Tytuł: Na wietrze diabeł przyjechał
Autor: Katarzyna Mlek
Wydawnictwo: Flosart
Rok wydania: 2013
Już po raz drugi mam okazję zetknąć się z twórczością Katarzyny Mlek i ponownie jest to kwestia kompletnego przypadku. Za pierwszym razem dostałam do recenzji jej powieść Zapomnij patrząc na słońce. Mimo, że wcześniej kompletnie nie znałam autorki, to książka bardzo przypadła mi do gustu. Na wietrze diabeł przyjechał to tytuł, który również trafił do mnie za sprawą akcji promocyjnej i również bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Opowiada o przygodach młodego inżyniera Zbigniewa Linerta, który pewnego dnia zupełnie przypadkowo wpada w wir nieoczekiwanych wydarzeń rządzących życiem małej, beskidzkiej wsi Laliki. Choć początkowo mężczyzna nie chce mieć nic wspólnego z dziwnym wiatrem hulającym po górach, ostatecznie staje się obrońcą małej społeczności Lalik. Jego przeciwnikiem jest nie byle kto, bo sam diabeł, który jakby uwziął się na wioskę i za wszelką cenę chce ją zniszczyć.
Szczerze przyznam, że kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej niewielkiej książeczce. Nie przepadam za historiami obyczajowymi rodem z naszego podwórka, bo zazwyczaj pokazują polską wieś jako smętne i biedne miejsce. Do lektury przekonały mnie jednak obietnice z okładki, porównujące powieść do regionalnych legend i góralskich gawęd. Nie za często mam styczność z literaturą tego typu, dlatego w poszukiwaniu odmiany, zdjęłam z półki ten tytuł.
I rzeczywiście - obietnice się spełniły. W prostej, właściwie jednowątkowej fabule Katarzyna Mlek zawarła sześć historii opowiadających o dawnych wydarzeniach z życia wsi. Ich wspólnym mianownikiem jest nie tylko specyficzny klimat legend, przesycony magią, gusłami i starodawnymi wierzeniami, ale także obecność fantastycznych bytów rodem z Mickiewiczowskich ballad i romansów. Wraz z głównym bohaterem zostajemy wciągnięci w ten świat z pogranicza snu i jawy i staramy się zrozumieć, jakie licho i dlaczego czyha na spokój mieszkańców Lalik. Nie sposób nudzić się w tych niecodziennych okolicznościach, bo Zbyszek praktycznie co chwilę musi stawiać czoła coraz to nowym, nieprawdopodobnym wypadkom. Na dodatek, autorka potraktowała swoje postaci z przymrużeniem oka, więc zarówno poczynania głównego bohatera, jak i doradztwo ze strony mieszkańców Lalik potrafią wywołać uśmiech na twarzy czytelnika.
Na wietrze diabeł przyjechał to książka niebanalna - ciepła, pełna humoru, z dynamiczną akcją, nareszcie nieskupiająca się na negatywnych aspektach funkcjonowania polskiej prowincji. Jej największym plusem jest jednak wspomniany na początku magiczny, bajkowy klimat, odwołujący się trochę do folkloru, a trochę do fantastyki. Wciągnęła mnie od samego początku, zaskoczyła obrotem wydarzeń, zakończenie mnie uradowało, a bohaterowie - urzekli. To ciekawa i trochę tajemnicza historia na jeden wieczór, lekka, szybko czytająca się i naprawdę przyjemna w odbiorze. W gruncie rzeczy cieszę się, że miałam okazję ją poznać, bo stanowiła dla mnie kompletną odmianę od literatury, którą zwykle dla siebie wybieram. Z czystym sumieniem polecam i czekam na kolejne powieści pióra Katarzyny Mlek.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i agencji EMPEMEDIA PR