28 czerwca 2012

Stosik wakacyjny cz. 1 (15)

Wróciłam do życia! Nareszcie!
Mam czas na popołudniową kawkę i dodanie notki na blogu.

Sesja już za mną - i nawet mogę powiedzieć, że jedną nogą jestem już na II roku anglistyki. Natomiast europeistykę wczoraj zakończyłam obroną dyplomu licencjackiego. Jednak to dla mnie jeszcze nie koniec, bo od października planuję magisterkę, więc przede mną jeszcze rekrutacja i egzamin wstępny...

Ale w gruncie rzeczy - mam już WAKACJE! :) Oczywiście, rozpoczęłam je od wieczornego seansu z niedokończonymi serialami (jeśli ktoś z Was ogląda Glee, to dopiero wczoraj poznałam przygnębiający finał trzeciego sezonu!), a potem chwyciłam za Live Wire Cobena, którą zaczęłam jeszcze w czasie egzaminów, a dopiero teraz mogę spokojnie kończyć. Nie omieszkałam też skompletować kolejny stosik, bo przecież dobra lektura na letnie, leniwe dni, to podstawa. Tak więc chwale się Wam moimi zdobyczami:

  1. Szeptem B. Fitzpatrick - zdobyta jeszcze na majowym bookcrossingu;
  2. Dotyk zła A. Kava - j.w.;
  3. Liczby Charona M. Krajewski - j.w.;
  4. Labyrinth K. Mosse - spontaniczny zakup w jednym z okolicznych secondhandów, w języku angielskim;
  5. Mercy J. Picoult - spontaniczny zakup, który miał być prezentem ode mnie dla mnie z okazji zakończenia sesji ;), w języku angielskim.
Z dumą spoglądam na ten stosik, bo po podliczeniu, cena jaką zapłaciłam w sumie za te pozycje, to 14zł. :) Naprawdę, ostatnio przydarzały mi się same okazje. :) Liczebnie, nie jest to może imponujący zbiór, ale większość książek ma odpowiednią dla mnie grubość, więc jestem zadowolona. ;)

Jak większość moli książkowych, gros czasu wolnego przeznaczę pewnie na czytanie, ale w tym roku postanowiłam postawić sobie również jakiś wakacyjny cel. Wybór padł na naukę języków (tak, tak, jeszcze mi mało :) ). Moim wyzwaniem jest więc powtórzenie tego, czego nauczyłam się dotychczas z języka hiszpańskiego oraz wzbogacenie mojego zasobu phrasal verbs z języka angielskiego. Być może napiszę na ten temat osobną notkę (o ile mój słomiany zapał nie opadnie) i na pewno będę dawać znać, jak mi idzie.

Pozdrawiam Was ciepło i do poczytania!

18 czerwca 2012

J. Picoult - Tam gdzie ty

Sesja, sesja, ale... nadeszła chwila oddechu, więc z rozpędu połknęłam kolejną książkę. Jak widać, jestem bardzo spragniona dobrej lektury - niestety, moje notatki nie zaliczają się do tej kategorii. ;) A na dodatek, książki Jodi Picoult wciągają jak bagno i naprawdę nietrudno zapomnieć o całym świecie... Nie na darmo autorka jest wielokrotnie nagradzana za praktycznie każdą kolejną powieść, którą wydaje. Co ciekawe, niełatwo też dać sobie na wstrzymanie z innego powodu - Picoult co chwilę publikuje nową powieść, trzeba więc czytać, żeby być na bieżąco!

Tam gdzie ty to historia losów Maxa oraz Zoe Baxterów. Z pozoru, są szczęśliwym małżeństwem ze sporym stażem. Ich największym, wciąż niespełnionym marzeniem jest posiadanie potomstwa. Niestety, oboje mają problemy ze zdrowiem i kolejne ciąże Zoe kończą się we łzach. Trudna sytuacja doprowadza ich do decyzji o rozwodzie. Jednak po nim... życie żadnego z nich się nie kończy. Max znajduje pocieszenie w kościele, a Zoe prawdziwą miłość w ramionach innej kobiety... Marzenie o dziecku jednak nadal tli się w sercach obojga niedoszłych rodziców.

