3 sierpnia 2011

T. Pratchett - Kot w stanie czystym

O tej książce nie będę się zbytnio rozpisywać - przeczytałam ją całkiem przypadkiem, tylko dlatego, że chwilowo nie miałam nic innego pod ręką. W dodatku, to tylko 63 strony tekstu. Można by stwierdzić, że to taki dłuższy esej Pratchetta na temat Kota Prawdziwego. Stąd też moja mini-recenzja.

Terry'ego Pratchetta znam z serii o  Świecie Dysku. Mimo, że co najmniej kilku moich znajomych zaśmiewało się nad jego dziełami do rozpuku, mnie nigdy nie udało się przebrnąć przez żadną z części cyklu. Ostrożnie podeszłam więc do Kota w stanie czystym. Na szczęście, tym razem nie miałam problemu.

Sama książka nie jest opowieścią. To swego rodzaju poradnik dla ludzi, którzy mają lub chcieliby mieć Prawdziwego Kota. Autor w humorystyczny sposób opowiada o naturze tego pozornie puszystego i rozkosznego zwierzaka. Porusza różne aspekty - od podstawowych zasad postępowania z kotem, przez sposoby na ukaranie niesfornego czworonoga, aż do wagi nadawanego mu imienia.
Lektura nie zachwyciła mnie nadzwyczajnie, ale też nie znudziła. Nie jestem właścicielką kota, ale zastanawiam się nad przygarnięciem takowego, dlatego wszelkie obserwacje i uwagi pisarza, który w tej kwestii jest doświadczony, wydały mi się fascynujące. Dodatkowo, czytanie uprzyjemniało specyficzne poczucie humoru, jakim Pratchett doprawił swoje dzieło. Fakt, że nie każdy je polubi, ale mi nie przeszkadzało. Książkę czyta się właściwie na raz - opisy się nie dłużą, jedną trzecią całej lektury zajmują obrazki, więc właściwie wprawiony czytelnik połknie Kota w stanie czystym jak dłuższy artykuł w gazecie.

Mogę polecić książkę każdemu, kto zastanawia się nad posiadaniem kociaka - niekoniecznie jako podstawowy "podręcznik obsługi" zwierzaka, ale jako dodatkowy, zabawny smaczek. Ja cieszę się, że książkę przeczytałam, choć nie wiem, czy jeszcze bardziej przekonała mnie ona do kotów, czy zasiała nutkę wątpliwości. ;)