No właśnie. Bo od poniedziałku walczę z choróbskiem i mój kontakt ze światem ogranicza się do rozmów z Narzeczonym, oglądania wiadomości w TV i surfowania po necie... A w perspektywie jeszcze kilka długich dni, aż do kolejnego poniedziałku! Można by powiedzieć, że super, wreszcie mam czas na poczytanie i poleniuchowanie, ale figa. Choróbsko nie odpuszcza i przez dwa pierwsze dni nie miałam nawet siły na patrzenie na literki. Na szczęście, dziś już jest lepiej, więc lektura pomoże mi zabić chorobową nudę...
Jedynym plusem mojego uwięzienia jest to, że przynajmniej nagły atak zimy oglądam jedynie zza okna...
... bo u mnie w domu nadal widać echa wiosny, która nas nawiedziła w zeszłym tygodniu. A wszystko za sprawą wyjątkowo miłego i obfitego w kwiaty Dnia Kobiet! :)
A jak Wy się trzymacie? Mam nadzieję, że nie dajecie się zimowemu kataklizmowi i rozgrzewacie się pyszną herbatą/kawką/gorącą czekoladą i odpowiednią lekturą...
Oby do przyszłego tygodnia.
Pozdrawiam! :)