Książki Picoult zazwyczaj poruszają trudne, współczesne problemy społeczne. Tym razem, autorka zwraca uwagę czytelników na dwie ważne kwestie. Pierwszą z nich stanowią moralne wątpliwości dotyczące metody zapłodnienia in vitro, prawnego statusu embrionów i stosunku, jaki ma do nich religia. Druga dotyczy sytuacji homoseksualistów w dzisiejszym świecie, na którą składa się brak tolerancji oraz uregulowań prawnych dla ich związków, a także dyskryminacja prawa do posiadania potomstwa. Omówienie tych kwestii zostało zgrabnie wplecione w obyczajową, wielowątkową fabułę, opartą na elementach romansu oraz opisach postępowania sądowego. Akcja nie jest wybitnie dynamiczna - bo przy takiej tematyce trudno o wydarzenia mrożące krew w żyłach. Jednak, nie raz i nie dwa, zaskoczą nas niespodziewane sytuacje, które namieszają w życiu głównych bohaterów. Przewrotność historii sprawia, że trudno się od niej oderwać - już od pierwszej i aż do ostatniej strony. Język powieści jest współczesny, lekki i przyjemny, a narracja jest prowadzona przez trzy osoby, naprzemiennie, z punktu widzenia każdej z nich. Dzięki temu, mimo, że książka porusza trudne zagadnienia, to czyta się ją łatwo.

Zdziwił mnie trochę zabieg, jaki autorka zastosowała w stosunku do bohaterów. Ewidentnie, chciała umożliwić czytelnikowi zżycie się z postaciami, co się ceni. Stworzyła dwa fronty w sporze - po jednej stronie Max i jego najbliżsi, po drugiej stronie Zoe, jej ukochana i jej mama. Teoretycznie, każdy czytelnik ma szansę opowiedzieć się za jednym z punktów widzenia, w zależności od osobistych przekonań. Jednak w praktyce wyszło tak, że czytając, naprawdę ciężko jest zrozumieć pobudki Maxa i polubić go, zwłaszcza, że w poczynaniach towarzyszą mu dosyć specyficzne osoby, które niekoniecznie przypadną czytelnikom do gustu.

W powieściach Picoult najbardziej lubię to, że dają do myślenia. Czytając, w pewien sposób wczuwamy się w sytuację bohaterów i wyrabiamy sobie zdanie na dany temat. Osobiście, nie raz złapałam się na prowadzeniu wewnętrznej dyskusji z samą sobą, zwłaszcza, kiedy opisywany przez autorkę problem był mi znany albo kiedy nie miałam wyrobionej jednoznacznej opinii. Zawsze najbardziej podobały mi się te z jej opowieści, które w ten sposób na mnie działały. Z radością więc zagłębiałam się w lekturę Tam gdzie ty, ponieważ tematyka wydała mi się nie tylko interesująca, ale też odrobinę kontrowersyjna. Szczerze przyznam, że na co dzień nie mam styczności z osobami homoseksualnymi, więc spojrzenie na świat ich oczami i zrozumienie ich problemów było dla mnie wartościową lekcją.

Generalnie, lektura bardzo mi się podobała, wciągnęła mnie na długie (choć krótkie, bo stron do końca szybko ubywało ;) ) godziny i skutecznie odciągnęła uwagę od nauki. Na dodatek, stała się powodem do przemyślenia kwestii, którym wcześniej nie poświęcałam zbyt wiele czasu. Uważam więc, że można bez obaw stwierdzić, iż Tam gdzie ty to idealna lektura dla każdego, kto czytając, lubi odczuwać prawdziwe emocje. Ja zdecydowanie pozostaję wierna twórczości Picoult. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy firmowane jej nazwiskiem, a powyższą książkę gorąco polecam!

11 czerwca 2012

Dzielę się książkami!

Ja twardo się uczę, a tymczasem na katowickich Targach Książki zapowiada się we wrześniu ciekawa akcja, której plakat zamieszczam poniżej! Gdybym miała bliżej do Katowic, na pewno wzięłabym udział. :)




8 czerwca 2012

H. Mankell - O krok

Sesja, sesja... Ale mi udało się złapać oddech i dokończyć lekturę powieści Mankella O krok. O autorze książki nie muszę chyba wiele pisać - osoby, które śledzą mojego bloga, na pewno znają go nie gorzej niż ja, a nowych czytelników odsyłam do poprzednich notek. Dodam jedynie, że według mnie, Mankell mimo tylu pozycji w swoim dorobku, ciągle zaskakuje pomysłowością. I to się chwali!

