Źródło |
Skąd u mnie na blogu notatka o audiobookach, z którymi nie mam za dużo do czynienia? Przede wszystkim po to, żeby podsumować trochę mój stosunek do tej formy "czytania". No i trochę usprawiedliwić się, dlaczego w sekcji Teraz słucham od kilku miesięcy ciągle wisi ten sam tytuł...
Nietrudno się domyślić, że nie jestem wielką fanką audiobooków. Mogłabym teraz wstawić kilkadziesiąt linijek hymnu pochwalnego dla literatury papierowej, ale tego nie zrobię, bo każdy mól książkowy i tak wie, co bym napisała. Cenię sobie obcowanie z tradycyjną książką - papierową, która ma swoją fakturę, zapach, ciężar (choć ten aspekt może najmniej lubię ;)). I jeżeli mam do wyboru założyć na uszy słuchawki, a wziąć do ręki tom, wybieram to drugie. Niemniej jednak, muszę przyznać, że zdarzają się sytuacje, kiedy po prostu nie da się czytać. Chociażby, kiedy w komunikacji jest wyjątkowy ścisk i walczę o życie, przyklejona do szyby albo kiedy wyciskam z siebie siódme poty w czasie biegania, czy na siłowni. Albo gdy przede mną długa podróż samochodem, a radio akurat nie działa. Wtedy bez cienia wątpliwości sięgam po audiobooka i jestem przynajmniej częściowo usatysfakcjonowana.
Czego słucham?
Tych książek, których zapewne nie uda mi się przeczytać. Tych, które chciałabym poznać, ale na liście zakupów/prezentów są na odległych pozycjach. Tych, które mają wyjątkowo dużą objętość.
Stąd na mojej wyjątkowo krótkiej liście audiobookowych dokonań znalazły się jak dotąd:
Ubolewam bardzo, że w materii audiobookowej nie mam się czym pochwalić, ale wciąż mam cichą nadzieję, że to się zmieni.
Dla podbudowania motywacji mogę tylko dodać, że w planach mam Studium w szkarłacie A.C. Doyle'a.
I cóż... Pozostaje mi zapytać, czy Wy lubicie audiobooki i kiedy znajdujecie czas na czytanie :) Czekam na odpowiedzi, które mnie natchną do słuchania i pozdrawiam ;)
Nietrudno się domyślić, że nie jestem wielką fanką audiobooków. Mogłabym teraz wstawić kilkadziesiąt linijek hymnu pochwalnego dla literatury papierowej, ale tego nie zrobię, bo każdy mól książkowy i tak wie, co bym napisała. Cenię sobie obcowanie z tradycyjną książką - papierową, która ma swoją fakturę, zapach, ciężar (choć ten aspekt może najmniej lubię ;)). I jeżeli mam do wyboru założyć na uszy słuchawki, a wziąć do ręki tom, wybieram to drugie. Niemniej jednak, muszę przyznać, że zdarzają się sytuacje, kiedy po prostu nie da się czytać. Chociażby, kiedy w komunikacji jest wyjątkowy ścisk i walczę o życie, przyklejona do szyby albo kiedy wyciskam z siebie siódme poty w czasie biegania, czy na siłowni. Albo gdy przede mną długa podróż samochodem, a radio akurat nie działa. Wtedy bez cienia wątpliwości sięgam po audiobooka i jestem przynajmniej częściowo usatysfakcjonowana.
Czego słucham?
Tych książek, których zapewne nie uda mi się przeczytać. Tych, które chciałabym poznać, ale na liście zakupów/prezentów są na odległych pozycjach. Tych, które mają wyjątkowo dużą objętość.
Źródło |
Stąd na mojej wyjątkowo krótkiej liście audiobookowych dokonań znalazły się jak dotąd:
- Jeden dzień Davida Nichollsa - ten tytuł akurat wyłamuje się z konwencji, był moim pierwszym audiobookiem, dlatego wybrałam coś w miarę nowego i interesującego, żeby się za szybko nie zniechęcić;
- Królowe: Sześć żon Henryka VIII Davida Starkey'a - które ciągle są w trakcie słuchania, bo to wyjątkowo długa opowieść
Ubolewam bardzo, że w materii audiobookowej nie mam się czym pochwalić, ale wciąż mam cichą nadzieję, że to się zmieni.
Dla podbudowania motywacji mogę tylko dodać, że w planach mam Studium w szkarłacie A.C. Doyle'a.
I cóż... Pozostaje mi zapytać, czy Wy lubicie audiobooki i kiedy znajdujecie czas na czytanie :) Czekam na odpowiedzi, które mnie natchną do słuchania i pozdrawiam ;)