Przedostatnia urodzinowa pozycja. Również wyjechała ze mną na zagraniczne wojaże, ale zwiastowała nie lada dylemat - przeczytałam ją tak szybko, że niestety, stanęłam przed smutną świadomością braku lektury na ostatnie kilka dni wyjazdu. O tym, co i jak mnie uratowało, będzie w następnej notce, a póki co, przed Państwem Numery. Czas uciekać!
Krótka notka biograficzna z okładki pozwoliła mi pobieżnie zapoznać się z sylwetką Rachel Ward, autorki. Okazało się, że uznawane dziś za bestseller i szeroko nagradzane Numery swój początek wzięły od jednego opowiadania. Brytyjska pisarka, doceniona za świeżość i nietuzinkowe podejście do tematu, rozwinęła swój krótki utwór do dwutomowej powieści. Dziś pierwotne opowiadanie stanowi pierwszy rozdział pierwszej części.
Książka, to historia piętnastoletniej Jem, dziewczyny tułającej się po rodzinach zastępczych, nie mogącej dość do ładu ze swoim niełatwym życiem. Wydawałoby się, że to zwykła nastolatka, której po prostu zabrakło szczęścia. Jem posiada jednak niezwykłą umiejętność - w oczach ludzi widzi numery, czyli daty śmierci. Ten dar lub przekleństwo pewnego dnia wplątuje dziewczynę i jej przyjaciela w sytuację bez wyjścia... Pozostaje im tylko uciekać.
Numery okazały się historią porywającą już od samego początku. Główną bohaterkę poznajemy tuż przed wydarzeniem, które jest motorem całej akcji. Od tego momentu fabuła rozwija się bardzo dynamicznie, nie pozwalając czytelnikowi oderwać się nawet na chwilę. Mamy przed sobą opowieść drogi - o tyle emocjonującą, że nieprzewidzianą i niejako wymuszoną na bohaterach przez okoliczności. Tym, co od razu rzuca się w oczy, jest realizm. Autentyczne wydarzenia, autentyczne odczucia dwójki młodych, przestraszonych ludzi i autentyczny język, ze wszystkimi naleciałościami środowiska. I o ile uda nam się uwierzyć, że ktoś może być zmuszony do ucieczki przez swój nadprzyrodzony dar i wypadek losowy, to w dalszy przebieg tej historii na pewno nie zwątpimy.
Bardzo polubiłam dwie główne postacie opowieści - Jem i Pająka. Oboje uosabiają to, co dręczy każdego dorastającego człowieka: bunt, poczucie niezrozumienia przez innych, przekonanie o swojej nieomylności... Ale też strach,wątpliwości i silne emocje. Czytając, naprawdę odczuwałam podziw dla autorki, która albo świetnie potrafi wczuć się w sytuację nastolatka, albo... wciąż pamięta, jak to jest nim być.
Ważnym elementem tej historii jest też przewijający się przy okazji numerów widzianych przez Jem temat śmierci. Czytelnik może dostrzec przesłanie, ukryte w fabule. Nie będę zdradzać szczegółów - powiem tylko, że zakończenie książki daje do myślenia. Skłania do postawienia się na miejscu głównej bohaterki i zastanowienia się: "Co ja bym zrobił?". Dzięki temu, pozornie fantastyczna opowieść nabiera realizmu, pozwala czytelnikowi w siebie uwierzyć.
Zdecydowanie, bardzo spodobało mi się spotkanie z twórczością Rachel Ward. Na pewno wkrótce postaram się zdobyć drugi tom powieści i mam nadzieję, że okaże się równie dobry. Tymczasem polecam Numery. Czas uciekać. każdemu, kto lubi odnaleźć w książce nie tylko wartką akcję, ale też powód do przemyśleń.