izabela Kuna
Kolejne słuchowisko za mną. Kto czasem zagląda na bloga ten wie, że spędziłam z nim sporo czasu, a to dlatego, że towarzyszył mi w tym Narzeczony. Jak nietrudno się domyślić, nie mieliśmy zbyt wielu okazji, żeby razem słuchać, stąd to rozwleczenie na dwa miesiące. Dla mnie było to już drugie spotkanie z komisarzem Harry'm Hole, ale pierwsze w wersji słuchanej. Narzeczony pierwszy raz zetknął się z twórczością Nesbo, dlatego poprosiłam go o gościnne występy i napisanie krótkiej opinii na koniec tej notki.
Karaluchy to druga część przygód norweskiego policjanta. Swoją światową premierę miała już w 1998 roku, ale polscy czytelnicy dostali ją w swoje ręce dopiero 12 lat później - co ciekawe, dużo później niż kolejne tomy serii. Książka, jak zwykle, przybliża nam jedno z dochodzeń, w które zaangażował się Hole. Tym razem rzecz dzieje się w Bangkoku, a w rolę denata wciela się norweski ambasador. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest taka prosta, a uniknięcie dyplomatycznego skandalu może być trudniejsze, niż mogłoby się wydawać.
Cóż... tym razem jestem trochę rozczarowana. Mimo, że Karaluchy to słuchowisko zrobione z rozmachem i pod względem technicznym naprawdę zachwycające, to sama treść po prostu mnie znudziła. Być może to przez fakt, że słuchałam na raty, ale wydaje mi się, że książka jest zwyczajnie przegadana. Zdarzają się nagłe zwroty akcji, a na jaw wychodzą nieprzewidziane fakty, ale to rzadkość - znakomita część książki polega na śledzeniu rozmów, które Harry prowadzi z ludźmi, analizowaniu jego domysłów oraz towarzyszeniu mu w różnych miejscach, w których znajduje drobne poszlaki. Zwykle doceniam w kryminałach realistycznie oddany przebieg dochodzenia, a poza tym wielbiciele Nesbo na pewno wytknęliby mi, że w rzeczywistości tak właśnie wygląda praca policji, ale w moim odczuciu, opowieść była po prostu za mało dynamiczna i niezbyt wciągająca. Poza Harrym, którego znam już z poprzedniego tomu i Runą, która wyróżniała się na tle całej reszty postaci, nie zżyłam się z żadnym z bohaterów. Przewijało się ich wielu, ale żaden tak naprawdę nie zapadał w pamięć. Jeśli dodać to wszystko do kupy, to wychodzi niezbyt zachęcający obraz powieści. Sama byłam zdziwiona, bo Człowiek-nietoperz nie nie podobał mi się aż tak bardzo.
Nie mogę jednak pominąć faktu, że pod względem realizacji, Karaluchy to prawdziwe mistrzostwo. Gdyby tak podczas słuchania zamknąć oczy, to można by się poczuć jak na seansie kinowym (tylko obraz wyświetla się w głowie ;) ). Dialogi są odgrywane przez znanych i popularnych aktorów, na czele z Borysem Szycem wcielającym się w Harry'ego. Dodatkowo, pojawiają się również dźwięki tła - wystrzały, kroki, odgłosy w pubie, czy rozmowy telefoniczne. Dzięki temu przekaz wydaje się dużo bardziej atrakcyjny. Przyznaję, że słuchowisko, podobnie jak Żywe trupy, zrobiło na mnie pozytywne wrażenie i zaczynam żałować, że na rynku przewagę ciągle mają tradycyjne audiobooki. Na pewno z chęcią sięgnę jeszcze kiedyś po tą formę.
Najwyraźniej nie zostanę superfanką Jo Nesbo i jego książek. Dwa pierwsze tomy przygód Harry'ego Hole nie rzuciły mnie na kolana. Raczej ostudziły mój entuzjazm spowodowany licznymi pozytywnymi recenzjami. Mimo wszystko, jeszcze nie mówię tej serii nie. Pewnie ze zwykłej ciekawości sięgnę po kolejne części, choć póki co nie zaliczam ani autora, ani głównego bohatera do grup moich ulubieńców.
I opinia od mojego Towarzysza w słuchaniu:
Karaluchy jako pocztówka z Tajlandii sprawdza się rewelacyjnie, natomiast jako kryminał ma swoje niedociągnięcia. Długie przestoje w fabule wynagradzają nam dobrze nakreśleni bohaterowie i mroczny klimat powieści. Jakość wykonania słuchowiska, poza drobnymi wpadkami, kiedy dźwięki tła zagłuszają bohaterów, stoi na wysokim poziomie. Jak to zwykle bywa w przypadku takich projektów, gdzie udział biorą znani aktorzy, często zamiast głównego bohatera staje nam przed oczami Borys Szyc, którego warunki fizyczne znacząco różnią się od Harry'ego Hole. Nie zmienia to jednak faktu, że taka forma adaptacji powieści jest ciekawą odmianą i że chętnie odsłuchałbym inne dzieła innych autorów.