Wróciłam do życia! Nareszcie!
Mam czas na popołudniową kawkę i dodanie notki na blogu.
Sesja już za mną - i nawet mogę powiedzieć, że jedną nogą jestem już na II roku anglistyki. Natomiast europeistykę wczoraj zakończyłam obroną dyplomu licencjackiego. Jednak to dla mnie jeszcze nie koniec, bo od października planuję magisterkę, więc przede mną jeszcze rekrutacja i egzamin wstępny...
Ale w gruncie rzeczy - mam już WAKACJE! :) Oczywiście, rozpoczęłam je od wieczornego seansu z niedokończonymi serialami (jeśli ktoś z Was ogląda Glee, to dopiero wczoraj poznałam przygnębiający finał trzeciego sezonu!), a potem chwyciłam za Live Wire Cobena, którą zaczęłam jeszcze w czasie egzaminów, a dopiero teraz mogę spokojnie kończyć. Nie omieszkałam też skompletować kolejny stosik, bo przecież dobra lektura na letnie, leniwe dni, to podstawa. Tak więc chwale się Wam moimi zdobyczami:
- Szeptem B. Fitzpatrick - zdobyta jeszcze na majowym bookcrossingu;
- Dotyk zła A. Kava - j.w.;
- Liczby Charona M. Krajewski - j.w.;
- Labyrinth K. Mosse - spontaniczny zakup w jednym z okolicznych secondhandów, w języku angielskim;
- Mercy J. Picoult - spontaniczny zakup, który miał być prezentem ode mnie dla mnie z okazji zakończenia sesji ;), w języku angielskim.
Jak większość moli książkowych, gros czasu wolnego przeznaczę pewnie na czytanie, ale w tym roku postanowiłam postawić sobie również jakiś wakacyjny cel. Wybór padł na naukę języków (tak, tak, jeszcze mi mało :) ). Moim wyzwaniem jest więc powtórzenie tego, czego nauczyłam się dotychczas z języka hiszpańskiego oraz wzbogacenie mojego zasobu phrasal verbs z języka angielskiego. Być może napiszę na ten temat osobną notkę (o ile mój słomiany zapał nie opadnie) i na pewno będę dawać znać, jak mi idzie.
Pozdrawiam Was ciepło i do poczytania!