1 lutego 2014

K. Bielecki - I nagle wszystko się kończy

Tytuł: I nagle wszystko się kończy
Autor: Krzysztof Bielecki
Wydawnictwo: Akademickie Inkubatory
Rok wydania: 2013

Już po raz trzeci spotykam się z twórczością Krzysztofa Bieleckiego. O moich wrażeniach mogliście poczytać przy okazji Defektu pamięci oraz Rekonstrukcji. Tym razem polski pisarz zaproponował czytelnikom zbiór opowiadań pod tytułem I nagle wszystko się kończy, który na rynku literackim ukazał się w zeszłym roku.

Książka zawiera kilkanaście opowiadań o zupełnie różnej tematyce i długości, w tym wydane wcześniej w wersji dwujęzycznej (EN, PL) Różne oblicza wszechmocy. Można czytać je osobno i nie po kolei, ponieważ na pierwszy rzut oka, nie są ze sobą powiązane. Razem tworzą jednak całość, w której można odnaleźć powtarzające się elementy.

Mam mieszane uczucia w przypadku tej książki. Przyznaję bez bicia, że nigdy nie byłam fanką opowiadań. Zdecydowanie wolę dłuższe historie, nie zawsze potrafię się wciągnąć w krótką fabułę i zazwyczaj rychłe zakończenie mnie nie satysfakcjonuje. I niestety, tak było w przypadku kilku opowiadań z tego tomu. Najczęściej po prostu urywały się w momencie, kiedy bardzo chciałam wiedzieć, co dalej. Taki urywek nie miał dla mnie głębi, był tylko pobieżnym szkicem. Wiem, że między innymi w tym właśnie tkwi oryginalność utworów Bieleckiego, ale tym razem zwyczajnie mi to przeszkadzało. I niestety, nie pomogła świadomość tego, że taki zabieg ma cel, a książka nie na darmo jest zatytułowana I nagle wszystko się kończy.

Z drugiej jednak strony, wiele opowiadań zafascynowało mnie. Jak zwykle, autor pobudził moje szare komórki do pracy. Używany przez niego język jest na tyle plastyczny, że czytelnik nie ma większego problemu z wyobrażeniem sobie opisywanych sytuacji. Ja przy niektórych opowiastkach szłam o krok dalej i zastanawiałam się nad tym, jak mogłyby potoczyć się wydarzenia po zakończeniu... To mi się podobało. Wystarczyło, że przeczytałam jedno krótkie opowiadanie, a moje myśli mogły krążyć wokół niego swobodnie przez dłuższy czas, dopisując co raz to nowe ciągi dalsze. Zdarzały się również takie historie, dzięki którym inaczej spoglądałam na przedstawione w nich problemy, czy zagadnienia, a nawet sama zaczynałam się zastanawiać, jak by to było, gdyby w moim życiu wydarzyło się coś takiego. W I nagle wszystko się kończy Bielecki zmusza czytelników do trochę innego myślenia, niż w swoich poprzednich książkach. Tam więcej było umysłowej gimnastyki, w której musieliśmy wytężyć głowy, żeby nadążyć za fabułą. Tutaj też musimy się skupić na treści, ale w bardziej refleksyjny sposób. Lektura wymaga od nas więcej kreatywności i wrażliwości.

Za to lubię Bieleckiego i wybaczam mu wybranie takiej, a nie innej formy oraz kilka słabszych opowiadań. W jego prozie wszystko, nawet najdrobniejszy szczegół, ma sens i cel. Niezależnie, czy to krótka historyjka, czy dłuższa fabuła, zawsze jest skonstruowana tak, żeby wywołać w głowie czytelnika dany efekt. Mam wrażenie, że u mnie za każdym razem się to udaje. Nigdy nie nudzę się podczas lektury książek tego autora i mam poczucie, że takie mierzenie się z fikcyjną, najczęściej mocno pokręconą rzeczywistością, pozwala mi później na zachowanie świeżego spojrzenia na prawdziwe życie. To ogromny, niezaprzeczalny atut dobrej książki. Gorąco polecam każdemu, kto lubi ruszyć głową podczas lektury!