Źródło |
Tytuł: Biała wilczyca
Autor: Theresa Revay
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2010
Po Białą wilczycę sięgnęłam w ramach ukojenia po niezbyt udanej przygodzie z 44 Scotland Street. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że powieść francuskiej pisarki Theresy Revay przypomina Jeźdźca Miedzianego, który kilka lat temu bardzo przypadł mi do gustu. Z perspektywy zakończonej lektury sądzę, że to trochę zbyt optymistyczne porównanie, ale nie oznacza to wcale, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie!
Tytułowa biała wilczyca to Ksenia Fiodorowna Ossolina, rosyjska hrabianka. Poznajemy ją w przeddzień wybuchu rewolucji bolszewickiej, podczas jej 15. urodzin. Młoda dziewczyna, żyjąca w bajkowym świecie w mgnieniu oka traci wszystko - ukochanych rodziców, beztroską egzystencję i bogactwo. Musi sprostać nie tylko realiom wojny, ale także świadomości, że nikt inny nie zadba ani o jej przyszłość, ani o dwójkę młodszego rodzeństwa. Czy w tych dramatycznych okolicznościach uda jej się wyjść na prostą, odzyskać dobre życie, a może nawet znaleźć miłość?
Biała wilczyca już od pierwszych stron okazała się historią z potencjałem. Pierwszym atutem, który rzuca się w oczy, są wspaniale wykreowani bohaterowie. Ksenia nie jest typową, mdłą i słodką protagonistką rodem z romansu. Autorka obdarzyła dziewczynę niezłomnym charakterem, prawdziwą odwagą i umiejętnością radzenia sobie w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Dzięki temu, śledzenie jej losów budzi w czytelnikach prawdziwe emocje. Nie sposób bowiem nie kibicować tak zaradnej, mądrej i dobrej osobie. Ja od razu poczułam do niej sympatię i trzymałam kciuki za powodzenie jej planów. Podobnie jest z drugą główną postacią - Maxem von Passau. Tak jak Ksenię, jego też polubiłam praktycznie od samego początku, zwłaszcza za wewnętrzną dobroć i zmysł artystyczny. A poza tym, wyobraźnia pracuje - w mojej głowie Max okazał się bardzo przystojnym facetem. ;-) Plusik należy się także za postacie drugoplanowe, które reprezentowały ciekawy przekrój społeczny, zróżnicowany nie tylko pod względem osobowości i przynależności kulturowej, ale także wyznawanej ideologii życiowej.
Drugą niezaprzeczalną zaletą książki jest fabuła. Jak na romans - niebanalna. Przede wszystkim dlatego, że wbrew pozorom, nasi bohaterowie ciągle się mijają. Choć łączy ich naprawdę silne uczucie, każde z nich ma swoje życie w innym zakątku świata. Życie pełne wyzwań i niespodzianek, niepozwalające na nieprzytomne wzdychanie do księżyca z tęsknoty za ukochaną osobą. Widać, że Theresa Revay chciała stworzyć opowieść o miłości niestandardowej - pięknej, romantycznej, ale przede wszystkim silnej i przeciwstawiającej się trudnościom. Dzięki temu, że rozdzieliła zakochanych, dostarczyła czytelnikom dodatkowych emocji. Do ostatniej strony zastanawiałam się, czy Ksenia i Max odnajdą wspólne szczęście i przyznaję, że to właśnie ta ciekawość sprawiała, że siedziałam z nosem utkwionym w czytniku i coraz szybciej przeskakiwałam ze strony na stronę.
No i ostatni z atutów, czyli tło powieści. Historia Kseni i Maxa rozgrywa się w głównie w czasach II wojny światowej i poprzedzającego ją okresu dochodzenia Hitlera do władzy. Mogłoby się wydawać, że to kolejna opowieść o niedobrych Niemcach i uciśnionych Żydach, ale nie - i tutaj autorka zrywa ze schematami. Jak już wspominałam, bohaterowie pojawiający się w książce są bardzo zróżnicowani. Oczywiste więc, że zajmują kompletnie różne stanowiska względem otaczającej ich rzeczywistości. I tak poznajemy nie tylko Niemców-nazistów, ale także Niemców, którzy z nazizmem walczą. Żydów, którzy mają wpływy w Rzeszy. Rosjan, którzy nienawidzą bolszewików. Autorka wprowadza nawet do fabuły autentyczne postaci historyczne, jak Hitler, Eva Braun, czy Joseph Goebbels, nie wspominając o wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce w tamtym okresie. Wszystkie te elementy razem tworzą niezwykle dramatyczne, wielopoziomowe tło dla głównego wątku.
Powieść Theresy Revay wciąga czytelnika bez reszty, nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Przewrotna fabuła osadzona w wojennych realiach i charyzmatyczni bohaterowie potrafią skutecznie zafascynować czytelnika. A dopełnieniem tego jest zakończenie - niejednoznaczne, otwarte, zostawiające nas w napięciu, głodnych dalszego ciągu, który zresztą autorka przedstawia w drugim tomie zatytułowanym Wszystkie marzenia świata. Ja nie mogę się już doczekać, kiedy poznam kontynuację losów Kseni i Maxa. A tymczasem zapraszam do lektury Białej wilczycy - zwłaszcza miłośników niebanalnych romansów i II wojny światowej w literaturze.
