2 stycznia 2015

H. Mankell - Nim nadejdzie mróz

Źródło
Tytuł: Nim nadejdzie mróz
Tytuł oryginału: Innan frosten
Autor: Henning Mankell
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2012
Seria: cykl o Lindzie Wallander (#1)

Mija lato 2001 roku, Linda, córka Kurta Wallandera, ukończyła szkołę policyjną i wkrótce rozpocznie pracę w komisariacie w Ystad. Po powrocie do rodzinnego miasta zatrzymuje się u swego autorytarnego ojca, traktującego ją jak nastolatkę. Linda odnawia znajomość z przyjaciółkami szkolnymi, Zebrą i Anną. Policja dostaje anonimowe zgłoszenie o płonących na jeziorze łabędziach, a kilka dni później o spalonym cielaku. Niedługo potem Birgitta Medberg, badająca stare, zapomniane ścieżki w Skanii, nie wraca do swego domu. Okazuje się, że została brutalnie zamordowana.
Anna wyznaje Lindzie, że widziała w Malmö... swojego ojca. A przecież ten zniknął z jej życia wiele lat temu! Linda, umówiona z Anną, nie zastaje jej w domu i pełna podejrzeń rozpoczyna poszukiwania. Kurt Wallander, prowadzący śledztwo w sprawie morderstwa, ani myśli słuchać jej teorii dotyczącej zniknięcia Anny. (źródło)
Lektura Nim nadejdzie mróz była dla mnie jak odwiedziny u starych znajomych. Z lekką nutą melancholii i smutku sięgnęłam po tą książkę, mając świadomość, że teraz to już NAPRAWDĘ ostatnie spotkanie z Kurtem Wallanderem, jego córką Lindą i zimnym, klimatycznym Ystad. Przynajmniej jak na razie. Bo po pierwsze, o ile mi wiadomo, Mankell jak dotąd nie kontynuował serii. A po drugie - przygody Lindy niestety nie są nawet w połowie tak porywające jak przeżycia jej ojca.

Książka opowiada o pierwszej sprawie, w jakiej Linda odgrywa znaczenie jako, powiedzmy, prawie-policjantka. To z jej punktu widzenia poznajemy wydarzenia i z tego powodu ilość spektakularnych przełomów w śledztwie jest mniejsza niż zwykle. Dziewczyna dopiero się uczy się zawodu i zdarzają jej się potknięcia. Nie zawsze też nadąża za tym, co robi policja, nie zawsze uczestniczy w naradach i przełomowych odkryciach. Za to dużo wędruje, rozmyśla i robi większość rzeczy na własną rękę. Nie bardzo podobała mi się ta zmiana. To oczywiste, że wraz ze zmianą głównego bohatera autor musiał skorygować sposób narracji i punkt widzenia, ale jakoś szczerze mówiąc, Linda nie przekonuje mnie aż tak, jak jej ojciec.

Niedopracowany zdawał mi się też główny wątek kryminalny. Sama intryga była ciekawa, a zwroty akcji autentycznie mnie zaskakiwały, ale mam wrażenie, że tło (czyli ta część historii, która jest opowiedziana w retrospekcjach) niesłusznie została potraktowana po macoszemu. Mankell coś tam napomknął, odmalował tragedię, ale zapomniał na koniec wyjaśnić, skąd to wszystko. Może się czepiam, ale w innych tomach tego cyklu tło wydarzeń zawsze było naprawdę dopracowane i stanowiło ogromny atut historii. Nie przypadli mi do gustu też bohaterowie drugoplanowi. Zebra, która chyba miała zdobyć sympatię czytelnika, wydała mi się niezbyt inteligentna i dosyć irytująca. Jak przyszło co do czego, to jej los średnio mnie obchodził. Podobnie starzy dobrzy znajomi Kurta Wallandera - jak dotąd znałam ich jako interesujących ludzi i dobrych policjantów. W Nim nadejdzie mróz wszyscy sprawiają wrażenie zgorzkniałych i zarozumiałych.

Ogólnie rzecz ujmując, tym razem Mankell mnie nie zachwycił. Średnia powieść, o ciekawej, ale trochę niedopracowanej intrydze, z niezbyt przekonującą główną bohaterką w miejsce Kurta, który rozmywa się w tle. Wiele osób pewnie po prostu przeszłoby nad tym do porządku dziennego, ale jako wielbicielka serii jestem rozczarowana. Nie wiem, czy polecać - pewnie każdy, kto z Wallanderem miał do czynienia, sam sięgnie po ten tytuł, z sentymentu albo z ciekawości.