O krok opowiada o kolejnej sprawie, nad którą pracuje ystadzka policja, na czele z Kurtem Wallanderem. Tym razem jednak, wśród ofiar znajduje się ktoś z najbliższego otoczenia komisarza, przez co śledztwo nabiera zupełnie nowego znaczenia. W dodatku, policjanci zupełnie nie wiedzą, jak rozpocząć poszukiwania bezwzględnego mordercy, a Kurt musi zmagać się z problemami natury zdrowotnej...

Po raz kolejny będę chwalić pozycję, która wyszła spod pióra jednego z najpopularniejszych ostatnio, szwedzkich pisarzy. Bo, jak napisałam we wstępie, każda kolejna część perypetii Wallandera, to idealnie skomponowana dawka tego, co miłośnicy kryminałów lubią najbardziej. A przede wszystkim, pełna niespodzianek i innowacji, które zaskakują czytelników. Po pierwsze - należy pochwalić fabułę. Oparta na tajemniczym morderstwie, prowadzi nas po meandrach trudnego śledztwa aż do zaskakującego zakończenia. Na plus liczą się coraz bardziej wciągające sceny akcji, które autor wplata historię. Dzięki nim możemy poznać mniej znane, ale zdecydowanie bardziej dynamiczne oblicze ystadzkiej policji. Warto także zwrócić uwagę na wątek obyczajowy, dotyczący samego Wallandera - trzeba przyznać, że Mankell dba o swojego głównego bohatera i nie zaniedbuje jego życia osobistego. Mimo, że życie policjanta-rozwodnika mogłoby się wydawać mało interesujące, to jednak czytelnicy, którzy zdążyli się już zżyć z tą postacią, będą z ciekawością chłonąć informacje o tym, jak toczą się losy tego charakterystycznego bohatera.

Po drugie - nie sposób nie wspomnieć o mistrzowsko naszkicowanych postaciach. Wiele razy zachwycałam się sylwetkami Wallandera oraz jego najbliższych współpracowników. Że są bardzo realistyczne, że łatwo się z nimi zaprzyjaźnić i trudno rozstać, że kibicujemy ich poczynaniom. Tym razem jednak, najbardziej spodobał mi się portret psychologiczny mordercy. Nie zdradzając zbyt wiele, powiem tylko, że w O krok autor uchyla przed nami drzwi do umysłu mordercy. Mimo, że zagadki oraz tajemnice mnożą się z każdą stroną i szansa na odgadnięcie zakończenia jest znikoma, to jednak wiemy odrobinę więcej, niż policjanci. Możemy częściowo przewidzieć poczynania złoczyńcy i przez to lektura staje się jeszcze bardziej emocjonująca.

Na sukces siódmej powieści z cyklu o Wallanderze składają się także drobniejsze elementy. Moją uwagę zwrócił ciekawy zabieg, jaki Mankell zastosował wobec tła opowieści. Zazwyczaj, policjanci z Ystadu zmagają się nie tylko z trudnym dochodzeniem, ale także z mroczną, nieprzyjazną szwedzką jesienią lub zimą. Tym razem autor rozpoczął swoją opowieść u schyłku wybitnie długiego i gorącego lata i poprowadził ją aż do pierwszego śnieżnego dnia. Osobiście, odniosłam wrażenie, że jest to podkreślenie wagi upływającego czasu. W kontekście wątku obyczajowego, ale też całego cyklu, może to wzbudzić w nas, czytelnikach, sentyment.

Podsumowując, jak zwykle, gorąco polecam. O krok to kolejna odsłona porządnej, kryminalnej literatury. Wątpię, żeby którykolwiek ze stałych czytelników serii mógł się oprzeć poznaniu dalszych losów Wallandera oraz kolejnej kryminalnej sprawy, której musi stawić czoła. Ja na pewno się nie oprę, zwłaszcza, że dwie ostatnie części przygód szwedzkiego policjanta spoglądają na mnie z półki.