Tytułowa biała wilczyca to Ksenia Fiodorowna Ossolina, rosyjska hrabianka. Poznajemy ją w przeddzień wybuchu rewolucji bolszewickiej, podczas jej 15. urodzin. Młoda dziewczyna, żyjąca w bajkowym świecie w mgnieniu oka traci wszystko - ukochanych rodziców, beztroską egzystencję i bogactwo. Musi sprostać nie tylko realiom wojny, ale także świadomości, że nikt inny nie zadba ani o jej przyszłość, ani o dwójkę młodszego rodzeństwa. Czy w tych dramatycznych okolicznościach uda jej się wyjść na prostą, odzyskać dobre życie, a może nawet znaleźć miłość?
Biała wilczyca już od pierwszych stron okazała się historią z potencjałem. Pierwszym atutem, który rzuca się w oczy, są wspaniale wykreowani bohaterowie. Ksenia nie jest typową, mdłą i słodką protagonistką rodem z romansu. Autorka obdarzyła dziewczynę niezłomnym charakterem, prawdziwą odwagą i umiejętnością radzenia sobie w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Dzięki temu, śledzenie jej losów budzi w czytelnikach prawdziwe emocje. Nie sposób bowiem nie kibicować tak zaradnej, mądrej i dobrej osobie. Ja od razu poczułam do niej sympatię i trzymałam kciuki za powodzenie jej planów. Podobnie jest z drugą główną postacią - Maxem von Passau. Tak jak Ksenię, jego też polubiłam praktycznie od samego początku, zwłaszcza za wewnętrzną dobroć i zmysł artystyczny. A poza tym, wyobraźnia pracuje - w mojej głowie Max okazał się bardzo przystojnym facetem. ;-) Plusik należy się także za postacie drugoplanowe, które reprezentowały ciekawy przekrój społeczny, zróżnicowany nie tylko pod względem osobowości i przynależności kulturowej, ale także wyznawanej ideologii życiowej.
Drugą niezaprzeczalną zaletą książki jest fabuła. Jak na romans - niebanalna. Przede wszystkim dlatego, że wbrew pozorom, nasi bohaterowie ciągle się mijają. Choć łączy ich naprawdę silne uczucie, każde z nich ma swoje życie w innym zakątku świata. Życie pełne wyzwań i niespodzianek, niepozwalające na nieprzytomne wzdychanie do księżyca z tęsknoty za ukochaną osobą. Widać, że Theresa Revay chciała stworzyć opowieść o miłości niestandardowej - pięknej, romantycznej, ale przede wszystkim silnej i przeciwstawiającej się trudnościom. Dzięki temu, że rozdzieliła zakochanych, dostarczyła czytelnikom dodatkowych emocji. Do ostatniej strony zastanawiałam się, czy Ksenia i Max odnajdą wspólne szczęście i przyznaję, że to właśnie ta ciekawość sprawiała, że siedziałam z nosem utkwionym w czytniku i coraz szybciej przeskakiwałam ze strony na stronę.
No i ostatni z atutów, czyli tło powieści. Historia Kseni i Maxa rozgrywa się w głównie w czasach II wojny światowej i poprzedzającego ją okresu dochodzenia Hitlera do władzy. Mogłoby się wydawać, że to kolejna opowieść o niedobrych Niemcach i uciśnionych Żydach, ale nie - i tutaj autorka zrywa ze schematami. Jak już wspominałam, bohaterowie pojawiający się w książce są bardzo zróżnicowani. Oczywiste więc, że zajmują kompletnie różne stanowiska względem otaczającej ich rzeczywistości. I tak poznajemy nie tylko Niemców-nazistów, ale także Niemców, którzy z nazizmem walczą. Żydów, którzy mają wpływy w Rzeszy. Rosjan, którzy nienawidzą bolszewików. Autorka wprowadza nawet do fabuły autentyczne postaci historyczne, jak Hitler, Eva Braun, czy Joseph Goebbels, nie wspominając o wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce w tamtym okresie. Wszystkie te elementy razem tworzą niezwykle dramatyczne, wielopoziomowe tło dla głównego wątku.
Powieść Theresy Revay wciąga czytelnika bez reszty, nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Przewrotna fabuła osadzona w wojennych realiach i charyzmatyczni bohaterowie potrafią skutecznie zafascynować czytelnika. A dopełnieniem tego jest zakończenie - niejednoznaczne, otwarte, zostawiające nas w napięciu, głodnych dalszego ciągu, który zresztą autorka przedstawia w drugim tomie zatytułowanym Wszystkie marzenia świata. Ja nie mogę się już doczekać, kiedy poznam kontynuację losów Kseni i Maxa. A tymczasem zapraszam do lektury Białej wilczycy - zwłaszcza miłośników niebanalnych romansów i II wojny światowej w literaturze.